Sport

Mecz powrotu, mecz prawdy. Piłkarski Śląsk podejmuje Wisłę Kraków

2021-02-12, Autor: Bartosz Królikowski

Po dramatycznie słabych wyjazdach piłkarze Śląska Wrocław staną przed obliczem prawdy. Wszakże po raz pierwszy w rundzie wiosennej zagrają na Stadionie Wrocław. W miejscu w którym potrafili wynikami przykrywać wszelkie niedoskonałości. Jeśli i tu przegrają, będzie to jasny sygnał że jest bardzo źle. Łatwo na pewno nie będzie, gdyż Wisła Kraków od początku rundy pokazywała naprawdę solidną formę.

Reklama

Miało być gonienie podium, a tymczasem po dwóch pierwszych spotkaniach jest krytyka, nerwowość i mnóstwo obaw. Śląsk ani w Mielcu, ani w Gliwicach nie dał nawet krzty powodów do zadowolenia. No bo gdzie ich szukać? W łącznie trzech celnych strzałach w tych dwóch meczach? Grze praktycznie na chodząco? Niepewnej defensywie? To może wyglądać na dostrzeganie wyłącznie negatywów, ale naprawdę trudno znaleźć po tych dwóch spotkaniach coś dobrego. Chyba tylko ten jeden punkt przywieziony z Mielec. Bo po przebiegu meczu Śląsk powinien się cieszyć, że Stal była na tyle nieporadna, że nie potrafiła strzelić im gola. Piast z kolei nawet bez najlepszego strzelca Jakuba Świerczoka miał na tyle jakości by to zrobić i to zrobił.

Najgorsze jest jednak to, że wrocławianie grali tak jakby mieli to gdzieś. Najwymowniejszy widok tych dwóch spotkań. Minuta 37. meczu z Piastem. Śląsk przechwytuje piłkę w środku boiska i ma szansę na kontrę. Bartłomiej Pawłowski pędzi z piłką w wzdłuż linii bocznej. Problem w tym, że przed sobą i obok siebie ma ocean niebieskich koszulek Piasta, z jednym Robertem Pichem gdzieś po drugiej stronie boiska, który zapewne sam się zastanawiał po co on się produkuje w tej akcji. Reszta WKS-u? Daleko z tyłu. Erik Exposito? On tą akcję zaczął. Zresztą on paradoksalnie próbował najwięcej rozgrywać wśród zawodników Śląska. Cofał się, siłował się z obrońcami, biegał. Nie ma mu się co dziwić. Jakby cały mecz był tylko tam gdzie napastnik powinien, to by piłkę zapamiętał z widzenia, a nie z kontaktu.

To natomiast dlatego, że Śląsk nie ma aktualnie środka pola. Ma na papierze, ale nie w praktyce. Maciej Pałaszewski w swoim wachlarzu podań ma tylko te w bok lub do tyłu. Waldemar Sobota z kolei w meczu z Piastem lepiej współpracował z zawodnikami Piasta niż z własną drużyną. Mateusz Praszelik? W Gliwicach schowany, a w Mielcu nawet się starał, ale nie miał z kim pograć. Robert Pich z kolei jest kompletnie pod formą, a czasami zupełnie jakby i pod murawą, bo gdzie on jest przez większość z 90 minut, to najlepsi łowcy nagród by się nie dowiedzieli. Koledzy z obrony niewiele lepsi. Mark Tamas przeciw Piastowi zaimponował zwrotnością i zwinnością godną wozu w węglem. Israel Puerto nie połata wszelkich dziur, toteż sam wyglądał kiepsko. Boczni obrońcy z kolei byli za bardzo nijacy, by coś tu zmienić.

Wszystko to kiepskie sygnały przed meczem z Wisłą Kraków. Wisłą która w pół godziny potrafiła strzelić trzy gole Piastowi Gliwice. Temu samemu, przeciw któremu Śląsk przez całą pierwszą połowę nie potrafił nawet w bramkę wcelować. To że Wiślacy potem stracili cztery i przegrali to inna sprawa. Nie oszukujmy się bowiem, jeśli Śląsk nie zaliczy sporego progresu w ofensywie, strzelenie komukolwiek 4 goli im nie grozi. Aczkolwiek kolejkę później w „meczu na lodzie” (zarządcy stadionu Wisły zapomnieli najwyraźniej, że ma on podgrzewaną murawę) po świetnym widowisku na lodowisku pokonali 2:0 bardzo solidną Jagiellonię Białystok.

Trener Wisły Peter Hyballa zapowiadał przed startem rundy ofensywną, agresywną (pozytywnie) Wisłę i póki co słów na wiatr nie rzuca. Dwa mecze, dwa najlepsze mecze kolejki w rundzie wiosennej. Goli strzelonych pięć, ale kto oglądał ich mecze ten wie, że powinno było być więcej. Tyle że napastnik Felicio Brown Forbes (5 goli w tym sezonie), na strzelenie 1 gola, potrzebuje przynajmniej 3 świetnych okazji. Do których umie jednak świetnie dochodzić. Oprócz tego jeszcze dynamiczny skrzydłowy z Ghany Yaw Yeboah, który przypomina nieco Lubambo Musondę, z tym że on daje Wiśle liczby (3 gole i 2 asysty). Od dwóch goli „wiosnę” zaczął natomiast lewy obrońca Maciej Sadlok.

Dla Śląska ten mecz to mecz prawdy. W tym sezonie nie przegrali jeszcze na Stadionie Wrocław. Aczkolwiek nie wyglądali też jeszcze AŻ tak źle jak obecnie. Na własnym boisku nieraz już jednak dostawali jakby nowego ducha. Dodatkowego kopa. Jeśli i to nie podziała, to trzeba będzie ostro bić na alarm. Bo to że Śląsk mimo takiej dyspozycji nie zleciał jeszcze z czwartego miejsca w tabeli, to zasługa tylko wyjątkowo kiepskiego pościgu.

Na konferencji przedmeczowej trener Lavicka zapowiedział zmiany w składzie. Jednej dokonać musi, bo za kartki pauzować będzie Mark Tamas (za niego zapewne Mariusz Pawelec, tak jak w drugiej połowie w Gliwicach). Pytanie tylko kto i za kogo jeśli chodzi o resztę. Jedyny zmiennik w ostatnich meczach, który przyzwoicie wyglądał, Rafał Makowski, zszedł w Gliwicach po 10 minutach z kontuzją kolana i nie zagra przez miesiąc. Fabian Piasecki? Być może, ale Erik Exposito nie jest obecnie największym problemem Śląska i nawet dużo lepszy napastnik (a Piasecki dużo lepszy nie jest) nie zdziałałby tu wiele. Do treningów po urazie wrócił Lubambo Musonda, lecz wątpliwe by był gotów na występ od początku.

Mecz Śląsk Wrocław – Wisła Kraków odbędzie się w piątek 12 lutego o 20:30 na Stadionie Wrocław. Transmisja w Canal+ Sport.

Przewidywany skład Śląska:

Putnocky – Cotugno, Tamas, Pawelec, Stiglec – Pawłowski, Pałaszewski, Zylla, Praszelik, Pich - Exposito

 

Oceń publikację: + 1 + 5 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1601