MIELONE Z SIECI Klapki z Wietnamu trafią do Sutryka?

Każdego dnia miliony internautów publikują swoje opinie w sieci, głównie w mediach społecznościowych. Nawet Chuck Norris nie jest w stanie wszystkich przeczytać. Dlatego postanowiliśmy zatrudnić mistrza tuTremo (Paul Tremo - najsłynniejszy polski kucharz, nadworny kuchmistrz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, przygotowujący m.in. menu na obiady czwartkowe), który co kilka dni będzie wyławiał te, naszym zdaniem najciekawsze, dotyczące nie tylko politycznego życia Wrocławia. I z tych składników przyrządzał „Mielone z sieci”. Dziś kolejna porcja. 

Nieliczne media, głównie związane z prezydentem Wrocławia, doniosły o podpisaniu porozumienia między dolnośląskim oddziałem ruchu oporu w PO czyli Ruchem Samorządowym Tak! Dla Polski a Ogólnopolską Koalicją Samorządową… W realu to wyglądało tak, że Jacek Sutryk porozumiał się ze swoim podwładnym z MPK Patrykiem Wildem. Pan Patryk powinien być szczęśliwy z wielu powodów. Na przykład chyba nie musiał nic kupić od prezydenta, co stało się pewną ratuszową tradycją. Jak na przykład pewien prezes miejskiej spółki dom.

 

W ramach tej akcji z prezydentem Wrocławia związał się słynny baron ze Ścinawy Dariusz Stasiak. Znany z wielu dziwnych projektów, ale głównie dlatego, że jest chyba najlepiej zarabiającym samorządowcem w Polsce. Jego dochody przekraczają nawet zarobki premiera czy prezydenta RP. A prezydent Wrocławia jak kasa płynie szerokim strumieniem, o czym za chwilę. No i Stasiak znany jest z tego jak w Wietnamie, w hotelu przywłaszczył sobie klapki, co odkryła obsługa. I musiał zapłacić. Może teraz podaruje je Jackowi Sutrykowi. W dowód wdzięczności. Pan Stasiak to ten na pierwszym planie.

Dlaczego Jacek Sutryk w swoje szeregi przyjmuje nowych ludzi? Bo mu się starzy koledzy wykruszają…

 

A propos kasy. Prezydent Wrocławia znów stał się bohaterem kolejnej ogólnopolskiej afery związanej z tak zwaną samorządową ośmiornicą. Stwór ten ma różne odnogi, ale w centrum zawsze nasz prezydent.

We Wrocławiu wreszcie udało się wyjaśnić przyszłość Dworca Świebodzkiego. Będą znów tam jeździły pociągi, co z dumą ogłosili ojcowie sukcesu: obecny Zarząd Województwa i przedstawiciele rządu. Zaproszono też prezydenta Wrocławia. Nie przybył, ale jego otocznie też próbuje się też wylansować przy blasku fleszy. Chyba im się nie udało…

Natomiast druga strona sceny politycznej zademonstrowała takie „łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu”, że już dawno nie widziałem.

Pan radny do listy sukcesów zapomniał dopisać jeszcze imprezę „Majteczki w kropeczki” w Operze Wrocławskiej. Bo przejęcie Breslau przez Polaków to już chyba nie pani poseł? Tak pytam, bo mnie wtedy tu nie było…

A co w samym mieście? Ludzie pytają. Mam wrażenie, że cały czas o to samo, a rozwiązań nie widać.

I jeszcze coś z problemów europejskich, ale jak widać po wrocławsku. Szydełko, chochla, niech używa kto chce. Ale czy ktoś z szanownej komisji jechał tramwajem? Z szydełkiem na zakręcie płeć jest najmniejszym problemem… Prawie tak samo jakby w tramwaju gotować rosół.

I na koniec z serii „tu zaszła zmiana”. Tym razem zaszła, ale jakoś tak nie do końca udana. Chyba…

Smacznego!