Wiadomości

Na jakim koniu wróci Petru i czy PiS nie chce Soin

2023-05-26, Autor: Arkadiusz Franas

Polska scena polityczna znów ma szanse na kabaretowe wyczyny wrocławskiego polityka Ryszarda Petru, który zapowiada start w wyborach do Senatu. Pytanie czy założyciel Nowoczesnej wystartuje w swoim rodzinnym mieście? Natomiast we wrocławskim PiS chyba postawili się prezesowi. Ewidentnie nie chcą tutaj na czele listy, przywiezionej w teczce z Warszawy szefowej partii w mieście, czyli posłanki Agnieszki Soin. Tylko w PO nuda - Zdrojewski i Zdrojewska. No chyba, że jednak Petru.

Reklama

Do wyborów parlamentarnych jeszcze kilka miesięcy. Nie znamy nawet jeszcze dokładnego ich terminu, ale partie polityczne i inne ugrupowania coraz intensywniej do nich się przygotowują. W tajemnicy. Nikt za bardzo jeszcze nie zdradza nazwisk, które pojawią się na listach, ale coraz więcej jest przecieków. Tych kontrolowanych, wypuszczanych by wysondować reakcje na tę czy inną osobę lub ją wypromować oraz tych wyśledzonych przez bacznych obserwatorów sceny politycznej.

Zacznijmy od partii, która od lat wygrywa wybory we Wrocławiu bez względu, kto jest jedynką na liście. Oczywiście mowa o Platformie Obywatelskiej. Podobno wbrew planom szefa tej partii w regionie Michała Jarosa, bardzo chce na jedynce znaleźć się Bogdan Zdrojewski. Jaros wolałby Zdrojewskiego, podobnie jak i cztery lata temu, wystawić do Senatu. I tu, i tu były prezydent Wrocławia osiągnie sukces. Z powodu, dla którego już dawno powinien dostać Nobla w dziedzinie marketingu politycznego. Wiem, że nie ma takiego, ale dostać powinien. Przecież swoją mocną pozycję Zdrojewski zbudował w 1997 roku podczas powodzi i na tej, nomen omen, fali nadal odnosi sukcesy. Owszem, cały czas jest aktywny jako poseł, senator czy minister, ale szału nie ma. Z całym szacunkiem panie prezydencie… Czy ktoś pamięta jakieś wybitne osiągnięcia tego polityka? Największym wydaje się to, że przez tych 26 lat się nie skompromitował. Czasami w polityce to wystarczy. Zresztą aż na dwie osoby.

Od lat bowiem sukcesy wyborcze odnosi także Barbara Zdrojewska. Kiedyś na złość ówczesnemu prezydentowi Rafałowi Dutkiewiczowi uczyniono ze Zdrojewskiej przewodniczącą rady miasta, czemu Dutkiewicz bardzo się sprzeciwiał i tak pani prezydentowa tkwi w polityce. Już na wyższych szczeblach. Osiągnięcia? Słucham… Bo jakoś nic do głowy mi nie przychodzi. A jedyny raz, gdy o pani senator było trochę głośniej, to moment, gdy wypowiedziała się podczas debaty w sprawie uchwały ustanawiającej rok 2016 Rokiem Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski. 

Senator tak skwitowała zasługi Mieszka I: „To wszystko jest dziś spowite mgłą historii i możemy się zaledwie domyślać, jak się zachowywał i kim był Mieszko I, na podstawie tego, jak się zachowywali inni władcy tego typu w tym czasie i na terenie tej części Europy. I możemy sobie powiedzieć, można domniemywać, że był to zabijaka i zapewne palił, gwałcił”.

Ale bezapelacyjnie jest pewną kandydatką na kolejną kadencję w Senacie. Ponieważ nazywa się Zdrojewska. I jest z PO. Choć jestem przekonany, że z tym nazwiskiem zapewniłaby sukces kilku innym ugrupowaniom. Zresztą cztery lata temu było już przecież blisko, by w wyniku konfliktu z PO państwo Zdrojewscy znaleźli się na listach PSL.

To teraz przejdźmy do informacji, która mogła wzbudzić lekkie zdziwienie. Otóż na antenie Radia Wrocław Ryszard Petru ogłosił, że wystartuje w wyborach do Senatu. I dodał jedynie, że może z Wrocławia… Ale z jakiej listy? To dopiero jest pytanie. Musimy pamiętać, że istnieje coś takiego jak pakiet senacki, czyli porozumienie kilku ugrupowań o budowaniu jednej listy. Oczywiście zdominowanej przez PO. Jeśli chodzi akurat o nasze miasto, to według zapewnień regionalnego szefa tej partii dwa miejsca wrocławskie i jedno podwrocławskie mają przypaść Platformie. A to dlatego, że PO podobno wymogła, aby obecni senatorowie mieli zapewniony ponowny start. A są to wspomniani państwo Zdrojewscy i prof. Alicja Chybicka. Chyba, że faktycznie Bogdan Zdrojewski jednak uprze się na sejm, a Chybicka zrezygnuje ze startu, co już można było usłyszeć. Wtedy zwolni się miejsce dla Ryszarda Petru, mistrza kabaretowej sceny politycznej, który po wielu perturbacjach wrócił do partii przez siebie założonej czyli do Nowoczesnej. Będzie wesoło, bo ludzie już przypominają sobie słynne przejęzyczenia Petru. Nie wspominając o tym, że na bazie jego wpadek powstało też wiele memów. Przepraszam za odrobinę rubaszności, ale między innymi taki jak ten: „ja jeszcze się odrodzę jak penis z popiołów…”. Wyciągnięty oczywiście natychmiast po najnowszej deklaracji politycznej Ryszarda Petru. Nie będę w tej chwili mnożył kolejnych, ale nurtuje mnie inna kwestia. Wraca, ale po co? Przecież nawet jego mistrz i patron Leszek Balcerowicz już dawno położył krzyżyk na owym królu przejęzyczeń. I wcale nie za te śmiesznostki.

- Okazał się niedojrzały politycznie, egocentryzm jest u niego tak silny, że blokuje rozum – bez ogródek orzekł Balcerowicz. – (…) Bez względu na to, jaką rolę odgrywał w moim życiu zawodowym, jeżeli okazał się szkodnikiem, to musi być przedstawiany jako szkodnik.

No właśnie, po co komu kolejny szkodnik? Ale wolny kraj, demokracja ma swoje prawa… Mógł wracać Kononowicz, może i Petru.

Wróćmy do list sejmowych i partii rządzącej. Prawo i Sprawiedliwość już dawno nie miało takiego bogactwa we Wrocławiu czy na Dolnym Śląsku. Zawsze było dość mocno poukładane - jeden lider i kilka postaci drugoplanowych. A teraz? Tak to ujął wicemarszałek Marcin Krzyżanowski, jeden z ważniejszych polityków tej partii w regionie, zapytany o liderów w rozmowie z Radiem Wrocław:

„Dolny Śląsk ma dobrą sytuację, jak chyba nigdy do tej pory, a przynajmniej jest ona wykorzystywana przez region. To, o czym tutaj zaczęliśmy rozmawiać, czyli budowa nowego szpitala onkologicznego w dużej mierze jest wynikiem tego że mamy wielu liderów z Dolnego Śląska. Czyli, jeżeli mówimy o budowie nowego szpitala onkologicznego, to bez zaangażowania pana premiera Mateusza Morawieckiego, to by nie miało miejsca.(…) Mamy marszałek Sejmu panią Elżbietę Witek. Mamy Michała Dworczyka. Tutaj we Wrocławiu mamy panią Mirosławę Stachowiak-Różecką, która jest też liderem Prawa i Sprawiedliwości w naszym mieście i w naszym okręgu”.

Inni politycy wspominają jeszcze o tym, że możliwy jest start z list PiS we Wrocławiu ministra Janusza Cieszyńskiego czy nawet powrót Dawida Jackiewicza, byłego posła, ministra i wiceprezydenta Wrocławia.

Nie mają Państwo wrażenia, że wicemarszałek zapomniał o jednej osobie? Tak doświadczony polityk nie zapomina… Jakoś dziwnym trafem nie padło nazwisko poseł Agnieszki Soin, która to, wbrew twierdzeniu Krzyżanowskiego, jest od niedawna liderem PiS we Wrocławiu. A nie Stachowiak-Różecka. Była owszem przez lata, ale z jakiegoś powodu prezes pozbawił ją tej funkcji i przysłał do stolicy Dolnego Śląska byłą radną warszawskiej dzielnicy Śródmieście.

Jak się rzekło, marszałek Krzyżanowski to nie Petru i nie zapomina się ani się nie przejęzycza, więc o co chodzi? Agnieszka Soin jest prawie dla wszystkich wrocławskich działaczy PiS wielkim rozczarowaniem. Nieobecna, nieaktywna… Nawet w tak zdyscyplinowanej i wodzowskiej partii jak PiS politycy postanowili więc pokazać swoje niezadowolenie. Czy poniosą konsekwencje tego cichego buntu? I dopiero wtedy się zdziwią kto jest ich liderem? Do niedawna byłbym o tym przekonany, ale teraz i Jarosław Kaczyński widzi jak w zbliżających się wyborach każdy głos będzie ważny, więc może nas zaskoczy. A marszałek Krzyżanowski nie ucierpi za odwagę.

Zwłaszcza, że jednak Jarosław Kaczyński chyba nie chce pozostawić po sobie rozrzuconych kości, jak to sugerowała „Rzeczpospolita”, tworząc kilka lat temu żart na podstawie wpadek Petru:

„Ryszard Petru odpowiada na pytania dziennikarza. – Polska chyli się ku upadkowi – mówi. – Jarosław Kaczyński przejechał się już na Rubikoniu – dodaje ze znawstwem. Dziennikarz zaintrygowany. – No na Rubikoniu, tak jak Cezar – precyzuje lider Nowoczesnej. – Kiedy to było? – nie daje za wygraną dziennikarz. – Ano po zamachu majowym, gdy Cezar przekroczył na Rubikoniu bramy Rzymu i zostawił po sobie rozrzucone kości”. 

Także panie marszałku może odwaga panu się opłaci i to pan w parlamencie usłyszy kolejne już prawdziwe wpadki twórcy Nowoczesnej.

Oceń publikację: + 1 + 6 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.