MIELONE Z SIECI: Z MPK na lotnisko? Samolot wykolejony to brzmi już groźnie

Każdego dnia miliony internautów publikują swoje opinie w sieci, głównie w mediach społecznościowych. Nawet Chuck Norris nie jest w stanie wszystkich przeczytać. Dlatego postanowiliśmy zatrudnić mistrza tuTremo (Paul Tremo - najsłynniejszy polski kucharz, nadworny kuchmistrz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, przygotowujący m.in. menu na obiady czwartkowe), który co kilka dni będzie wyławiał te, naszym zdaniem najciekawsze, dotyczące nie tylko politycznego życia Wrocławia. I z tych składników przyrządzał „Mielone z sieci”. Dziś kolejna porcja. 

Od czego by nie zacząć, to zawsze będzie ciekawie. Może od autolansu... Chyba tydzień temu sugerowałem, że prezes MPK prowadzi jakąś niezwykle aktywną kampanię wyborczą. I co? A mówią, że w kuchni nic nie wiedzą. Wiedzą, wiedzą i nasze informacje dość szybko znalazły potwierdzenie. Proszę bardzo. Poważne media upubliczniły takie oto sugestie.

A podobno prezes MPK rozpowiada jeszcze dość dziwne rzeczy o swoich obecnych mocodawcach. Ale poczekamy aż pojawią się w sieci. Bo te o lotnisku już są. Oczywiście internauci nie byliby sobą, gdyby nie wyrazili swoich obaw. Bo o ile wykolejenie tramwaju, to tylko frustracja pasażerów, to już w przypadku samolotu brzmi groźnie.

Natomiast szef prezesa (jeszcze) MPK nadal nas straszy.

 

I w ramach zapowiadanych oszczędności udał się do… Albanii. Jak sam twierdzi, by zadbać tam o sprawy wrocławian. Jakie? Pozostawiam już to Państwa wyobraźni.

Tu natomiast moja wyobraźnia się zawiesiła. O co chodzi? Czy to już nie jest prezydent Wrocławia? Nie powiem, że dość nęcąca sugestia, ale Jeleniej Góry też szkoda. To fajne miasto, więc nie życzę mieszkańcom, by się ziściło. No chyba, że ten pan, trzeci z lewej, to po prostu Amerykanin. Jak się dobrze przyjrzeć, coś może być na rzeczy…

Obu wcześniej wymienionych panów, piastujących zaszczytne stanowisko we Wrocławiu, łączy ta inicjatywa – Śląsk Wrocław jako klub miejski. I w kontekście wspominanych oszczędności pojawia się jakże oczywiste pytanie.

Zwłaszcza, że miliony idą, a wyniki prezentują się następująco.

Więc internauci nie omieszkali przypomnieć jak mydlono nam oczy.

No i teraz kolejny hit. W najbardziej skompromitowanej miejskiej spółce wpadli na szalony pomysł. Gdy już prezesi trafili do sądu, w obliczu wysokiej instancji, wykoncypowali, jako linię obrony, że to nie był sponsoring koszykarskiego Śląska, tylko to „była kampania edukacyjno-promocyjna poprzez sport!”.

 Ciekawe, czy wysokiemu sądowi nie zabrakło togi, by wycierać oczy zalane łzami ze śmiechu. Chyba, że będzie to potraktowane jako próba obrazy inteligencji przedstawicieli Temidy.

 No i na powitanie nowego roku akademickiego obrazek, który pokazuje, że kiedyś student też nie stronił od uciech, ale też i od elegancji.

Smacznego!