Sport

Mecz tysiąca i jednego błędu. Fatalny w defensywie Śląsk Wrocław pokonany w Zabrzu

2021-12-03, Autor: Bartosz Królikowski

Jeśli w jednym spotkaniu popełnia się tyle błędów w grze obronnej, to nie ma cudów, nie da się wygrać. Piłkarze Śląska Wrocław zagrali bardzo słaby mecz, zwłaszcza w defensywie, i w pełni zasłużenie przegrali na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:3.

Reklama

Ostatni miesiąc 2021 roku, ostatnie trzy kolejki Ekstraklasy w 2021 roku, zaś dziś ostatni mecz rundy jesiennej, bowiem dwa kolejne to już pierwsze w sezonie rewanże. Piłkarze Śląska Wrocław mają póki co dość trudną jesień, październik i listopad nie były udane, bowiem przyniosły tylko 2 zwycięstwa w 7 meczach. Dlatego dobra końcówka roku jest wrocławianom bardzo potrzebna, aby wypracować sobie solidną pozycję w tabeli do ataku od lutego. WKS w ostatnim meczu grając w „10” przez pół spotkania, wyrwał wygraną ze Stalą Mielec (2:1). Mimo iż spotkanie lekko mówiąc nie porwało, warto ten triumf docenić. Nie tylko z uwagi na te ponad 45 minut gry w osłabieniu, ale też na to, że WKS grał bez Erika Exposito. Daleko tutaj do stwierdzenia, że bez Hiszpana w ataku Śląska jest wciąż mnóstwo życia, bo jednak ten mecz przez 95% czasu był nijaki. Ale próba charakteru została przez zespół zdana, co jest z pewnością wzmocnieniem morale przed grudniem.

Pierwszym rywalem wrocławian w tym miesiącu był Górnik Zabrze. Zespół trenera Jana Urbana w tym sezonie nie należy do najrówniejszych. Wygrane przeplata porażkami, ewentualnie remisami, choć zasadniczo oni z reguły po prostu co mają wygrać to wygrywają, a co mają przegrać, to przegrywają. Definicja ligowego średniaka, który ma jednak kim przywalić, jeśli da mu się okazję. Ostatnio odblokował się Lukas Podolski (2 gole w 2 spotkaniach), a liderem zespołu kolejny sezon z rzędu jest Jesus Jimenez.

Jeśli chodzi o kadrę Śląska, wiadomo było że kogoś zabraknie z powodu zakażenia COVID-19. Tym kimś okazał się gracz wyjściowej jedenastki, Krzysztof Mączyński, którego w składzie zastąpił Szymon Lewkot, tym razem grający w środku pola. Do podstawowego zestawienia wrócił także Diogo Verdasca, a także Erik Exposito, który odcierpiał już banicję za żółte kartki.

Dzień po starciu Górnika ze Śląskiem, 4 grudnia, wypada święto wszystkich górników, czyli Barbórka. Od początku spotkania widać było że zabrzanie chcą uczcić tą okazję w sposób większy niż tylko okolicznościowe stroje meczowe, bowiem Śląsk miał w pierwszych minutach kłopoty. Gospodarze w przeciągu kwadransa postraszyli ich trzykrotnie. Bartosz Nowak oraz Jesus Jimenez mylili się niewiele, a Adrian Gryszkiewicz nawet trafił do siatki głową. Jednak na szczęście dla Śląska, i Matusa Putnockiego który był przy tym dośrodkowaniu spóźniony z wyjściem do piłki, jak pociąg PKP, gracz rywali był na wyraźnym spalonym. Poważne ostrzeżenie zostało jednak wysłane.

WKS z kolei opierał się ponownie na Eriku Exposito i Mateuszu Praszeliku. Jeśli blisko bramki Górnika coś się działo, to głównie za ich sprawą. Nie mieli jednak szczególnego wsparcia od innych, toteż nie mogli się wbić między obrońców rywali. Zasadniczo to dość lekko powiedziane. W środku pola WKS-u nie działo się absolutnie nic. Martwa strefa, która oznaczała spore ciężary tak z przodu, jak z tyłu.

No i takowe były w defensywie. Naprawdę spore. Gospodarze mieli wiele okazji by objąć prowadzenie. Minimalnie z ok. 16 metrów pomylił się Erik Janża, mocne strzały bronione przez Putnockiego oddawali Podolski oraz Dadok. Ogólnie mówiąc defensywa WKS-u nie wyglądała jak murowany monolit. Bardziej jak posklejana naprędce taśmą. Dali się wiele razy rywalom wymanewrować i tylko z uwagi na nieskuteczność zabrzan, do przerwy utrzymało się 0:0.

Problem w tym, że po przerwie Śląsk grał w defensywie jeszcze gorzej, a jak cały czas nastawiasz gębę to ktoś ci w końcu w nią przywali. Górnik przywalił i to dwukrotnie. Bardzo dużo gospodarzom pomógł Wojciech Golla. W 49 minucie przedryblował go Robert Dadok, który wystawił piłkę Bartoszowi Nowakowi, a ten pewnie umieścił ją w siatce (czemu był niepilnowany w polu karnym, to też nie wiadomo). Druga katastrofa Golli przydarzyła się pięć minut później. Defensor Śląska w fatalny sposób stracił piłkę na rzecz Krzysztofa Kubicy. Ten wyszedł sam na sam z Putnockim i choć gola nie strzelił, to powstało zamieszanie w którym najlepiej odnalazł się znów Nowak, zdobywając dublet. To było 5 minut, które zamieszały Gollą i powaliły WKS.

Dopiero po tych wydarzeniach Śląsk wziął się nieco bardziej do roboty z przodu. Czemu musieli dostać wpierw dwa gole? Nie wiadomo. Inna sprawa że konkretów wielu i tak nie było. Bardziej po prostu przenieśli grę na połowę rywali. Najbliżej był Robert Pich, który w 70 minucie strzelił minimalnie obok słupka. Jeśli jednak wrocławianie mieli jeszcze szanse na odwrócenie wyniku, w 79 minucie zamordował je Lukas Podolski. I to jak! Razem z Piotrem Krawczykiem rozmontowali defensywę Śląska, Podolski przełożył sobie w polu karnym na lewą nogę i huknął prosto w okienko, nokautując wrocławian.

Nieco nadziei w serca kibiców WKS-u wlał w 84 minucie Adrian Łyszczarz. Przepięknie uderzył bezpośrednio z wolnego. Mocno, precyzyjnie, w samo okno. Definicja pięknego gola ze stojącej piłki. Była to jednak łyżka miodu w beczce dziegciu. Bardzo estetyczne pocieszenie. Łyszczarz był co prawda blisko drugiego trafienia w 90 minucie, gdy minimalnie przestrzelił zza szesnastki, ale tylko blisko. Śląsk poniósł zasłużoną porażkę 1:3.

Jak niewiele aktualnie potrzeba, by wyprowadzić w pole defensywę Śląska, to ten mecz pokazał jak żaden inny. Dramatycznie to wyglądało już w pierwszej połowie, gdy los jeszcze się zlitował i Górnik był nieskuteczny. W drugiej szczęścia już zabrakło. Straszne błędy, te fatalne zachowania Golli przy dwóch pierwszych golach dla Górnika niewytłumaczalne. Podobnie jak to, dlaczego Lukas Podolski miał przy trzecim tyle miejsca w polu karnym i tyle czasu, że zdążyłby spokojnie zapytać się Putnockiego „to gdzie mam to władować?”. Ale dziś zawiódł kolektyw. Jak Praszelik z Exposito czegoś nie wymyślili, to nikt niczego nie wymyślił. Gol Adriana Łyszczarza z wolnego był piękniejszy niż ten zespół dziś zasłużył.

Śląsk zakończył pierwszą rundę spotkań w sposób koszmarny. Teraz zaczynamy rewanże, które do końca 2021 roku zostały dwa. Pierwszym z nich będzie wyjazd do Grodziska Wlkp. na mecz z Wartą Poznań. To starcie odbędzie się w poniedziałek 13 grudnia o 18:00.

Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 3:1

Gole:

1:0 – Bartosz Nowak 49’

2:0 – Bartosz Nowak 54’

3:0 – Lukas Podolski 79’

3:1 – Adrian Łyszczarz 84’

Górnik: Sandomierski – Wiśniewski, Janicki (21. Szymański), Gryszkiewicz – Dadok, Kubica (67. Bainović), Manneh (83. Sanogo), Janża – Podolski (83. Stalmach), Nowak (67. Krawczyk) – Jimenez

Śląsk: Putnocky – Bejger, Golla, Verdasca (46. Bergier) – Pawłowski (58. Janasik), Lewkot, Schwarz, Stiglec (58. Garcia) – Pich (88. Zylla), Praszelik – Exposito

Żółte kartki: Manneh, Bainović (Górnik) - Lewkot (Śląsk)

Sędzia: Bartosz Frankowski

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1256