Sport

Nocny półmaraton okiem zawodnika

O wrocławskim półmaratonie napisano i powiedziano już bardzo dużo. Wiemy, którędy biegli uczestnicy i ilu ich było, wiemy, kto zwyciężył w czwartej edycji biegu i wiemy, jak wielka była irytacja osób niebiegających, którzy utknęli w korkach. A jak półmaraton wyglądał oczami uczestnika?

Reklama

W tym roku moim celem jest zdobycie Korony Półmaratonów Polskich. Aby ją wywalczyć, należy ukończyć pięć z dziesięciu wybranych półmaratonów w całej Polsce. Pięć to niewiele, więc postanowiłem wystartować we wszystkich dziesięciu. Wrocławski bieg był dla mnie już szóstą połówką w tym roku (po startach w Sobótce, Warszawie, Poznaniu, Białymstoku i Grodzisku Wlkp.), a zarazem najbardziej wyjątkowy. Może dlatego, że odbywał się w rodzinnym Wrocławiu, może dlatego, że mieszkam dosłownie parę minut od miejsca startu, ale również z pewnego sentymentu. Przed rokiem na wrocławskim półmaratonie debiutowałem w imprezach biegowych i było to dla mnie wielkie, niezapomniane przeżycie.

Galeria: 4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton cz.1
Galeria: 4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton cz.2

Tłumy biegaczy i ich osobistych kibiców opanowały teren Stadionu Olimpijskiego już na kilka godzin przed biegiem. Było biegowo, kolorowo, a nadodrzańskie wały stały się miejscem nieoficjalnej rozgrzewki tysięcy biegaczy. Wydawało się, że pogoda nie będzie rozpieszczać, bo przed biegiem niebo zakrył dywan z ciemnych chmur i raz za razem pioruny błyskały niczym flesze aparatów na mecie. Oczywiście to wszystko w akompaniamencie deszczu. Jednak im bliżej startu, tym pogoda robiła się lepsza, aż w końcu biegaczy przywitało bezchmurne niebo. Pogoda do biegania zatem idealna.

Minuty do godziny zero. Spiker nawołuje biegaczy do zajmowania miejsc w swoich strefach czasowych. Na początku niemal kilometrowego węża uczestników wyraźnie można było odczuć podenerwowanie i napięcie, pełna powaga. Z kolei w końcówce zupełny kontrast - rozluźnienie, uśmiechy, nastawienie na dobrą zabawę. Choć raczej należałoby mnie przydzielić do tej drugiej grupy, to jednak zwyciężyła ambicja i walka o wynik. Muzyka klasyczna w tle i ruszamy! Ustawiając się w jednej z lepszych stref czasowych miałem nadzieję, że na pierwszych kilometrach będzie trochę luźniej, ale nic z tego. Dziewięć tysięcy uczestników zrobiło swoje. Miałem swój specjalny plan na ten bieg, chciałem pobić rekord życiowy (wynoszący 1:46:38), zejść poniżej godziny i 45 minut, a nawet nieśmiało myślałem o złamaniu bariery 1:40.

Atmosfera od samego początku bardzo gorąca, może ze względu na to, że po ulewnym deszczu było bardzo duszno, ale bardziej ze względu na rzesze kibiców zagrzewających biegaczy do walki z czasem. Pierwsze pięć kilometrów upłynęło bardzo spokojnie, w dobrym tempie, głównie dlatego, że trzymałem się zająca (czyli gościa biegnącego równym tempem na określony czas 1:40). Jednak tuż przed siódmym kilometrem jego rytm był zbyt intensywny jak dla mnie i postanowiłem podążać własnym tempem oraz zdać się na siebie i swój stoper. Nie był to mój dzień, bo z minuty na minutę nogi robiły się coraz cięższe, kilometry się dłużyły, a swoje dołożyła jeszcze głowa. Kiedy na Moście Pokoju pomyślałem, że trzeba zasuwać aż pod Galerię Dominikańską i potem na Stadion Olimpijski, aż się odechciewało biec.

Sporo sił i fałszywych nadziei dała mi sytuacja z szesnastego kilometra. Kątem oka zauważyłem, że dogania mnie kolejny z pacemakerów biegnących na czas 1:40. Było to dla mnie niezrozumiałe - skąd on się wziął koło mnie i błędnie wydedukowałem, że jeśli się przyłączę do jego grupy, to jeszcze będę miał szansę na osiągnięcie swoich wymarzonych rezultatów. Niestety, jak już później na chłodno oceniłem, wystartowałem parę minut przed nim, więc choć znajdowaliśmy się na tym samym odcinku trasy, to on miał nade mną przewagę, bo mnie dogonił. Typowa pułapka matematyczno-czasowa, w której ciężko się podczas biegu zorientować, przynajmniej mi. Zresztą szybko przestało mieć to dla mnie znaczenie, bo po dwóch kilometrach i tak mi uciekł.

Dziewiętnasty kilometr, mijamy po raz drugi Rondo Reagana, stąd już prosta droga na stadion. Niestety, już wiedziałem, że z moich planów nici, więc chciałem spokojnie i bez przygód (tym bardziej, że mijałem jednego z uczestników, któremu była udzielana pomoc medyczna) dotrzeć do mety. Ostatnia część trasy dłużyła się niemiłosiernie, a to wrażenie potęgowali biegacze podążający w przeciwnym kierunku, już z medalami. W końcu ukazała się brama główna stadionu, wiwatujący kibice i ostatnie 400 metrów, na których już wypadałoby dać z siebie coś więcej. Sprintem bym tego nie nazwał (choć wtedy uważałem, że mógłbym mierzyć się z Usainem Boltem), ale żwawszym krokiem pokonałem ostatni odcinek i ostatecznie uzyskałem czas 1:49:45.

Na mecie mieszanka różnych uczuć. Wielka radość i ulga, bo to już koniec wysiłku, dostałem picie, znalazłem swoją narzeczoną Martę i można wracać do domu, odpoczywać. Małe rozczarowanie, bo liczyłem na więcej. Ale też zadowolenie, bo ukończyłem już szósty półmaraton, kiedy jeszcze rok temu miałem problemy z pokonaniem 10 kilometrów (do dzisiaj się zastanawiam, jak udało mi się pokonać zeszłoroczny półmaraton).

Dużo mówi się o organizacji i to raczej nie w superlatywach. Ja jednak jestem zdania, że organizatorzy spisali się dobrze, bo ogarnąć przedsięwzięcie na dziesięć tysięcy uczestników (i drugie albo i trzecie tyle kibiców), to nie lada wyzwanie. Odpowiednie zabezpieczenie żywieniowe, ciekawa trasa i niezapomniana atmosfera - to wszystko sprawia, że każdemu będę polecał start w stolicy Dolnego Śląska. A już szczególnie tym marudom, którym półmaraton tak bardzo przeszkadzał i zepsuł sobotni wieczór.

Oceń publikację: + 1 + 5 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~dres 2016-06-21
    07:28:42

    0 0

    Pobiegalem, dobieglem do mety, fajna impreza. A ci ktorzy jadem sr..... na wioche tam ich miejsce.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1587