Wiadomości

Miał być lider, jest porażka. Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0

2012-03-25, Autor: Łukasz Maślanka
Piłka nożna bywa bezlitosną dyscypliną sportu. Przekonali się o tym na własnej skórze piłkarze Śląska Wrocław, którzy w Poznaniu zaliczyli niezłe zawody, ale przegrali z Lechem 0:2. Wrocławianie mogli zostać liderem T-Mobile Ekstraklasy, ale zmarnowali szansę i czeka ich dalsza pogoń za Legią Warszawa.

Reklama

Grać dobrze i przegrać - to w sporcie boli najbardziej. I taką gorzką pigułkę w drugiej połowie niedzielnego meczu w Poznaniu musieli przełknąć wrocławscy piłkarze. Ledwo wyszli do walki na drugą połowę spotkania, a już Lech objął prowadzenie. Co gorsza, był to pierwszy gol strzelony wiosną przez “Kolejorza”, do tego strzelony... nogą wrocławskiego stopera, Piotra Celebana. Popularny “Celi”, naciskany przez Artjoma Rudneva, zaplątał się w zamieszaniu pod polem karnym i posłał do własnej bramki piłkę dośrodkowaną przez Aleksandyra Tonewa.

Okazało się jednak, że to dopiero pierwszy akt dramatu stopera Śląska Wrocław. Drugi, ostatni, wydarzył się już w doliczonym czasie gry. Wtedy Celeban zagapił się przy pułapce ofsajdowej. I do pustej bramki Śląska z kilku metrów strzelał Vojo Ubiparip. Jego uderzenie zatrzymało się jednak na ręce... Piotra Celebana, który za to zagranie obejrzał czerwoną kartkę, a sędzia Dawid Piasecki przyznał jeszcze Lechowi rzut karny, którego na gola pewnie zamienił Rudnev.

- W meczu z Lechem Poznań zabrakło nam szczęścia - skwitował niedzielny pojedynek Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław. I doświadczony trener ma w tym dużo racji. Oczywiście, brak farta nie jest usprawiedliwieniem dla zespołu, który aspiruje do mistrzostwa Polski i który mierzy się z drużyną, która wcześniej wiosną nie wygrała meczu, ba - nie strzeliła nawet gola. Do Śląska trudno jednak mieć pretensje o styl gry. Bo wrocławianie w Poznaniu pokazali się z niezłej strony.

Po stracie pierwszego gola, zespół trenera Lenczyka przeważał na boisku, korzystając z tego, że Lech skupiał się na oczekiwaniu na okazję do kontrataku. W grze Śląska często jednak brakowało dokładności, a nade wszystko pomysłu na rozmontowanie obrony rywala. Strzelał Sebastian Mila, próbował Cristian Diaz, ale piłka uparcie nie chciała wpaść do poznańskiej bramki. Bardzo bliski szczęścia był też w 90. minucie Dalibor Stevanović. Strzał Słoweńca mógł dać wrocławskiej jedenastce remis, ale odbił się od słupka, a potem piłkę z ulga złapał bramkarz Lecha Jasmin Burić. “Kolejorz” o gola w drugiej połowie też mógł się pokusić, groźnie strzelali TonewUbiparip. Obrona Śląska była jednak na posterunku. I tak naprawdę dwa błędy Śląska w obronie dały Lechowi zwycięstwo w całym meczu. Można więc powiedzieć, że to nie “Kolejorz” wygrał, ale że Śląsk pokonał się w dużej mierze na własne życzenie.

Druga połowa potyczki Lecha ze Śląskiem przyniosła wrocławskiej ekipie porażkę. Ale w pierwszej to wrocławianie mogli pokusić się o to, by ułożyć mecz pod siebie. Po dość spokojnym początku meczu, kiedy oba zespoły starały się - niczym rasowi pięściarze - zbadać możliwości rywala, Śląsk zaczął przeważać. Najlepszą okazję miał Waldemar Sobota, który wpadł w pole karne po fatalnym nieporozumieniu obrony Lecha, ale strzelił za poźno i golkiper “Kolejorza” wyszedł obronną ręką ze starcia z wrocławskim skrzydłowym. Kilka razy zamieszanie w polu karnym Lecha wywołał swoimi dynamicznymi rajdami Łukasz Madej, ale jego wysiłki na gole dla Śląska też się nie przełożyły. Wrocławianie prezentowali się jednak nieźle i można było mieć nadzieję, że poradzą sobie na trudnym przecież boisku w Poznaniu. Druga połowa brutalnie sprowadziła ich jednak na ziemię. Dwa błędy, dwa stracone gole i powrót do Wrocławia na tarczy, a nie z tarczą, po którą przecież wcale nie musieli sięgać zbyt daleko.

Gdyby Śląsk wygrał w Poznaniu, odebrałby Legii Warszawa prowadzenie w T-Mobile Ekstraklasie. W ten sposób wrocławska jedenastka odkułaby się całkowicie za pierwsze, kiepskie wiosenne występy, przez które musiała oddać pałeczkę lidera. Wygrana z Lechem była na wyciągnęcie ręki, ale ostatecznie to poznaniacy cieszyli się ze zwycięstwa. A Śląsk stoi teraz przed trudnym zadaniem. W następnej ligowej kolejce wrocławianie zmierzą się w Warszawie z Polonią, która legitymuje się dorobkiem 38 pkt. i ma tylko cztery “oczka” mniej niż Śląsk. Na Konwiktorskiej łatwo nie będzie, bo “Czarne Koszule” wiosną prezentują się nieźle i coraz głośniej podnoszą medalowe aspiracje.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
Bramki: Celeban (51. - sam.), Rudniev (90. - karny).

Lech: Burić - Kikut, Arboleda, Kamiński, Wołąkiewicz (73. Możdżeń) - Ubiparib, Injac (57. Djurdjević), Kriwiec (46. Rudniev), Drewniak, Tonev - Ślusarski.
Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Kaźmierczak, Pawelec (65. Mraz) - Madej, Elsner, Dudek, Mila, Sobota (76. Stevanović) - Cristian Diaz.

Żółte kartki: Injać - Madej, Elsner, Socha.
Czerwona kartka: Celeban (90. - za zagranie piłki ręką).
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzów: ok. 18 tys.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~gosc 2012-03-25
    22:07:30

    0 0

    hej redaktorku..zmien choc ilustracje powyzej na jedna z meczu Lecha a nie Wisly

  • ~set 2012-03-26
    07:47:17

    0 0

    2 bramki Celebana i po meczu. Mamy słabą piłkę krajową i słabe drużyny. Dobrze, że kibiców nie brakuje. Miasto powinno się zastanowić, czy warto dalej pakować pieniądze z podatków w wątpliwą promocję miasta tym klubem. Może czirliderki będą lepszym pomysłem na promocję miasta, albo czyste budynki, sprawna komunikacja i gładkie drogi.

  • ~mj 2012-03-26
    08:42:04

    0 0

    http://www.ks-sleza.wroclaw.pl/slezastrzelinianka1.gif

  • ~ 2012-03-26
    10:48:12

    0 0

    Paweł Czuma, rzecznik prasowy urzędu miasta: - Nasza strategia wobec Śląska się nie zmienia. Docelowo gmina będzie wycofywać się z finansowania klubu. 2011 - 5 mln 2012 - 12 mln :)) tyle w temacie

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.