MIELONE Z SIECI Co to jest ten wspólny Wrocław… Jaki?!

Każdego dnia miliony internautów publikują swoje opinie w sieci, głównie w mediach społecznościowych. Nawet Chuck Norris nie jest w stanie wszystkich przeczytać. Dlatego postanowiliśmy zatrudnić mistrza tuTremo (Paul Tremo - najsłynniejszy polski kucharz, nadworny kuchmistrz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, przygotowujący m.in. menu na obiady czwartkowe), który co kilka dni będzie wyławiał te, naszym zdaniem najciekawsze, dotyczące nie tylko politycznego życia Wrocławia. I z tych składników przyrządzał „Mielone z sieci”. Dziś kolejna porcja. 

Nominacja Bartłomiej Ciążyńskiego na czwartego wiceprezydenta Wrocławia przebiegała w dość dziwnej atmosferze. Były przecieki o tym awansie wiernego poddanego prezydenta Jacka Sutryka, ale informacji żadnych. Aż wreszcie objawiono to. Nikt nie miał złudzeń, że to kompletnie nie ma znaczenia dla losów Wrocławia. Ot, kolejny lojalny funkcjonariusz. Pytanie dlaczego teraz akurat? I czy sam prezydent jest do tego przekonany? Poniższe obrazki pokazują, że coś mu się nie podoba w tej akcji. Osoba pana Ciążyńskiego? Czy hasło „Wspólny Wrocław”? Jaki wspólny? To miasto pana Jacka przecież…

O tym jak w ekipie obecnego prezydenta nie są potrzebni zastępcy świadczy na przykład ten pan. Też wiceprezydent. Nie za bardzo wiadomo do czego, nie wiadomo po co. Ale ponieważ tak chciał Grzegorz Schetyna, to nim został. Teraz próbuje się uaktywnić, bo idą wybory. Na razie nie wychodzi…

Wierni radni prezydenta zaczynają też mieć kłopoty. Jeden z nich, zdaniem wojewody, może nie zasługiwać na ten mandat, bo tu nie mieszka. W internecie pojawiają się podpowiedzi, jak to sprawdzić.

A czym żyją wrocławianie? No właśnie… Kilka podpowiedzi z sieci. Mnie niezmiennie, w XXI wieku, zadziwia ten problem. Rodem z XIX wieku.

Poza tym, po raz kolejny widać, że zieleń to nie jest temat bliski obecnej ekipie rządzącej. Dla dewelopera wszystko!

Tu natomiast ewidentnie widać brak gospodarza w mieście. Albo pomysłu jak zadbać o porządek. A tyle spółek, spółeczek…

Proszę jednak się nie dziwić. Jaka zieleń, jakie śmieci czy kanalizacja… Czym żyje urzędowy serwis miejski, za grube miliony z budżetowej kasy? W ratuszu przede wszystkim martwią się problemami Dody czy pani Rozenek. One to mają dopiero kłopoty, a nie jacyś bezbarwni mieszkańcy…

Są też w internecie i pozytywne sygnały z życia miasta.

A tu już hitowa informacja, która pokazuję, że we Wrocławiu to mamy klawe życie. U nas od dawna kotek spokojnie zamieszkuje ratusz, a w takich Czechach nowy prezydent musi porzucić swego ulubieńca. Do roboty nie może go zabrać. Oj, ci Czesi… Kuwety nie ma komu sprzątać za państwowe czy jak?

Coś z historii? Proszę bardzo, korki to we Wrocławiu były nawet 50 lat temu…

Smacznego!