Wiadomości

Nie ma sensu walczyć o stolicę kultury

2010-05-10, Autor: bk
Walka Wrocławia o Europejską Stolicę Kultury to źle dobrany środek do osiągnięcia szczytnego celu. Taki wniosek można wyciągnąć z sobotniego spotkania przy ul. Łokietka 5.

Reklama

Gościem głównym dyskusji był prof. Adam Chmielewski, od trzech miesięcy szef miejskiej instytucji Wrocław 2016.

 

Prof. Chmielewski, jak się okazało największy krytyk dotychczasowych starań o ESK, długo unikał odpowiedzi na pytanie, co właściwie będziemy mieli z tego tytułu, jeśli wygramy. Ale przyciśnięty do muru wyjaśnił w końcu:
- W tej chwili główny problem z kulturą to wykluczenie z niej. Jedynie 5 proc wrocławian korzysta z oferty kulturalnej – mówił prof. Adam Chmielewski. - Starsi ludzie, niepełnosprawni, a nawet młodzi, którzy sami się wykluczają z tej dziedziny, na spektakle czy do muzeów nie chodzą. I z tym chcemy sobie poradzić – dodał.

 

Nie tylko my uznaliśmy, że taki cel można osiągnąć znacznie taniej i skuteczniej innymi metodami. - Jeśli wyznaczonym celem jest zwiększenie partycypacji wrocławian w wydarzeniach kulturalnych to uważam, że dużo sensowniejsze byłoby prowadzenie lokalnych akcji edukacyjnych oraz organizacja dla wrocławian bezpłatnych wydarzeń kulturalnych ze szczególnym akcentem na zaangażowanie lokalnych artystów – uważa Mirek Połyniak, ekspert z dziedziny e-marketingu, i strategii marketingowych.

 

- Pozytywistyczna praca organiczna i praca u podstaw jest mniej spektakularna ale daję dużo lepsze rezultaty. Sam chodzę w miarę możliwości na świetne wykłady >prof. Fleischera do BWA  i naprawdę przychodzi tam kilkadziesiąt osób – ciągnie Mirek Połyniak. - Starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 mogą być sensownie wykorzystane jedynie jako promocja miasta i tworzenie "kreatywnego" wizerunku - w Polsce, a szczególnie w Europie - oczywiście o ile będzie to robione "z głową". Bo jak na razie ilość pieniędzy wydana na inicjatywy internetowe w porównaniu z ich jakością jest szokująca – dodaje.

 

Przypomnijmy, że to pytanie zadawaliśmy już >wrocławskim radnym. Rozmawialiśmy o tym także z >Jarosławem Obremskim, wiceprezydentem Wrocławia odpowiedzialny m.in. za kulturę. Zwłaszcza ten ostatni wskazywał ten sam powód jako główny, dla którego o europejską stolice kultury powinniśmy się starać.

 

Jednak sobotnia debata pokazała coś jeszcze: jak bardzo jesteśmy nieprzygotowani do walki o ten tytuł: - Wiem, że nie wykupiona została domena wrocław2016, wiem, że pomysł nazwy strony ze słowem kreatywny w nazwie to błąd. Nie mogę teraz z niego zrezygnować, bo wyłożono ogromne pieniądze na oprogramowanie – tłumaczył prof. Adam Chmielewski. - Teraz nie będę niczego odkręcał. Teraz muszę napisać wniosek aplikacyjny. Od internautów nic nie zależy, a ja muszę się skupić na tym, byśmy się znaleźli na shortliście. Czyli na wniosku – dodał.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~ 2010-05-10
    11:45:01

    0 0

    Tylko, że w innych miastach jest podobnie. W Łodzi czy Lublinie również ludzie masowo nie chcą korzystać z oferty kulturalnej. W takim razie o ESK nie powinno sie starać żadnej polskie miasto? Myślę, że jest to złe założenie. Poza tym co wynika z bycia kulturalną stolicą europy pisano już wiele razy np. http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,po-co-nam-stolica-kultury,wia5-3266-2296.html

  • ~Marek Natusiewicz 2010-05-14
    17:07:25

    0 0

    Pytanie ile? Ile to całe przedsięwzięcie będzie kosztować? I ile na tym da się zarobić? Wszak "o take Polske" niektórzy walczyli.
    Dla mnie to po prostu kolejna Patiomkinada... (przy całym szacunku dla prof. Adama Chmielewskiego).

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.