Pomysł podziału Dolnego Śląska na jednostki statystyczne NUTS2 został zgłoszony już kilka lat temu przez Porozumienie Sudety 2030, zrzeszające samorządy południowej, słabszej ekonomicznie części regionu. Były one – i nadal są – słusznie zaniepokojone niekorzystnymi dla siebie tendencjami społecznymi i gospodarczymi.

Wtedy ta inicjatywa miała sens. Dawała szansę na zwiększenie puli środków unijnych dla Dolnego Śląska na lata 2021-2027. Wtedy też Marszałek Cezary Przybylski dostał wszystkie niezbędne dokumenty, by działać w tej sprawie. Nie zrobił nic. I oto dziś nagle kreuje się na głównego zwolennika podziału. To jego klęska.

Bo dziś ta inicjatywa jest już spóźniona. Jeśli w ogóle się powiedzie, wpłynie na podział środków unijnych dopiero po 2028 r. Tyle że dziś nikt nie wie jakie środki będą wówczas dostępne dla Polski i dla Dolnego Śląska. Nikt nie wie jak będzie wówczas wyglądała unijna polityka spójności. Ani też jaka będzie międzynarodowa sytuacja polityczna i ekonomiczna. Nikt wreszcie nie wie jaka będzie pozycja Polski w Unii Europejskiej. Przecież nie wiadomo nawet czy i jakie środki unijne dostaniemy w perspektywie 2021-2027!

Najgorsze jest jednak to, że Cezary Przybylski, walcząc do upadłego o podział Dolnego Śląska po 2028 r., mówi nam wszystkim jasno: za kolejną dekadę rozwarstwienie regionu nie zmniejszy się. To fatalne wieści.

Jednocześnie zarząd Cezarego Przybylskiego zarzyna jedno z najlepiej działających narzędzi podziału środków unijnych na Dolnym Śląsku: trzy dotychczasowe ZIT-y (jeleniogórski, wałbrzyski, wrocławski). W latach 2014-2020 zarządzały pulą 480 mln euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Były i są chwalone, stawiane za wzór innym ZIT-om w Polsce. Dziś zarząd Cezarego Przybylskiego proponuje – na lata 2021-2027 – zwiększenie liczby ZIT-ów do sześciu (i dodatkowe powołanie siódmego podobnego, choć nie takiego samego instrumentu) oraz zmniejszenie łącznej puli środków dla nich do 200 mln euro. Czyli chce przeszło dwa razy mniej pieniędzy dla ponad dwukrotnie większej liczby podmiotów. Sam ZIT wrocławski miałby dostać niemal dziesięć razy mniej niż w latach 2014-2020.Tej propozycji towarzyszy próba centralizacji wydawania środków unijnych na szczeblu regionu. Zarząd Cezarego Przybylskiego chce przyznać sobie i podległym sobie agendom aż 55 proc. środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Te dwa działania – osłabienie ZIT-ów i centralizacja inwestycji unijnych na szczeblu regionu – uderzają w samorządność, oddolność, różnorodność Dolnego Śląska. Osłabiają kompetencje samorządów, także na terenach ekonomicznie słabszych.

I kolejny, bolesny temat. Na mocy uchwał antysmogowych przyjętych przez Sejmik Województwa Dolnośląskiego jeszcze w poprzedniej kadencji, miasta, miasteczka, gminy powinny pozbyć się pieców o najniższych standardach na swoim terenie do 2024 r. Zostały więc na to raptem nieco ponad dwa lata. Samorządy lokalne wymieniają piece, często za swoje własne pieniądze, ale potrzebują wsparcia. Tymczasem uchwałom antysmogowym sejmiku nie towarzyszy żadna sensowna polityka Zarządu Cezarego Przybylskiego nakierowana na szybką i skuteczną wymianę pieców. Zamiast tego Zarząd Cezarego Przybylskiego planuje wydać aż 200 mln euro na infrastrukturę rowerową, w tym na gigantyczną inwestycję w regionalną cyklostradę. Cel piękny. Ale nijak się ma do walki z niską emisją. Rowery ani nie wymienią pieców, ani nie staną się głównym środkiem transportu na dłuższych dystansach. Pytani o środki na wymianę trujących pieców przedstawiciele urzędu marszałkowskiego, a więc pracownicy Cezarego Przybylskiego, chętnie tłumaczą, że „nie da się", bo narzucona przez Komisję Europejską „struktura alokacji" nie pozwala na znalezienie odpowiednich pieniędzy na ten cel. Ten argument to kapitulacja. Oznacza, że nikt nie zadbał o odpowiednie wyartykułowanie problemu dolnośląskiego smogu ani na szczeblu krajowym, ani na szczeblu unijnym. Z kolei argument, że środki na wymianę trujących pieców – owszem – będą, ale w Krajowym Planie Odbudowy to obecnie fikcja. Wszak możemy w ogóle nie dostać z Brukseli pieniędzy na KPO. I co wtedy?

Cezary Przybylski nie działa na rzecz poprawy sytuacji społecznej i gospodarczej południa regionu. Nie kreuje rozwiązań najważniejszych problemów Dolnego Śląska. Zwalcza ZIT Wrocławia, czyli stolicy regionu. Szkodzi wszystkim.

W związku z tym wzywamy Marszałka Cezarego Przybylskiego, aby:

1. W ramach prowadzonej przez siebie grupy ds. terytorializacji Dolnego Śląska zabrał się wreszcie do poważnej pracy analitycznej i eksperckiej na temat lansowanej przez siebie idei podziału regionu. Powtarzamy przy tym, że grupa powinna ściśle współpracować z Sejmikiem Województwa Dolnośląskiego.

2. Zajął się wreszcie ratowaniem spójności Dolnego Śląska. Tu i teraz. Nie zasłaniając się rzekomą koniecznością podziału regionu (który i tak może nastąpić nie wcześniej, niż pod koniec obecnej dekady). Południe Dolnego Śląska już teraz potrzebuje mechanizmu wyrównującego szanse na szybszy rozwój – lepszej infrastruktury komunikacyjnej, poprawy jakości powietrza, inwestycji w edukację i służbę zdrowia. Środki na zachowanie dziedzictwa kulturowego i turystykę są drastycznie niewystarczające.

3. Przekazał przynajmniej 500 mln euro na ZIT-y na lata 2021-2027.

4. Zaczął prowadzić skuteczną politykę antysmogową, nakierowaną szczególnie na wymianę najbardziej trujących pieców. I to teraz. Bo nie ma już czasu.

5. Wsparł kluczowe, strategiczne, przyszłościowe inwestycje na terenie Wrocławskiego Obszaru Metropolitalnego. Zwłaszcza te, które nie tylko będą korzystne dla całego Dolnego Śląska, ale będą jednocześnie wzmacniać najbardziej zaawansowane sektory gospodarki i przyczynią się do realizacji Europejskiego Zielonego Ładu.

6. Przystąpił do rozmów na temat listy projektów pozakonkursowych, która ma być podstawą kontraktu programowego. Trzeba ją ułożyć na nowo. Wspólnie. Teraz.

Czas na nową politykę spójności regionu. Czas na budowę naszej wspólnej przyszłości.

Jesteśmy przyszłością.

Dolny Śląsk Wspólna Sprawa
Jacek Sutryk, Roman Szełemej, Jerzy Łużniak 

Komentarz Marszałka Województwa Dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego

Ton listu wyraźnie wskazuje, że przedstawiciele Stowarzyszenia Dolny Śląsk Wspólna Sprawa po raz kolejny stawiają na konflikt. Nie chcą merytorycznie rozmawiać o Dolnym Śląsku, szukają jedynie konfrontacji.

Z ich apeli, które są emanacją frustracji i złości, nie wynikają żadne merytoryczne propozycje dla Dolnoślązaków ani żaden rozwojowy program dla Dolnego Śląska. Jest za to widoczne, skrywane za parawanem samorządności, partyjne zaangażowanie w budowanie niezrozumiałego dla mieszkańców Dolnego Śląska konfliktu. Nie tędy droga. Dolnoślązacy są tym już zmęczeni. Upolitycznianie rozmów o rozwoju regionu wynika z serii niepowodzeń, jakie w tym roku ich dotknęły. To m.in. porażka Pana Romana Szełemeja w wewnątrzpartyjnych wyborach, to zła sytuacja smogowa i komunikacyjna we Wrocławiu, czy problemy Pana Jerzego Łużniaka z miejską spółką „Wodnik”, która podniosła przedsiębiorcom – o czym szeroko informowały lokalne media – opłaty za wodę o ponad tysiąc procent. 

Z tego otwartego listu wynika jednoznacznie, że autorzy nie rozumieją regionalnej polityki spójności, której istotą jest wspieranie biedniejszych części województwa. Pojawiają się sprzeczne oczekiwania: z jednej strony autorzy listu chcą, aby wsparcie było kierowane na południe, a z drugiej strony oczekują, że znaczące wsparcie trafi do Wrocławia. Wedle bowiem sugerowanej przez działaczy Wspólnej Sprawy „nowej polityki spójności” ma być ona ukierunkowana na wspieranie w różnych zakresach i formach Wrocławia i Wrocławskiego Obszaru Metropolitalnego. Spójność naszego regionu i polityka wyrównywania rozwojowych szans wymaga wdrożenia zróżnicowanych instrumentów. Stąd po raz kolejny jako Zarząd Województwa podejmujemy starania o dokonanie statystycznego podziału województwa. Dziwi zatem, iż Pan Prezydent Szełemej i Pan Prezydent Łużniak wykazują w tym zakresie krytyczne zachowania, skoro od dłuższego czasu o to zabiegają. Wrocław natomiast wraz z Panem Prezydentem Jackiem Sutrykiem powinien zrozumieć unijną, podstawową zasadę polityki spójności – zasadę regionalnej solidarności, w myśl której bogatsze regiony i jednostki terytorialne wspierają te biedniejsze. 

Odnosząc się do krytyki ZIT-ów przypomnę, że zgodnie z dialogiem ze wszystkimi jednostkami Samorządu Województwa Dolnośląskiego, prowadzonym od marca 2020 r., na terenie województwa dolnośląskiego realizowanych będzie 7 instrumentów terytorialnych (6 ZIT-ów oraz 1 Inny Instrument Terytorialny). Czyli w perspektywie 2021-2027 instrumentami terytorialnymi został pokryty cały obszar województwa. 

Dolny Śląsk to dzisiaj jeden z najdynamiczniej rozwijających się regionów w Unii Europejskiej. Tak wysoką pozycję zawdzięczamy pracowitości Dolnoślązaków i dynamicznemu rozwojowi regionalnemu. Od 2014 roku ze środków UE, czyli w mijającej perspektywie unijnej, Samorząd Województwa przeznaczył blisko 10 miliardów złotych na rozwój Dolnego Śląska i poprawę jakości życia Dolnoślązaków. Na działania zmierzające do poprawy jakości powietrza przeznaczyliśmy blisko 2 miliardy złotych (m.in. dofinansowanie zakupu nisko i zeroemisyjnych autobusów dla komunikacji miejskich, środki na termomodernizacje budynków czy promesa na 22 miliony złotych dla Wrocławia na likwidację węglowych źródeł ciepła). 

Jestem zawsze otwarty na dialog i współpracę. W stanowisku negocjacyjnym Samorządu Województwa Dolnośląskiego skierowanym do strony rządowej uwzględniliśmy proponowane projekty wszystkich miast na prawach powiatu, tj. Legnicy, Wrocławia, Jeleniej Góry i Wałbrzycha, które powinny być realizowane z programów krajowych. 

Odnosząc się do nowego budżetu unijnego na lata 2021-2027, chciałbym wyraźnie podkreślić, że to dzięki negocjacjom prowadzonym przez Zarząd Województwa Dolnośląskiego udało się zagwarantować dla regionu olbrzymie środki w wysokości ponad 10 miliardów złotych. Z pierwotnie przyznanej dla Dolnego Śląska kwoty budżetu unijnego w wysokości 870 mln euro wynegocjowaliśmy zwiększenie budżetu do wysokości 1,673 mld euro. Dodatkowo nasz region otrzyma 556 mln euro w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, z których będą finansowane działania w subregionie wałbrzyskim. Z puli środków nowego budżetu unijnego prowadzone będą działania na rzecz zrównoważonego rozwoju całego Dolnego Śląska. Właśnie w tym celu, we właściwym czasie, Zarząd Województwa Dolnośląskiego podejmował starania i dążył do uzyskania przez nasz region jak największej kwoty dofinansowania unijnego, mając świadomość, że jesteśmy - dzięki dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu - tzw. regionem przejściowym, ale również nasze województwo wymaga zrównoważonego rozwoju części północnej i południowej. 

Nasza praca skupiona jest na rozwoju całego Dolnego Śląska. Wystarczy spojrzeć na ambitny program rewitalizacji linii kolejowych, budowę dróg, inwestycje w ochronę zdrowia Dolnoślązaków czy wsparcie regionalnej gospodarki i dolnośląskich przedsiębiorców. 

Moje zdziwienie budzi krytyka budowy tras rowerowych na Dolnym Śląsku. Twierdzenie, że jest to projekt niepotrzebny, a zarazem podkreślanie, że cel „jest piękny” świadczy o braku logiki sygnatariuszy listu. Z jednej strony mówi się o wartości tego projektu, a z drugiej się go krytykuje. Jest to również przejawem braku myślenia o możliwościach rozwoju sektora gospodarki, jakim jest turystyka, właśnie dzięki impulsowi, który da lokalnym samorządom budowa Cyklostrady Dolnośląskiej. 

Nasz region to nie tylko trzy miasta – Jelenia Góra, Wałbrzych, Wrocław - reprezentowane przez prezydentów – sygnatariuszy listu, ale 169 gmin, 26 powiatów ziemskich, blisko 3 mln mieszkańców. 

Postawę sygnatariuszy listu odbieram jako usilną próbę odwrócenia uwagi od własnych problemów. Troskę o mieszkańców Dolnego Śląska Panowie Prezydenci powinni zacząć od miast, których są włodarzami i nie marnować energii na polityczne slogany, które nie zastąpią ciężkiej pracy na rzecz regionu. 

Apeluję, aby umiejętność prowadzenia dialogu dominowała nad niepotrzebnie tworzonym konfliktem. Samorząd to współpraca i kompromis. I na tym buduje się przyszłość. 

Cezary Przybylski
Marszałek Województwa Dolnośląskiego