Sport

Marissa Kastanek: Drużyna jest najważniejsza! [WYWIAD]

2017-01-14, Autor: Paweł Prochowski

Marissa Kastanek do Ślęzy Wrocław trafiła na początku stycznia zeszłego roku i od samego początku dała się poznać jako zawodniczka dobrze rzucająca i ciężko trenująca na treningach. Koszykarka w rozmowie z naszym portalem opowiada o planach gry w WNBA, sportach, które jej towarzyszyły w czasie kariery oraz o języku czeskim, wszak dziadkowie Marissy pochodzą właśnie z Czech. Zapraszamy do lektury!

Reklama

Za parę dni minie rok odkąd grasz we Wrocławiu. Jak podoba Ci się miasto?
Po prostu cudowne. Naprawdę lubię tu jeść, a w centrum jest wiele przyjemnych restauracji i dużo życzliwych ludzi. Mogę powiedzieć, że po prostu uwielbiam Wrocław.

Czujesz się tu jak w domu?
Dom to dla mnie moja rodzina. Jeśli nie ma ich obok mnie, to nigdzie nie będę czuła się jak w domu. Atmosfera we Wrocławiu nie różni się tak bardzo od mojej rodzinnej miejscowości i nie było tak, że nie mogłam się odnaleźć. Na szczęście jest o tyle dobrze, że wiele osób mówi po angielsku, nie ma bariery językowej i problemów z porozumiewaniem się.

Twoi dziadkowie pochodzą z Czech. Znasz język czeski?
Tylko trochę. Moi dziadkowie go używali na co dzień, więc parę stwierdzeń poznałam. Moim zdaniem jest bardzo podobny do polskiego, ale jest też wiele pułapek, jak choćby "jahoda" - po czesku oznacza truskawkę, a w języku polskim wskazywałaby na jagodę. Niektóre wyrażenia są jednak podobne i to mi pomaga w nauce polskiego. Mogę zauważyć pewne podobieństwa.

Po ukończeniu college'u próbowałać dostać się do WNBA, niestety bez powodzenia. Skąd pomysł, by swoją karierę kontynuować w Europie?
Kierunkami do gry po college'u są Azja, Australia i właśnie Europa. Mój manager znalazł dla mnie klub w Europie, dlatego grałam w Szwecji, w zespole Mark Basket Marbo Kinna. Tam spotkałam wspaniałych ludzi, świetny zespół i sama notowałam dobre występy, dzięki czemu znalazłam się w Czechach. Próbowałam raz jeszcze dostać się do WNBA po występach w Szwecji, ale najwyraźniej jeszcze nie byli tam jeszcze na mnie gotowi, dlatego kolejnym krokiem były Czechy i BK Aldast Strakonice. Tam również po niezłych występach w dobrym zespole "awansowałam" do ligi Portorykańskiej, do Gigantes de Carolina. To było interesujące doświadczenie - zmiana miejsca, wysokie temperatury, plaże. A następnym przystankiem w karierze już był Wrocław.

W kwestii gry w WNBA jeszcze nie powiedziałaś ostatniego słowa.
Oczywiście! Chciałabym występować w tej lidze, ale wiem że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Może nigdy tam nie zagram, a może uda się już w tym roku. Jeśli mi nie wyjdzie, na pewno nie przestanę grać i nie zrażę sie niepowodzeniem. I tak dużo doświadczyłam w swojej karierze, jest mi z tym dobrze, ale cały czas podnoszę swoje umiejętności.

Gdybyś miałą porównać poziom ligi szwedzkiej, czeskiej i polskiej - gdzie jest najwyższy?
Zdecydowanie w polskiej. To najlepsza liga, w której grałam.

Analogicznie Ślęza jest najlepszym zespołem?
Nie wiem czy mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy zespół jest inny. Jeśli zorganizowalibyśmy mecz Ślęzy i mojego zespołu z college'u - North Caroline State... Ale zaraz, w której drużynie miałabym grać? (śmiech) Mieliśmy świetny zespół w college'u, ale teraz też stanowimy bardzo dobrą drużynę. W każdym kolejnym meczu dajemy z siebie wszystko, by odnosić zwycięstwa. Nie jest to łatwe, bo tak naprawdę w polskiej lidze każdy może wygrać z każdym.

Jak ocenisz takie akcje jak "Ślęza rozrusza Wrocław"? Częste wizyty w szkołach nie są dla Ciebie męczące?
Może troszeczkę, ale na pewno taka akcja jest bardzo dobra. Ja naprawdę uwielbiam pracę z dziećmi i w takim momentach nie można myśleć o sobie i o swoim zmęczeniu, ale o nich. Dla mnie to byłoby coś, gdybym w dzieciństwie do mojej szkoły przyszły na lekcje profesjonalne koszykarki. Po powrocie do domu buzia by mi się nie zamykała (śmiech). Wszystkie dzieciaczki - a już szczególnie dziewczynki - patrzą na nas z podziwem. Niejednokrotnie słyszymy: "Wow, ty grasz w kosza, to naprawdę fajne!". Może to jest ukierunkowanie tych dzieci na sport i w przyszłośc faktycznie będą mieli okazję związać się np. z koszykówką, a może to po prostu chwila radości. To jest najważniejsze. Mam nadzieję, że sprawiłyśmy im trochę radości.

Dlaczego wybrałaś właśnie koszykówkę?
Gdy byłam dzieckiem, uwielbiałam grać w piłkę nożną, był to mój ulubiony sport. A w koszykówkę grali rodzice, choć bardziej hobbystycznie. W moim życiu ten sport pojawił się, gdy miałam 9 lat, a cztery lata później zadecydowałam, że chcę poświęcić się głównie koszykówce. Co prawda potem w szkołach pojawiały się inne dyscypliny, które uprawiałam do 18 roku życia, jak lekkoatletyka czy biegi.

To widać, bo na parkiecie jesteś bardzo szybka.
Na pewno pomaga mi to w grze. Ale biegałam długie dystanse i ta kondycja pozwala mi na lepsze prezentowanie się na parkiecie.

Skoro długie dystanse, to może miałaś okazję już uczestniczyć w biegu maratońskim?
Nie, jeszcze nie, ale wrócę do tego najwcześniej po zakończeniu kariery (śmiech).

Jaki był Twój najlepszy mecz? Domyślam się, że rzuciłaś w nim kilka trójek.
Pewnie tak (śmiech). Nie wiem... Przypominam sobie najlepsze mecze drużynowo, jak choćby bardzo prestiżowe zwycięstwo nad Duke w rozgrywkach NCAA, wtedy zagrałyśmy dobry mecz. To zapadło mi w pamięć, bo wiele zespołów nie mogło pokonać Duke, a nam się udało. Jednak nie potrafię przypomnieć sobie indywidualnych statystyk z tamtego spotkania. A inne? W Szwecji był występ z 38 punktami, jeszcze w college'u 41, ale to dla mnie nie jest istotne. Liczy się tylko drużyna.

Oceń siebie pod względem koszykarskim. Jakie są Twoje mocne strony, a nad czym chciałabyś jeszcze popracować?
Na pewno mogę poprawić moje czytanie gry, myślenie na parkiecie. Chyba powinnam też popracować nad rozegraniem, bo wiele osób bardziej widzi mnie na "jedynce", jako rozgrywająca, niż jako rzucający obrońca. Zresztą w przeszłości występowałam i na tej pozycji. A mocne strony? Rzut i... chyba tyle (śmiech).

Co byś robiła w życiu, gdybyś nie była koszykarką?
Cały czas mam to na uwadze. Poważniejsza kontuzja może zatrzymać całą karierę sportowca w jednej chwili. Zastanawiałam się nad tym niejednokrotnie i alternatywnym zajęciem chyba byłaby praca z dziećmi. Może trener najmłodszych sportowców lub nauczycielka? To są moje dwie pasje, gdybym mogła je połączyć, byłoby wspaniale. Myślałam też nad pracą kogoś na kształt koordynatora, który pomagałby młodym ludziom w college'u - nie tylko w trakcie edukacji, ale też po nim.

Kto był Twoim idolem w dzieciństwie?
Kiedy byłam w szkole średniej, poznałam Natalie, która też grała w kosza i była w tym naprawdę świetna. Niestety przez problemy ze zdrowiem musiała zakończyć karierę i kontynuować grę w koszykówce na wózkach. I w tym też jej świetnie idzie, bo zdobyła już z reprezentacją dwa złote medale igrzysk paraolimpijskich. Najbardziej zaimponowało mi jej podejście do życia - nie poddała się, a choroba nie zatrzymała jej. Problemy ze zdrowiem nie były powodem do załamania się, ale zaprowadziły ją do reprezentacji olimpijskiej. Imponowała mi nie tylko w koszykówce, ale też poza nią. I własnie Natalie mogę nazwać swoim idolem. Jeśli coś się dzieje, nawet złego, to zawsze można znaleźć wyjście z tej sytuacji i podążyć inną drogą.

Stąd się bierze Twoje pozytywne podejście do życia?
Jestem głęboko wierząca i wiem, że Bóg kocha nas wszystkich. Dla wielu osób życie jest się ciężkie i mroczne, a moja wiara - bardzo ważna dla mnie - pomaga mi w moim codziennym życiu, rozjaśnia je. Teraz gram w koszykówkę i jestem tu, by wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Chcę ludzi zarażać swoim podejściem, bo moim zdaniem nie ma czasu na smucenie się, złoszczenie czy inne kaprysy. Nigdy nie wiesz, kiedy widzisz kogoś po raz ostatni. Teraz rozmawiamy, ale równie dobrze może to być nasze ostatnie spotkanie, dlatego chcę, byś zapamiętał mnie z dobrej strony, jak najlepiej. To jest moje podejście do życia.

rozmawiał Paweł Prochowski

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1624