Sport

Mocny krok w nowy rok. Śląsk Wrocław - Zagłębie Sosnowiec 2:0 [RELACJA]

2019-02-09, Autor: Łukasz Maślanka

Zadanie wykonane: Śląsk Wrocław przywitał się ze swoimi kibicami w 2019 r. tak, jak planował. Wrocławianie po niezłym meczu pokonali Zagłębie Sosnowiec 2:0. Dobrze zaprezentowali się nowi zawodnicy Śląska: Krzysztof Mączyński i Lubambo Musonda.

Reklama

Nowy trener Śląska Vitezslav Lavicka bardzo się starał, aby utrudnić zadanie szkoleniowcowi Zagłębia Valdasovi Ivanauskasovi. Dlatego dwa ostatnie mecze sparingowe Śląska zostały utajnione - tak, aby rywal nie mógł przygotować się do taktyki i składu wrocławian. Ta tajemniczość nieco odbiła się też na wrocławskich kibicach, bo dopiero tuż przed meczem poznali pierwszy skład Śląska na to spotkanie. Zaskoczeń jednak nie było. Może poza obecnością Igorsa Tarasovsa w pierwszej 11, jako jednego ze stoperów. Pewnym zaskoczeniem była też nieobecność w składzie Farshada Ahmadzadeha, który w sparingach grał dobrze i wydawał się pewniakiem. Irańczyka kilka dni przed spotkaniem dopadła jednak lekka kontuzja i trener Lavicka nie zdecydował się na to, aby posłać go do boju w wyjściowej jedenastce.

Śląsk szybko ułożył ten mecz po swojej myśli. Już w 7. minucie gry wynik spotkania otworzył Arkadiusz Piech, który wykończył celnym strzałem akcję z udziałem Mączyńskiego i Piotra Celebana. Szybko strzelony gol dodał wrocławianom ochoty do gry w ataku, a do przerwy gospodarze często testowali czujność bramkarza Zagłębia Dawida Kudły. Było tego sporo: Tarasovs trafił do bramki, ale sędzia Musiał po wideoweryfikacji gola anulował, bo dopatrzył się zagrania ręką Łotysza. Piech “załadował” w poprzeczkę, dwa razy mocno (ale niecelnie) strzelał Robert Pich, piłkę do siatki rywala posłał również Mateusz Radecki, ale tego gola sędzia również nie uznał, dopatrzywszy się spalonego. Co by nie mówić o braku skuteczności Śląska, ale też pechu wrocławian, to jednak dało się zauważyć, że w grze ofensywnej Śląska - jesienią często niemrawej - nastąpiła spora poprawa.

Goście nie mieli wielu argumentów, aby “odwinąć się” Śląskowi. Raz groźnie uderzał Olaf Nowak, ale jego strzał w porę zgasił Wojciech Golla, a przy próbie Mygasa na posterunku był Jakub Słowik. Inna sprawa, że goście szybko znaleźli się w sytuacji, kiedy zrobiło się im mocno pod górkę. W 29. minucie gry z boiska z czerwoną kartką wyleciał Giorgi Gabedawa. Gruzin w kilka chwil zarobił dwie żółte kartki i jego przygoda z meczem we Wrocławiu długo nie potrwała. Bez niego Zagłębie miało spore problemy, grało brzydki futbol - szarpany, w którym trudno było się dopatrzeć pomysłu.

W przerwie trener Ivanauskas rzucił na boisko swojego asa: na murawie zameldował się Vamara Sanogo. Francuz kilka razy pokazał jakość, potrafił szarpnąć obroną Śląska, ale kończyło się na strachu, bo jego koledzy z Zagłębia tylko chwilami potrafili dać mu odpowiednie wsparcie. Śląsk zaś nadal grał swoje. Dominował w środkowej strefie boiska, gdzie królował Krzysztof Mączyński, a duet Jakub Łabojko - Radecki wykonał mnóstwo ciężkiej pracy. Ten drugi dostał też nowe zadania od trenera i często grał praktycznie jako wysunięty napastnik. Radecki, piłkarz słusznie zbudowany, dzięki swojej sile fizycznej napsuł sporo krwi obrońcom Zagłębia.

Śląsk potrafił przekuć przewagę w linii pomocy na siłę w ofensywie. Wrocławianie w ataku grali z lekkością, szukali gry kombinacyjnej, aktywny na skrzydle był Robert PichLubambo Musonda. Wrocławianie mieli duża ochotę do gry, szukali swoich szans, ale przez długi czas brakowało im skuteczności pod bramką rywala. Ale widząc intensywność ofensywnych wysiłków gospodarzy, można było wyczuć, że gol wisi w powietrzu. I tak się stało: w 79. minucie Śląsk wyprowadził kontratak, Pich mądrze rozprowadził piłkę do Radeckiego, a ten pokonał Kudłę i ukoronował golem swój bardzo dobry występ.

Ostatnie minuty meczu były już typowo ekstraklasowe: na boisko wkradła się niedokładność, Zagłębie chwilami atakowało 10 zawodnikami, ale drużynie z Sosnowca nic to nie dało. Śląsk bronił się umiejętnie, starał się szanować piłkę i dowiózł do ostatniego gwizdka sędziego to długo wyczekiwane domowe zwycięstwo. Trener Vitezslav Lavicka może być zadowolony, choć dostał też w tym meczu sporo materiału prosto z placu boju, co jego zawodnicy mogą jeszcze poprawić. W potyczce z Zagłębiem Śląsk pokazał jednak, że tych kilku tygodni pracy pod okiem trenera Lavicki nie zmarnował i weryfikacji klasy tego zespołu w meczach z trudniejszymi rywalami nie trzeba się obawiać.

Śląsk Wrocław - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)
Bramki: Piech (7.), Radecki (79.)

Śląsk Wrocław: Słowik - Celeban, Golla, Tarasovs, Cholewiak - Musonda (69. Ahmadzadeh), Łabojko (80. Chrapek), Radecki, Mączyński, Pich - Piech (85. Szczepan).
Zagłębie Sosnowiec: Kudła - Mygas, Cichocki, Toth (64. Polczak), Udovicic (46. Sanogo) - Gabedawa, Możdżeń, Gressak, Pawłowski, Iwaniszwili (61. Nawrotka) - Nowak.

Żółte kartki: Ahmadzadeh, Pich - Gabedawa, Gressak.
Czerwona kartka: Gabedawa (29. - za drugą żółtą).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: ok. 7,6 tys.

Oceń publikację: + 1 + 10 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 537