Sport
Nieudana pogoń koszykarzy Śląska. WKS przegrał w Dąbrowie Górniczej
Po kapitalnej inauguracji sezonu z HydroTruckiem Radom, w 2. kolejce Energa Basket Ligi koszykarze Śląska Wrocław zmuszeni byli uznać wyższość rywala. Po bardzo zaciętym spotkaniu i nerwowej końcówce MKS Dąbrowa Górnicza wygrał w hali Centrum z WKS-em 98:94.
Już przed meczem wiadomo było, że to starcie będzie dużo trudniejsze od inauguracyjnego. MKS wygrał bowiem swoje pierwsze spotkanie z GTK Gliwice, a teraz miał przed sobą pierwszy występ przed własną publicznością. Śląsk rozpoczął spotkanie taką samą piątką, jak ponad tydzień temu: Kamil Łączyński, Devoe Joseph, Mathieu Wojciechowski, Michał Gabiński, Aleksander Dziewa.
Zobacz także
Pierwsza kwarta upłynęła pod znakiem lekkiej przewagi gospodarzy. Z szaleńczą skutecznością rozpoczęli Robert Johnson (4/5 z gry, 9 pkt) i Tavarius Shine (3/4 z gry, 8 pkt), którzy trafiali z otwartych pozycji spowodowanych nieuwagą gości lub ich słabym powrotem do obrony. WKS szukał gry bliżej kosza, z dystansu nie trafił jednak ani razu (0/4) i mimo dobrej dyspozycji Aleksandra Dziewy i Mathieu Wojciechowskiego, po 10 minutach przegrywał 17:24.
W drugiej ćwiartce udało się nieco powetować słabą skuteczność zza łuku - wrocławianie trafili w niej aż 6-krotnie, po 2 celne rzuty zaliczyli Devoe Joseph i dający świetną zmianę z ławki Clayton Custer. Niestety za nieco lepszą grą w ataku nie poszła zmiana wyniku, gdyż dąbrowianie dołożyli kolejnych 5 trójek i do przerwy mieli na swoim koncie już 8/11 za 3. Po 20 minutach MKS prowadził jednak tylko 49:44 i sprawa rozstrzygnięcia była jak najbardziej otwarta.
Po zmianie stron nareszcie zobaczyliśmy drużynę Śląska, która nie tylko goniła już wynik, ale i była w stanie chwilami przejmować inicjatywę. Gospodarze względnie kontrolowali przebieg spotkania prowadząc kilkoma punktami, jednak na 3 minuty przed końcem po nieco lepszym momencie w obronie, trudnej i udanej akcji Andrew Chrabascza oraz trójce Mathieu Wojciechowskiego, WKS wyszedł na pierwsze w meczu prowadzenie - 67:65. Przed decydującą kwartą Śląsk przegrywał jednak 69:72, gdyż moment zagapienia ponownie wykorzystał świetny tego dnia Bryce Douvier.
Ostatnia część gry przyniosła szybki powrót na prowadzenie gości po trójce Kamila Łączyńskiego i fadeawayu Torina Dorna (74:72). Do tej pory względnie udawało się zatrzymać największą gwiazdę MKS-u - Dominica Artisa (2/9 z gry). Amerykanin uaktywnił się jednak w ostatnich minutach i do spółki z Douvierem zdobył 13 punktów z rzędu, dzięki czemu MKS ponownie był w lepszej sytuacji na 6 minut przed końcem meczu (85:77). Ofensywny zryw wrocławian pozwolił zniwelować stratę do różnicy 1 punktu, ale w kolejnych sekundach cała sytuacja się powtórzyła.
MKS ponownie odskoczył i na 90 sekund przed ostatnią syreną prowadził 93:86. Mimo to drużyna Andrzeja Adamka ponownie zdołała wrócić do gry - ciężar gry wziął na siebie Aleksander Dziewa. Dwie obronione akcje sprawiły, że przy 26 sekundach do końca gospodarze prowadzili tylko 94:92 i mieli posiadanie. Dąbrowianie wznowili grę ale pod presją agresywnej obrony wrocławian stracili piłkę po złym podaniu Artisa i przechwycie Dziewy. Śląsk miał piłkę i ostatnią akcję, która mogła dać remis lub zwycięstwo, niestety Torin Dorn zbyt szybko chciał znaleźć pod koszem otwartego partnera, co zakończyło się kluczową dla rozstrzygnięcia stratą. W kolejnych minutach Trójkolorowi zmuszeni byli faulować taktycznie, MKS nie wypuścił jednak zwycięstwa z rąk i wygrał 98:94.
- Gratuluję drużynie MKS-u, rozegrali bardzo dobre spotkanie, grali bardzo skutecznie. Nie do zatrzymania byli dzisiaj Bryce Douvier i Robert Johnson. Pomijając kilka założeń defensywnych, których nie zrealizowaliśmy, myślę, że byliśmy równorzędnym rywalem. Staraliśmy się atakować pomalowane i to założenie w pewnym sensie przyniosło skutek. Gdyby nie tak wysoki procent skuteczności gospodarzy, być może pozwoliłoby nam to na zwycięstwo - skomentował spotkanie trener Andrzej Adamek.
- Jeżeli chcemy wygrywać mecze na wyjeździe, nie możemy tracić blisko 100 punktów. Naszym największym problemem jest obrona. Myślę, że przede wszystkim musimy rozliczyć się za słabszą pierwszą połowę, w której zagraliśmy z gorszą od rywali energią. Jeżeli spojrzymy na statystyki, to można stwierdzić, że mecz był od samego początku do samego końca wyrównany. Większa determinacja drużyny z Dąbrowy pozbawiła nas zwycięstwa i na to nie możemy sobie pozwolić, gdyż to my musimy zawsze być bardziej zdeterminowani niż przeciwnik - dodał po meczu kapitan Michał Gabiński.
MKS Dąbrowa Górnicza - Śląsk Wrocław 98:94 (24:17, 25:27, 23:25, 26:25)
MKS: Johnson 20 (2), Douvier 20 (3), Artis 18 (4), Shine 15 (2), Put 9 (1), Shonganya 8, Dawdo 6 (2), Kobel 2, Wasyl 0.
Śląsk: Joseph 18 (4), Dziewa 18, Wojciechowski 14 (1), Łączyński 13 (3), Custer 11 (2), Dorn 9, Gabiński 6, Musiał 3 (1), Chrabascz 2.
Tagi: Ślask Wroćław, koszykówka, andrzej adamek, koszykówka we Wrocławiu, Śląsk Wrocław koszykówka, sport, wrocław, Devoe Joseph, MKS Dąbrowa Górnicza
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert