Sport

Mecze prawdy na horyzoncie. Nadchodzące spotkania ujawnią realia potencjału Betard Sparty Wrocław [ANALIZA]

2021-06-10, Autor: Bartosz Królikowski

Za nami już ponad połowa sezonu zasadniczego PGE Ekstraligi. Po dość rwanym, torpedowanym nierzadko przez wyjątkowo kapryśną pogodę początku, żużlowa maszyna rozkręciła się na dobre. To samo można powiedzieć o Betard Sparcie Wrocław. Spartanie początek również mieli przeciętny, ale jak się napędzili, to od końcówki kwietnia nie ma na nich mocnych i są liderami tabeli. Co możemy powiedzieć o wrocławianach po ośmiu dotychczasowych meczach? I dlaczego przed nimi może jeszcze nie najważniejszy moment sezonu, ale najbardziej miarodajny? Czas na analizę.

Reklama

Równo 54 punkty. Tyle przeciwko Betard Sparcie Wrocław zdobyły ostatnio GKM Grudziądz i Falubaz Zielona Góra. Razem. Spartanie w przeciągu ostatnich dwóch tygodni wysłali reszcie stawki poważne ostrzeżenia, bo to nawet nie były pogromy. To były dewastacje absolutne. Zresztą wynik 63:27 mówi sam za siebie, nieważne kim się jest i przeciw komu się jedzie. Trudno o tych meczach tak naprawdę coś więcej powiedzieć. Dominacja Sparty była tak pełna oraz absolutna, że nie sposób stwierdzić czegoś, co nie byłoby oczywiste w wyniku. Lub czegoś przesadnie negatywnego. Choć nawet mimo takich rzezi, dało się zauważyć kilka pól do poprawy. Ale to dobrze, bo widać że wciąż są rezerwy, coś do poprawy. Że nawet gdy jest tak dobrze, to może być jeszcze lepiej.

Łącznie to już pięć zwycięstw z rzędu i pozycja lidera tabeli. Do tego zdecydowanie najlepszy bilans punktowy. Masakry grudziądzko-zielonogórskie dały im aż 101 pkt na plusie. Dość powiedzieć że druga w tabeli Stal Gorzów ma ich na plus „tylko” 42. Przede wszystkim jednak te wygrane były potwierdzeniem, że po trudnym początku, ta drużyna idzie w dobrym kierunku. Dwie porażki w trzech pierwszych starciach, a także kontuzja Taia Woffindena mogły podłamać morale. Zwłaszcza że to ma być TEN sezon. Złoty sezon. Ale nie podłamały. Ba! Moim zdaniem tylko dodały animuszu. Oczywiście wszyscy byśmy woleli, by kontuzja „Tajskiego” nigdy nie miała miejsca. To bezdyskusyjne. Ale jeśli miały z tego wyniknąć jakieś pozytywy to wynikły. Bo drużyna zobaczyła, że skoro możemy wygrywać bez niego, to co dopiero z nim. Bo Dan Bewley oraz Gleb Czugunow mieli więcej okazji do łapania cennych okrążeń. Bo Woffinden gdy wrócił to nie musiał od razu się nie wiadomo jak spinać, tylko mógł dość spokojnie się „wjechać” w sezon.

Szybki jak Janowski, waleczny jak Bewley

Jednym z największych wygranych nie tylko ostatnich spotkań, ale ogólnie całego sezonu jest póki co Dan Bewley. Młody Brytyjczyk stanął w tym sezonie przed zadaniem, które pogrzebało niejednego sportowca. Potwierdzenia talentu. Mur nie do przeskoczenia dla wielu. Bewley póki co radzi sobie jednak bardzo solidnie. Współpraca na wszelkich polach z Woffindenem nie idzie na marne. Od kilku spotkań regularny progres, dwucyfrówki z Grudziądzem oraz Zieloną Górą (pierwszy płatny komplet!). Ogólnie Bewley poza pierwszym meczem sezonu nie zszedł poniżej 7 pkt. Jest dokładnie takim dopełnieniem do tria Woffinden-Łaguta-Janowski, jakiego Sparta potrzebuje. A wciąż może być lepiej i robi się coraz lepiej. Potrzebne doświadczenie, przyjdzie wszak z czasem, z każdym kolejnym okrążeniem.

Poza tym jego jazdę ogląda się z przyjemnością. Danielowi nawet jak brakuje czasem szybkości (nie jakoś często), to nigdy nie brakuje charakteru. To jak w meczu z GKM-em ścigał szybkiego (bez niego GKM miałby tych punktów chyba 20, nie 27), 22 lata starszego i tyle samo razy bardziej utytułowanego Nickiego Pedersena, a potem jeszcze go ograł na dystansie, to było coś pięknego. Takich „wyrwanych” zwycięstw Dan ma już kilka w tym sezonie. Wiadomo, nie zawsze będzie wiosna. Brytyjczyk zapewne pojedzie nawet w tym sezonie jakiś słabszy mecz. No ale jak mówiłem. DOŚWIADCZENIE.

O słabości zaś trudno podejrzewać Macieja Janowskiego. „Magic” światową czołówką jest od dawna, ale w tym sezonie to sam siebie przechodzi. Jak kiepsko wystartuje, to dogoni i przegoni. Jak dobrze wystartuje, to po zawodach. Prędkość, doświadczenie, klasa. Pełen zestaw tego, by rywali pogrzebać w „szprycy” żużlowej. Komplet dwucyfrówek póki co, nawet w Lublinie gdzie jak na niego mu nie szło. Ale tam każdemu nie idzie. Serio, ten tor to jakaś próżnia w której żyją tylko zawodnicy Motoru. Przegrała tam (wysoko) Sparta, Unia Leszno, Włókniarz. Zaś poza nim Motor Lublin to bardziej Motorynka (tylko 1 wygrana). Dziwne rzeczy.

Co do Janowskiego, to jeszcze garść statystyk. Średnia pkt powyżej 2,6 na bieg, drugie miejsce pod tym kątem w całej lidze, siedmiokrotny Rajder Meczu wedle fanów korzystających z aplikacji PGE Ekstraligi. Ogólnie jeśli on tą formę dotrzyma do startu Speedway Grand Prix, to Bartosza Zmarzlika czeka piekło w obronie tytułu mistrza świata.

Tai Woffinden coraz bardziej… Taiowy?

Trzykrotny mistrz świata padł w tym sezonie ofiarą twardego jak skała toru w Grudziądzu. Mówiąc dokładniej jego łopatka, która poszła w kawałki. Każdy sport ma gwiazdę, która jest genialna w tym co robi, ale też cholernie podatna na kontuzje. Tai wypełnia tą rolę w żużlu. Ale Woffinden ma też inną cechę. Powraca w wielkim stylu po każdej jednej. Tak było i tym razem. Jeszcze przeciwko Unii Leszno po świetnym początku spuścił z tonu i przywiózł 7 pkt. Tyle że jak miał nie spuścić, skoro ledwo mu się tam wszystko pozrastało, jeszcze mięśnie nie w pełni odbudowały, a ten już jak szalony ścigał Sajfudtinowa i ferajnę. Ale w Zielonej Górze oraz przeciwko GKM-owi znów coraz bardziej przypominał sam siebie.

Dość fortunnie się złożyło, że Sparta tuż po jego powrocie miała dwa mecze z rywalami nazwijmy to „klasy ekonomicznej”. Woffinden mógł sobie bez stresu wrócić do ścigania. Niejako „wjechać się” w ten okrutnie przerwany mu sezon. Mocny Brytyjczyk będzie Sparcie teraz potrzebny, gdy nadchodzi klasa premium jeśli chodzi o rywali.

Polsko-rosyjskie pole do poprawy

Gdy inni coraz mocniej wcierali to co zostało z GKM-u i Falubazu w podłogę, z nieco mniejszym blaskiem robili to Artiom Łaguta oraz Gleb Czugunow. Przy czym w przypadku Łaguty ten mniejszy blask oznacza zdobywanie 9-12 pkt, zamiast 13-15. Artiom w większości biegów nie miał nie wiadomo jakich problemów, ale widać było że to nie był TEN Artiom. Przeciętnie wyglądał na startach, które czasem przegrywał i nie zawsze był w stanie to nadrobić jak choćby Janowski. Ja wiem, że wymaganie od kogokolwiek takiej jazdy jaką prezentuje obecnie Janowski to wariactwo. I nie wymagam. Wiem tylko że Łaguta umie lepiej, a to lepiej jest potrzebne w starciach z mocnymi rywalami, których Rosjanin już wgniatywał w tor w tym sezonie (15 pkt ze Stalą Gorzów chociażby). Jestem jednak spokojny. To zawodnik na tyle znakomity oraz doświadczony, że nawet jeśli coś było nie do końca tak, to on już doskonale wie co zrobić, by to naprawić.

Nieco słabiej wyglądał także Gleb Czugunow. On w trzech ostatnich spotkaniach był najsłabszym z seniorów Sparty. Łącznie przeciw Unii Leszno, GKM-owi oraz Falubazowi przywiózł 16 pkt. Czyli znacznie mniej niż potrafi. Tylko przeciwko Stali Gorzów zdobył 14. Oczywiście wynik przeciwko Stali jeszcze był nieco ponad stan i nie można od niego wymagać że będzie tak cały czas. Ale wymagać sporo trzeba, bo sam sobie tą poprzeczkę zawiesił. Glebowi brakowało nieco prędkości ostatnio, więc być może to kwestia sprzętowa. W każdym razie, Czugunow ma jeszcze sporo rezerw, co widać wyraźnie.

Progres zaś poczynili ostatnio juniorzy. Przemysław Liszka oraz Michał Curzytek solidnie punktowali w poprzednich trzech meczach, a zwłaszcza ten pierwszy. Unia, Falubaz oraz GKM mają najsłabsze w tym sezonie formacje juniorskie co prawda i weryfikacja nadchodzi. Ale początek sezonu nie dawał nadziei na pokonywanie nawet takich, więc warto pochwalić. Bo oczekiwać poziomu juniorów Włókniarza czy Motoru też realistycznie po prostu nie można.

Lato prawdę ci powie, a przynajmniej jej sporą część

Przed Spartą teraz seria trudnych spotkań. Takich które nastawią kibiców przed walką w play-off, do których awans miejmy nadzieję będzie formalnością. Żużlowcy WTS-u rozszarpali ostatnio tych słabszych, pokonywali u siebie najmocniejszych. Czas zatem zmierzyć się z kontrkandydatami do tytułu na wyjeździe, bowiem w rundzie rewanżowej Spartan czekają wizyty zarówno w Lesznie, jak i Gorzowie. Oprócz tego w najbliższej kolejce (11 czerwca godz. 18:00) niekoniecznie łatwy wyjazd do Torunia. Apator może i będzie walczyć o utrzymanie, ale wydaje się najmocniejszy z dolnej trójki. Sprawiali już kłopoty Stali (42:48) czy Unii (43:47). Jack Holder, Paweł Przedpełski, Robert Lambert dają im argumenty do powalczenia i Sparta musi tam uważać, choć absolutnie to jest konieczność by wygrywać takie mecze.

To jak Spartanie poradzą sobie w takich meczach, czy „domówkach” z Włókniarzem i Motorem dadzą może niekoniecznie odpowiedź (bo play-off to jak wiadomo zupełnie jak drugi sezon), ale sporą podpowiedź, na co Betard Sparta może w walce o medale liczyć. Play-off rządzi się swoimi prawami. Większa motywacja, większa presja, wcześniejsza tabela bez znaczenia. Ale zawsze lepiej wjechać do nich na pełnym wiadomo czym z ogniem i mieczem. Czy wrocławianom się to uda? Przekonamy się, ale na pewno będzie to wyjątkowo ciekawe lato z żużlem.

Na którym miejscu twoim zdaniem Betard Sparta zakończy sezon zasadniczy PGE Ekstraligi?






Oddanych głosów: 276

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8517