Kultura

MIUOSH: Ten naród bardzo topornie się uczy [WYWIAD]

2017-07-30, Autor: Michał Hernes

- Mam nadzieje, że nie będziemy musieli za niedługo filtrować środowiska muzycznego przez pryzmat cenzury i tego, kto będzie potrafił ją ominąć – mówił nam MIUOSH przy okazji wrocławskiego koncertu Męskie Granie.

Reklama

Michał Hernes: Opowiedz, proszę, o twoim ubiegłorocznym występie z Jimkiem na wrocławskim placu Wolności.
MIUOSH: Był to wyjątkowy projekt, który bardzo mocno zaznaczył moją osobę w świecie muzyki, nie tylko rapowej. Nabrałem przez to odwagi i stałem się rozpoznawalny w innych środowiskach.

Jak ważna jest dla ciebie muzyka?
Bardzo ważna. Wartości, które kiedyś można było w niej odnaleźć, bardzo mnie ukształtowały, ale teraz jest dla mnie tylko muzyką. Nie mam w tej kwestii jasno określonych gustów. Żyjemy w czasach, w których muzycznie można robić wszystko, np. na komputerze.  Ja rapuję, bo ta forma wokalna jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Śpiewać nie potrafię. Czasem się staram, ale średnio mi to wychodzi. Nie jestem też zbyt zżyty z polską sceną rapową. Nie uważam także, że trafiam do tej publiczności. Jest do zagrania o wiele więcej niż tylko rap.

Nie umiesz śpiewać, to ciekawe wyznanie.
Ja nie śpiewam, chodzi o stricte wokalny refren. Jestem tekściarzem i zawsze jarało mnie przekazywanie czegoś tekstem. Od pisania suchych tekstów wolę tworzenie utworów muzycznych zamkniętych w formie, która mi odpowiada. Suchy tekst, niezależnie od tego, czy jest dobry, czy zły, można wzbogacić o muzykę. Fajnie jest umieć to ze sobą połączyć, żeby muzyka nabrała kształtu tekstu. Odnoszę wrażenie, że mi się to udaje.

Co chcesz powiedzieć swoimi tekstami?                                                                      
Mówię o sobie, ale im bardziej tak robię, tym mocniej opowiadam o ludziach wokół mnie. Niczym się od nich nie różnię. Zmagamy się z podobnymi problemami jednostkowymi i społecznymi. Mój przekaz nie musi być neutralny.

Jak ważne było połączenie rapu z muzyką orkiestrową w czasie koncertu na placu Wolności?
Ważne, bo nikt tego wcześniej nie zrobił. Trochę się tego projektu obawiałem. Napisane wcześniej teksty zaprezentowaliśmy w innym otoczeniu muzycznym i trochę innym klimacie. Fart polegał na tym, że umiałem się do tego dostosować i jakoś się to broniło. Umieliśmy się z Jimkiem wymienić tą energią.

Może dla fanów hip hopu, rapu to było pierwsze spotkanie z muzyką symfoniczną?     
W tym wszystkim nie chodzi o to, czy muzykę gra orkiestra, tylko o to, jak ta muzyka została napisana. Ten projekt przerodził się w ciekawostkę kulturową. Na koncerty przyszli ludzie, którzy nie słuchają rapu, ale chcieli sprawdzić, jak to brzmi. To było w tej inicjatywnie najfajniejsze. Dzięki niej zacząłem docierać do ludzi, którzy nie słuchają mojej muzyki, ale zaciekawiło ich, jak zabrzmi jej połączenie z muzyką symfoniczną. To ludzie, którzy śledzą wydarzenia muzyczne i przyszli zobaczyć coś nowego, a po tym projekcie zostali przy mojej muzyce, i są cały czas. Okazało się, że te teksty się bronią nie tylko w środowisku słuchaczy 18 – 24 lata, jak miałem wcześniej i że słuchają ich także ludzie po 50stce.  Do nich też te utwory trafiają.

We współczesnych czasach potrzeba bardów, storytellerów.                                                     
Zawsze ich potrzebowaliśmy, tylko czasy się zmieniają. Historia zatacza koło, czasy znowu stają się nieciekawe. Mam nadzieje, że nie będziemy musieli za niedługo filtrować środowiska muzycznego przez pryzmat cenzury i tego, kto będzie potrafił ją ominąć. Pisanie o tym, co się dzieje dookoła zawsze jest ważne i aktualne.

Czy jesteś wkurzony tym, co ostatnimi czasy ma miejsce w Polsce?                                 
Wydaje mi się, że tylko 30. procent społeczeństwa nie jest. Wkurza mnie to, że ten naród bardzo topornie się uczy, bardzo krótko pamięta i źle rozkłada ciężar sytuacji, przykładając wagę do nieodpowiednich rzeczy.

Ludzie w polityce "kradną" od 27. lat. Na tym chyba polega polityka i człowiek zawsze czuje się trochę okradziony przez podatki, urzędy, rząd i ugrupowania polityczne. Raz na trzydzieści lat może się zdarzyć, że zabiorą nam coś więcej. Właśnie teraz się to dzieje. Mam na myśli wolności, swobody i poczucie obywatelstwa, które nam się należą, a to nie powróci szybko. Kto wie, co będzie potem. To nie jest tak, że za cztery lata przyjdzie ktoś inny. Nie wiadomo, kto przyjdzie i czy przyjdzie. To się robi niebezpieczne. Jestem człowiekiem, który jest zaangażowany w to wszystko. Nie uważam, że druga partia w sondażu będzie dla nas lepszą opcją, ale każda inna byłaby w tym momencie lepsza.

Łatwo być najlepszym politykiem na świecie dopóki się nie dojdzie do władzy.             
To jest normalne, zdaje sobie z tego sprawę. Wydaje mi się, że krajobraz polityczny w Polsce jest skomplikowany i to że on od ćwierć wieku trwa w jednej grupie ludzi. Od 1992 roku te nazwiska się powtarzają, choć są też tacy, którzy odpuścili. Czy pojawił się ktoś nowy?

Np. Paweł Kukiz, Liroy…                                                                                                       
Liroy akurat coś robi. Jako jedyny walczy o zalegalizowanie marihuany medycznej w Polsce i to jest dobre. Nie jestem palaczem marihuany i zwolennikiem jej legalizacji na ulicach, ale o takie rzeczy trzeba walczyć. Przydałoby się, żeby ludziom odblokowało się coś w głowie. To kraj prostych rozwiązań – od kreski do kreski. Marihuana to narkoman. PO to złodzieje. Uchodźcy to imigranci, islam. Bardzo szybko dochodzi się w tym kraju do błędnych konkluzji i wyciąga się złe wnioski.

Co chciałbyś zmienić, gdybyś był politykiem?                                                                             
Nie chciałbym być politykiem, a w związku z tym brać na siebie odpowiedzialności i ludzkiego zaufania, konfrontować się z taką ilością nienawiści. Chciałbym zmienić mentalność polityków. Może gdybym był między nimi, to więcej bym z tego zrozumiał i odpuścił im, albo starałbym się naprostować to środowisko na myślenie o ludziach, a nie o tym, co zmienić i jak nabałaganić? Po co zmieniać niektóre rzeczy, jeśli nie ma takiej potrzeby? Gdy są kompromisy, nie trzeba generować spięć społecznych. Przez ostatnie 25 lat trudno znaleźć dobre momenty w historii politycznej w Polsce. Moim zdaniem jest to spowodowane tym, co się stało w latach 40tych podczas wojny i jeszcze wcześniej. Przez to ten naród jest przetrzebiony, podczas gdy inne państwa potrafiły utrzymać elity intelektualne i polityczne. Wyhodowały sobie zdrowe podejście do patriotyzmu, tzn. nie prawicowe i agresywne, narodowe, tylko takie humanitarne. Fajnie byłoby zainwestować więcej pieniędzy, czasu i sił ludzkich w to, żeby kształcić społeczeństwo obywatelskie, a nie swoich kibiców. Bo jak ktoś jest przeciwko jednym, to śmierdzi KODem, nie zna się i powinien zamknąć ryja. Albo jest pier...m lewakiem. Nie ma zdrowego podejścia do drugiej strony konfliktu i szukania konsensu. Jest tylko agresja, blokowanie, odcięcie się i podział.

Są dwa plemiona.                                                                                                                      
Nawet trzy – jedni, drudzy i trzeci, którzy mają na wszystko wyjebane. Jestem rocznikiem 86. i za mojego życia nie było jeszcze wyborów, na które bym nie poszedł, niezależnie od tego, czy to wybory samorządowe, prezydenckie czy parlamentarne. Tymczasem 75 procent moich znajomych nigdy nie było na żadnych wyborach. To jest żenujące. Nawet jak się nie ma na kogo głosować, to nie są w stanie pojąć tego, jak działa polski system wyborczy i że oddanie głosu na mniejszą partię też coś zmienia. Nikt im tego nie wytłumaczy. WOS omijano w szkole podobnie jak WF.

Sporo młodych ludzi głosowało na PiS.                                                                                
Bardzo dobrze, tylko czemu tylu młodych ludzi nie głosowało na nic? Jakby popatrzeć na to procentowo, to najgorsi są tacy, co nie robią nic. Gdy sobie to uświadomią, może już być za późno albo bardzo źle. Paweł Kukiz porównał to do czasów PRLu. Chodzi o sytuację, kiedy rządzi gość, który nie ma tak naprawdę żadnego oficjalnego stanowiska, bo jest 1. sekretarzem. Reszta to pionki, które biorą na siebie konferencje prasowe i podpisują się projektami ustaw, a wszystko jest świetnie skoordynowane w sposób, który ma w jak najszybszy sposób ominąć drogi legislacyjne. Ten człowiek ma misje. Ktoś go wybrał widocznie uznając, że powinno się na takich ludzi głosować. Szkoda że reszta nie uważa, że powinna brać udział w wyborach. Nie będą mogli tego wytłumaczyć swoim dzieciom, jeśli stanie się coś złego. Mam nadzieje, że nie staniemy się państwem totalitarnym, ale sytuacja przypomina tę z Węgier albo z Turcji. Trochę tego szkoda.

Najlepsza sztuka często powstaje w kontrze.                                                                             
To jest fajne, ale niekoniecznie potrzebne. W dobrych czasach też się pisze dobre płyty.

Wywiad miał miejsce w czasie tegorocznego wrocławskiego koncertu Męskiego Grania.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1261