Sport

Niewygodny rywal na drodze Śląska. WKS zagra z Koroną Kielce [ZAPOWIEDŹ]

2018-08-13, Autor: Łukasz Maślanka

Korona Kielce - drużyna co roku skazywana na pożarcie w Ekstraklasie, która na koniec grała ekspertom na nosie i robiła swoje. Przed sezonem kielczanie stracili wielu ważnych piłkarzy, ale nadal twardo walczą. W poniedziałek waleczna Korona sprawdzi formę Śląska Wrocław, który będzie chciał udowodnić, że niedawna porażka z Lechem Poznań to tylko wypadek przy pracy.

Reklama

Przed meczem w Kielcach, Korona jest sąsiadem Śląska Wrocław w tabeli. Obie drużyny w sezon wkroczyły niemal identycznie: po trzech meczach mają 4 pkt., a na koncie zwycięstwo, remis i porażkę. Różnica jak na razie jest tylko w szczelności bloku obronnego, bo kielczanie stracili na razie 4 gole, a Śląsk jednego mniej. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Jeśli mielibyśmy się zakładać, to stawką byłoby to, że już wkrótce oba kluby będą miały różne zarówno aspiracje, jak też ligowe problemy. Ale po kolei.

W Koronie przed sezonem było jak zwykle o tej porze roku przez ostatnie lata. Co roku w wakacje w kieleckim klubie zaczynał się ruch jak w biurze podróży. Wszystko oczywiście przed ruchy kadrowe, przez które wielu piłkarzy z Koroną się żegnało, a w ich miejsce przybywał nowy zaciąg. Teraz scenariusz się powtórzył: z kielecką ekipą pożegnało się 10 zawodników, a w tym gronie znaleźli się piłkarze ważni dla zespołu w poprzednim sezonie. Klub zmienili m.in. trzej najlepsi strzelcy Korony w Ekstraklasie 2017/2018. Goran Cvijanović przeniósł się nad Bałtyk, do Arki Gdynia. Nika Kaczarawa gra już na Cyprze, a Jacek Kiełb zszedł w Polsce o klasę niżej, do  Nice 1. Ligi i został zawodnikiem Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Koronę pożegnał też etatowy w ostatnich latach środkowy obrońca i kapitan zespołu Radek Dejmek oraz jego kolega z formacji defensywnej, Nabil Aankour. Odszedł również bramkarz Zlatan Alomerović, który teraz walczy z Dusanem Kuciakiem o pozycję nr 1 w Lechii Gdańsk. Na listę nieobecnych trzeba wpisać także Marcina Cebulę, który w lipcu br. doznał kontuzji i przez ok. 2 miesiące będzie wracał do zdrowia.

Trener Korony Gino Lettieri stanął więc przed trudnym zadaniem. Stracił tylu zawodników, że można by z nich złożyć meczowy skład, a wzmocnień wielu nie dostał. Nic więc dziwnego, że pod koniec lipca Niemiec narzekał w “Przeglądzie Sportowym”, że w jego drużynie doszło do małej katastrofy kadrowej. I, co zaskakujące, dodał, że bez wzmocnień Korona będzie jednym z kandydatów do spadku.

Trudno odmówić racji Letteriemu, bo w lecie dostał głównie młodych piłkarzy. To m.in. odrzucony przez Śląsk Wrocław Oktawian Skrzecz i skuteczny w poprzednim sezonie napastnik Ślęzy Wrocław Maciej Firlej. Po wypożyczeniach, do Kielc wrócił inny snajper Maciej Górski. W Kielcach zameldowali się też nowi obcokrajowcy: 20-letni Gruzin Wato Arweładze i 26-letni Felicio z Kostaryki. Jak widać - transfery kielczan nie porywają, a w klubie postawili na graczy młodych, którzy potrzebują czasu, aby zadomowić się w Ekstraklasie.

Grać o utrzymanie trzeba jednak już teraz, zatem trener Lettieri nie eksperymentuje. Wystarczy rzucić okiem na skład Korony na mecz z Wisłą Płock w poprzedniej kolejce, wygranym przez kielczan 2:1. Trener postawił w tym spotkaniu - poza bramkarzem - na ludzi dobrze znanych sobie ze współpracy w poprzednim sezonie. Z nowych graczy szansę dostał tylko Wato Arweładze, który zaliczył 45 minut gry.

Korona Kielce ma jednak taką specyficzną właściwość, że niemal co roku przed sezonem skazywana jest na pożarcie, a potem i tak robi swoje. Sięgnijmy pamięcią wcale niedaleko, bo do poprzedniego sezonu. Wówczas kielczanie też mieli spaść z hukiem z Ekstraklasy, a sezon zakończyli na 8. miejscu. Dlatego nie warto skreślać tej drużyny, zwłaszcza na samym początku sezonu. Nawet pamiętając o tym, że po zmarnowanym letnim okresie transferowym Korona jest mimo wszystko w nieciekawej sytuacji.

- Ostatnio w Kielcach Śląsk przegrał z Koroną gładko 0:3. Na pewno musimy nastawić się na walkę. Chociaż zawsze na pierwszym miejscu są umiejętności. Z pewnością trzeba będzie sobie radzić z długimi podaniami, z krzyżowymi piłkami. I z przyspieszeniem Korony po naszych stratach. Gdy odbiorą piłkę, skrzydła startują bardzo szybko. Tego spodziewam się po ich grze - analizuje Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław.

Wrocławski szkoleniowiec od razu dodaje jednak, że rywala szanuje, ale się go nie boi.

- Nie dostosowuję się do przeciwnika. Będziemy chcieli zagrać swoją piłkę. O zwycięstwo. Nie wiem, jak się mecz potoczy, ale wyjdziemy na murawę z chęcią gry, a nie przeszkadzania rywalowi. W ostatnich kilkunastu meczach to nas cechowało i efekty były dobre - zapowiedział popularny “Teddy” na konferencji prasowej przed meczem z Koroną.

W poprzedniej kolejce ligowej, Śląsk poniósł swoją pierwszą porażkę w tym sezonie. Uległ u siebie Lechowi Poznań 0:1, dodajmy, że po sporym pechu, bo m.in. po zdobyciu czterech goli (!) nieuznanych przez sędziego. Przy bramce dla “Kolejorza” obrona Śląska nie była bez winy. Dlatego niewykluczone, że w Kielcach trener Tadeusz Pawłowski zdecyduje się na zmiany w tej formacji. Stawiamy, że na lewej obronie Djordje Cotra może zastąpić Mateusza Cholewiaka, a nie wykluczamy, że do pierwszej jedenastki wskoczy Damian Gąska, który zluzuje Michała Chrapka

4. kolejka Ekstraklasy, Korona Kielce - Śląsk Wrocław, poniedziałek (13 sierpnia), godz. 18.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1093