Kultura

Mary Komasa zaśpiewa we Wrocławiu. Pierwszy koncert artystki od wielu miesięcy

2021-03-04, Autor: Michał Hernes

– Wychowałam się na popkulturze i nie uciekam od niej; ba, bywa inspirująca. Kupowaliśmy z bratem bliźniakiem „Bravo” i odgrywaliśmy sceny z rubryki „Love Story” – mówi Mary Komasa, która w w czwartek, 4 marca, wystąpi w Starym Klasztorze.

Reklama

Mary Komasa jest w polskim show-biznesie bytem szczególnym. Płynie z głównym, popowym nurtem, korzystając się z kontraktu płytowego z fonograficznym gigantem, zachowując artystyczną niezależność, a nawet pozwalając sobie na obyczajową odwagę – można przeczytać na stronie internetowej artystki, która śpiewa piosenki o sprawach dotyczących setek tysięcy dziewczyn i kobiet, a jednak odcina się od masowej popularności, i to odcina się radykalnie, bo rezygnuje ze śpiewania w ojczystym języku. – „Disarm” to hołd oddany mojej generacji spadających gwiazd. Świadectwo przemiany, której doświadczyłam, oraz konsekwencji, z którymi musiałam się zmierzyć – mówi artystka. – Jest to zapis moich poszukiwań piękna i nadziei w coraz bardziej rozpadającym się świecie. Musiałam zdefiniować się na nowo. Teraz czuję się ponownie sobą – dodaje.

Na żywo wokalistce towarzyszy kwartet smyczkowy i obsługujący elektronikę Antoni Komasa-Łazarkiewicz, uznany kompozytor muzyki filmowej, jej mąż, współpracownik i najlepszy przyjaciel. Brat artystki, nominowany do Oscara za „Boże ciało” Jan Komasa twierdzi, że prowadzi ona bardzo bogate życie wewnętrzne, bo spala więcej energii i potem długo do siebie dochodzi. – Byłam wystraszonym, małym dzieckiem i zawsze chciałam mieć supermoce. Daje mi je muzyka. Chyba stąd wzięła się potrzeba długiej regeneracji – wyznaje piosenkarka.

Pokolenie MTV

Mary Komasa nie wstydzi się tego, że wychowała się w erze MTV i na czasopiśmie „Bravo”. Wspomina, że wracając ze szkoły muzycznej kupowała je razem z bratem bliźniakiem i odgrywali sceny z rubryki „Love Story”. W ten sposób odreagowali intensywne zajęcia, na których grali Szopena i Bacha. – Wychowałam się w tej popkulturze i nie uciekam od niej; ba, bywa inspirująca – mówi artystka. I dodaje, że współcześnie młodzi ludzie siedzą przede wszystkim przy komputerach i w ten sposób się ze sobą komunikują. Rzadko dochodzi do spotkań twarzą w twarz, bo coraz więcej osób przerzuca się na komunikatory. – Na swój sposób to rozumiem, sama wychowałam się na Game Boyu i PlayStation. Być może ta skrajność wynikała z chęci, by podświadomie zachować balans. Dzieci ze szkół muzycznych od rana do nocy spędzają czas na ćwiczeniu. Prawdopodobnie chodziło o to, by przy pomocy popkultury się wyłączać. Popkultura dotyka banalnych potrzeb, ale uważam, że z każdy z nas je ma. I dlatego lubię do niej sięgać – podkreśla Komasa.

Zakochana w Tupacu

Kiedy była w piątej klasie, podsłuchała, jak ósmoklasistki rozmawiały w bibliotece o warszawskim koncercie Backstreet Boys, na który się wybierały. – Oczarowało mnie, że idą na niego, a jednocześnie im zazdrościłam. Mama powiedziała mi w domu, że zabierze mnie na ten koncert. To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu – wspomina. Podobnie czuła się, gdy szła na koncerty Michaela JacksonaWhitney Houston. Regularnie chodziła też na Jazz Jamboree, Warszawską Jesień i Konkursy Chopinowskie. Z kolei pokolenie jej brata słuchało Tupaca i Busta Rhymes. Nasi rodzice byli dość wyrozumiali i każdy z nas słuchał, czego chciał – opowiada artystka. Komasa nie ukrywa, że była zakochana w Tupacu. – Brałam spodnie mojego brata i spuszczałam je, żeby były bardziej hip hopowe. Robiłam też sobie warkoczyki. Nie mogłam uwierzyć w to, że Tupac zginął. Lubiłam także Wu Tang Clan, na ścianach wisiały plakaty ich wszystkich. Hip hop był agresywną muzyką i to mi się w niej podobało. Zawsze byłam chudą, wątłą dziewczynką z dużymi oczami i chciałam się obudować siłą, którą ma w sobie ta bezkompromisowa muzyka. Miałam wtedy dziesięć lat i nie rozumiałam tekstów tych piosenek, ale w ich energii było to coś – mówi piosenkarka.

Komasa chce, żeby jej piosenki były proste i by nawiązała się komunikacja między nimi, a ludźmi. W jej muzyce pojawiają się elektrobrzmienia, ale tworzy piosenki trochę popowe, choć potem okazuje się, że to nie do końca pop, tylko indie rock. Artystka wyznaje, że potrafi codziennie słuchać winylu z muzyką Erykah Badu. Podobnie ma z filmami. Nie wstydzi się tego, że była fanką „Koszmaru minionego lata” i „Krzyku” Wesa Cravena, który robi filmy klasy „Z”. – Mój brat bliźniak pisał scenariusze „Krzyku 15” i w tych filmach grała cała nasza klasa. Jestem dzieckiem popkultury, które swoje urodziny świętowało w McDonaldzie – wspomina.

Jak dodaje, popkultura potrafi być melancholijna. Komasa zawsze znajdowała się gdzieś pomiędzy – słucha także Ewy Demarczyk, do której miłością zaraził ją jej ojciec. – Jej teksty to poezja. Trochę inną, ale wciąż melancholię, czuć w piosenkach Violetty Villas. W muzyce Radiohead też. Mam w sobie dużo melancholii, ale wydaje mi się, że wynika to z faktu, że sporo obcowałam z muzyką klasyczną – dodaje.

Muzyka daje jej supermoce

W muzyce lubi prosty przekaz. – Lubię przeżywać piosenki tak, że przy nich płaczę. Lubię, że powodują we mnie to, że mam ochotę rozwalić swoją energią klub. Tego właśnie szukam, kiedy piszę piosenkę – wyznaje Komasa. – Gdy grałam na organach, miałam poczucie, że jestem superbohaterem. Wiedziałam, że jest w tym siła. Ograny są takie duże, a ja taka mała. Grałam na nich i czułam, że mój statek kosmiczny właśnie wyrusza i że ocalę Ziemię. Muzyka dodaje mi siły i pewności siebie. Dalej puszczam sobie filmy w głowie i nie zamierzam z tego rezygnować. Musiałabym przestać marzyć – powiedziała artystka.

W marcu we Wrocławiu odbędzie się pierwszy od dawna koncert Mary Komasy z udziałem publiczności. – Artystka wraca na scenę w trakcie pracy nad nowym, trzecim już albumem, znajdując się w procesie transformacji stylu i brzmienia – podkreślają organizatorzy wydarzenia. –  Wszystko otwiera się na nowo. Głównym tematem pozostają emocje. Spotkanie na żywo to będzie moment dotknięcia najbardziej intymnych strun – dodają. Podczas koncertu towarzyszyć artystce będą: Antoni Komasa-Łazarkiewicz na instrumentach klawiszowych oraz Max Psuja na perkusji.

Wydarzenie ma się odbyć 4 marca o godz. 20 w Starym Klasztorze. Bilety kosztują 70 zł (w dniu koncertu). Można je kupić za pośrednictwem strony internetowej.




Czy popierasz akcję otwierania gastronomii #otwieraMY?




Oddanych głosów: 9533

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 9

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~wprxceo1265 2021-02-16
    21:44:18

    34 0

    Zdaje się, że odpowiadają jej klimaty parysko-berlińskie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 531