Wiadomości

Marszałek Cezary Przybylski: Jacek Sutryk to człowiek Grzegorza Schetyny

2021-12-21, Autor: Arkadiusz Franas

- Sprawy nie ułatwia istnienie ruchu samorządowego Rafała Trzaskowskiego, wiceprzewodniczącego PO, który to ruch w naszym regonie przybrał nazwę Dolny Śląsk Wspólna Sprawa - mówi marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski w rozmowie z portalem TuWroclaw.com. - W nim skryli się ci wszyscy, którzy nie są zadowoleni z wyniku wyborów partyjnych w regionie. Już trudno nadążyć, kto jest z kim i przeciw komu. Oczywiście istnieje podejrzenie, bardzo prawdopodobne, że powstawanie takich ruchów to karta przetargowa przy tworzeniu przyszłych list wyborczych PO do parlamentu.

Reklama

Rozmowa z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego Cezarym Przybylskim, Bezpartyjni Samorządowcy

Panie marszałku, według ostatniej prognozy wyborczej do sejmiku na Dolnym Śląsku, opracowanej przez Patricka Dollarta, Bezpartyjni Samorządowcy zajmują trzecie miejsce (blisko 13%), a w kraju siódme (5,82%), z niewielką stratą również do trzeciego. To podium w kraju też jest osiągalne?

Te sondaże w naszym przypadku są niedoszacowane. Proszę pamiętać, że w skali kraju o naszym ugrupowaniu nie mówi się za często, a w ogólnopolskich badaniach wręcz pomija. Partie w mediach mają codzienną promocję. Nawet te mniejsze partie. Ich przedstawiciele dosyć często występują w najważniejszych stacjach telewizyjnych. Nas się raczej nie zaprasza. W rzeczywistości mamy dużo lepsze notowania. Wybory wszystko zweryfikują.

Czyli trzecie miejsce w kraju jest osiągalne.

Oczywiście, ludzie są już bardzo zmęczeni wiecznymi kłótniami międzypartyjnymi. Zwłaszcza między tymi dwoma największymi ugrupowaniami. Cała ich energia skupia się na wzajemnym wyniszczaniu, konflikcie i nie ma już ani sił ani miejsca na jakieś dobre propozycje dla ludzi. Na realizację celów, o których kiedyś gdzieś tam opowiadali. Polacy potrzebują nowych rozwiązań, a my właśnie takie proponujemy.

Odnoszę wrażenie, że nie wiem już po raz który z uporem maniaka walka polityczna wraca do starcia PiS – anty PiS.

Dokładnie. Cały czas partie zapowiadają walkę na programy, a znów wszystko sprowadzono do jednego celu: odsunąć partię rządzącą od władzy. Wręcz trwa wyścig, kto jest bardziej antypisowski.

Czy kolejne wybory, to nadal będzie starcie tylko dwóch najważniejszych sił politycznych, czy też głosujący poszukają innych rozwiązań?

Trudno odzwyczaić ludzi od widocznego na niemal każdej płaszczyźnie starcia dwóch największych obozów partyjnych. W takiej sytuacji łatwo buduje się elektorat negatywny. Jeden drugiego oskarża i to wystarczy, aby dzielić społeczeństwo. Zwyczajnie coraz więcej wyborców jest już tym zmęczonych. Zwłaszcza, że ile jeszcze można ludziom naobiecywać? Tego już nie wytrzymają nie tylko najpotężniejsze budżety, ale i ludzka wyobraźnia. I wtedy obywatele zaczną szukać realnych programów. I tu jest największa szansa na przełamanie tego monopolu dwóch skonfliktowanych partii.

Jak jesteśmy przy programie, to czym Bezpartyjni są w stanie przekonać ludzi? Co może pozwolić skruszyć ten system dwupartyjny?

Głównie to, co robimy z sukcesami od lat na Dolnym Śląsku. Jak najmniej sporów, jak najwięcej współpracy. Bardzo konkretnej. Skupionej na tworzeniu rzeczywistości przyjaznej człowiekowi. Dlatego od zawsze stawiamy na inwestowanie w infrastrukturę drogową i kolejową oraz w ochronę zdrowia. Wiemy, że tego ludzie potrzebują. Szkoda nam czasu i energii na wieczne spory. Nigdy z góry nie zakładamy, że ktoś jest zły. Uważamy, że z każdym można rozmawiać i szukać tematów wspólnych. Z każdym z opozycji. My nie tworzymy wydumanych koalicji partyjnych. My tworzymy koalicje dobrych pomysłów i projektów. Dzięki temu chcemy się jednoczyć. To na pewno daje nam pewną przewagę nad innymi, którzy uważają, że tylko oni mają rację.

Czyli w ten sposób udało się zaprosić do współpracy tak różne ugrupowania, jak PiS i Nowoczesna, która oczywiście nie przystąpiła do koalicji, ale coraz częściej popiera wasze pomysły? Bo to faktycznie dość nietypowe zestawienie.

Jak powiem, że zjednoczyło nas dobro województwa dolnośląskiego, to może zabrzmi to dość górnolotnie. Ale taka jest prawda. Po prostu chcemy realizować konkretne programy. Nowoczesna zgłosiła postulaty, którym po drodze jest z naszym programem, więc dlaczego mielibyśmy je odrzucać?

I Prawo i Sprawiedliwość nie ma z tym problemu? Nie oprotestowało takiej współpracy?

Nie. Po prostu widzą, że są to projekty dobre dla wszystkich. Oczywiście, czasami to przekonywanie trwa dłużej lub krócej, ale na ogół się udaje.

To jakie projekty Nowoczesnej połączyły tak różne podmioty?

To projekty związane z ochroną zdrowia oraz edukacją. Mowa o programie opieki perinatalnej „Mały Dolnoślązak", profilaktyce przeciwko HPV oraz zabezpieczeniu płodności osób leczonych onkologicznie. To również program lekcji o konstytucji i demokracji w szkołach w regionie.

Ale z jedną partią ciągle nie po drodze… Wiem, wiem… Proszę nie protestować. To im nie po drodze. Mowa o Pana dawnej partii, czyli Platformie Obywatelskiej, która znów próbuje się odrodzić. Tym razem dzięki powrotowi Donalda Tuska. Czy to może się udać?

Były wielkie nadzieje, ale po chwilowej euforii znów nie idzie im najlepiej. Tego spodziewanego trwałego efektu nadal nie ma. Jedna osoba, niekoniecznie zawsze budząca dobre skojarzenia, to jednak chyba za mało. Ciągle tam brak nie tylko dobrego, ale jakiegokolwiek programu, do którego można by się odnieść. Bo to, że nie lubią Kaczyńskiego, to wszyscy już wiedzą od lat. Zresztą podobnie jest i w naszym sejmiku. Tutaj cała energia tego klubu skupia się na tym, by być antypisowskim i opozycyjnym. Za wszelką cenę. Kompletnie nie zwracają uwagi, czy to, o czym rozmawiamy, mogłoby służyć dobru Dolnego Śląska. I w ten sposób osiągają te swoje „zwycięskie porażki” czy „zwycięskie remisy”. Czyli mówię tu o głosowaniach, które zanim się odbyły, oni już ogłaszali sukcesem, a potem zawsze wychodziło nie tak, jak im się wydawało.

Jak Pan widzi, w tym odwiecznym starciu Tusk-Schetyna, rolę prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, który ustawicznie umizguje się do Platformy Obywatelskiej?

Teraz to już można się pogubić. Bo patrząc z perspektywy dolnośląskiej, to trzeba by jeszcze dodać, do której to PO umizguje się bardziej - czy tej Grzegorza Schetyny, czy też PO nowego przewodniczącego w naszym regionie - Michała Jarosa. Nie tylko mi się wydaje, że Jacek Sutryk to jednak człowiek Grzegorza Schetyny, choć po powrocie Tuska mógł się poczuć lekko zdezorientowany.

Jak widać na pewnej fotografii. Ten człowiek Schetyny już lekko się „przytulił” do Donalda Tuska.

Trudno było tego nie zauważyć. A sprawy nie ułatwia istnienie ruchu samorządowego Rafała Trzaskowskiego, wiceprzewodniczącego PO, który to ruch w naszym regonie przybrał nazwę Dolny Śląsk Wspólna Sprawa. W nim skryli się ci wszyscy, którzy nie są zadowoleni z wyniku wyborów partyjnych w regionie. Już trudno nadążyć kto jest z kim i przeciw komu. Oczywiście istnieje podejrzenie, bardzo prawdopodobne, że powstawanie takich ruchów to karta przetargowa przy tworzeniu przyszłych list wyborczych PO do parlamentu.

Czyli będą tym szantażować Donalda Tuska?

Może szantaż to za mocne słowo, więc trzymajmy się określenia karta przetargowa.

To jeszcze o tym wspominanym nowym szefie PO na Dolnym Śląsku Michale Jarosie. Czy pojawienie się takiego lidera odbiera Pan jako dobry sygnał z punktu widzenia marszałka województwa?

Dość dobrze odebrałem ten wybór, bo Michał Jaros reprezentuje taki bardziej koncyliacyjny model uprawiania polityki niż Grzegorz Schetyna.

Zostawmy PO, bo to już faktycznie od dawna nie Pańskie ugrupowanie. A czy Pańskie, czyli Bezpartyjni Samorządowcy w najbliższych wyborach planuje zgłosić kandydatów na wójtów, burmistrzów czy prezydentów we wszystkich gminach Dolnego Śląska?

Tak, chcemy mieć przedstawicieli w każdej gminie. Czasami może w koalicji z innymi ugrupowaniami samorządowymi czy komitetami bezpartyjnymi.

Kilka lat temu wspominał Pan o możliwości bliższej współpracy z ruchem Szymona Hołowni. Czy ten plan jest nadal aktualny?

Teraz panu Hołowni chyba bliżej do PO. I pewnie może z nimi pójść do wyborów. Z tego powodu teraz ani współpracy, ani rozmów między nami nie ma. My naprawdę bardzo cenimy sobie naszą autentyczną bezpartyjność i tego będziemy się trzymać nie tylko przy tworzeniu jakichkolwiek związków wyborczych. Autentyczną, a nie taką, jaką co rusz prezentują aktywiści partyjni skrywający się pod maską samorządu.

 

Oceń publikację: + 1 + 40 - 1 - 28

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.