MPK Wrocław ma dwa dźwigi: jeden za długi, drugi za wysoki. Co dalej?

W 2013 r. spółka MPK Wrocław kupiła za 4,5 mln zł dźwig do podnoszenia tramwajów (np. po wykolejeniu), który okazał się zbyt długi i zbyt ciężki na wrocławskie drogi. W ubiegłym roku MPK wystawiło go na sprzedaż za połowę ceny, ale do tej pory nie znalazła kupca. Jednocześnie za 3 mln zł kupiło nowy dźwig. 

Zapytanie do prezydenta Jacka Sutryka w sprawie zbycia części majątku MPK złożył radny PiS Michał Kurczewski.

- Podczas lektury dokumentacji przetargowej, dotyczącej tego zakupu, znalazłem niepokojącą informację o wysokości nowego dźwigu. W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia było napisane, że jego maksymalna wysokość wynosi 4,05 m. Natomiast spora część wiaduktów we Wrocławiu ma dopuszczoną wysokość przejazdu 3,8 lub 3,9 m. W styczniu złożyłem do prezydenta Wrocławia zapytanie o wysokość zakupionego przez MPK nowego pojazdu dźwigowego - mówi Robert Grzechnik, wrocławski radny z klubu PiS.

Okazało się, że dźwig ma maksymalną wysokość, czyli 4,05 m, co sprawia, że nie mieści się pod wieloma wrocławskimi wiaduktami.

- Prezes MPK zbagatelizował ten fakt, twierdząc, że dźwig jest pojazdem uprzywilejowanym, nie musi więc stosować się do znaków drogowych - dodaje Grzechnik, który wraz z radnym Januszem Chudzikiem złożył w tej kwestii zapytanie do Komendanta Miejskiego Policji.

Z odpowiedzi komendanta wynika, że dźwig nie jest pojazdem uprzywilejowanym i nie może łamać przepisów ruchu drogowego.

- Oznacza to, że w stajni MPK mamy kolejny pojazd nieprzystosowany do wrocławskich warunków, który kosztował mieszkańców 3 mln zł. MPK ma więc dzisiaj dwa niekompatybilne z wrocławską infrastrukturą dźwigi, jeden za wysoki, drugi za długi - podsumowuje radny Grzechnik. 

Radni opozycji nie łudzą się, że po ujawnieniu niewygodnych faktów wobec prezesa MPK Wrocław zostaną wyciągnięte jakiekolwiek konsekwecje. Chcą jedynie "pokazać wrocławianom, jak rozporządza się ich mieniem, jakie są składowe podwyżek w mieście i w spółkach miejskich oraz z czego m. in. wynikają podwyżki biletów MPK.”

- Wszyscy doskonale wiemy, że prezydent Wrocławia rozłożył nad prezesem MPK parasol bezpieczeństwa, a w zasadzie schron przeciwatomowy, i wszystkie niewygodne sprawy są w związku z tym zamiatane pod dywan. Zdajemy sobie sprawę, że i tym razem tak się stanie - przyznaje radny PiS.

Do zarzutów odniosło się MPK Wrocław

"Wszystkie używane dotychczas przez MPK Wrocław dźwigi są pojazdami uprzywilejowanymi w ruchu, ponieważ służą m.in. ratowaniu życia ludzkiego. Podobnie będzie z nowozakupionym pojazdem. Spółka złożyła już odpowiednie dokumenty i oczekuje na odpowiedź Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W momencie gdy osiągnie on status pojazdu uprzywilejowanego, nie będzie musiał stosować się do ograniczeń w ruchu i bez żadnego problemu przejedzie pod wiaduktami, z ograniczeniem dla pojazdów przekraczających 3,8 m wysokości. Wynika to z faktu, że realna wysokość wiaduktu jest o co najmniej 0,5 m większa.

Z moich informacji wynika, że Komendant Wojewódzki Policji nie wydał żadnej opinii ws. naszego dźwigu, dlatego bardzo proszę Panów radnych z PiS o pokazanie takiej opinii. Chcę również zauważyć, że organem posiadającym kompetencje do wydawania opinii na ten temat jest komendant miejski, a nie wojewódzki. Dlatego proszę o udostępnienie opinii wydanej przez Komendanta Wojewódzkiego Policji, na którą powołują się panowie radni.

To nie pierwszy raz, kiedy Pan Chudzik wykazuje się merytoryczną niekompetencją. Podobnie było podczas jego pracy w MPK, co skutkowało brakiem upragnionego awansu.

Ubolewam również nad faktem, że Pan Janusz Chudzik wykorzystuje mandat radnego Rady Miejskiej Wrocławia do polemizowania z MPK, czyli spółką w której pracował.

Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław"