Sport

Obronić twierdzę przed liderem. Śląsk podejmuje Raków Częstochowa [ZAPOWIEDŹ]

2020-12-05, Autor: Bartosz Królikowski

Piłkarze Śląska Wrocław przełamali wreszcie swoją wyjazdową niemoc i po czterech porażkach z rzędu w delegacji, wygrali na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Tamto zwycięstwo było wyrachowane do bólu, ale efektywność wzięła górę nad efektownością i trzy punkty pojechały do Wrocławia. Tutaj z kolei WKS w tym sezonie jeszcze nie przegrał, ale teraz stanie przed sporym wyzwaniem, jakim będzie zatrzymanie niespodziewanego lidera tabeli – Rakowa Częstochowa.

Reklama

Zespół Śląska jaki oglądaliśmy w Bielsku-Białej idealnie nadawałby się na czarny charakter w filmie. Wyrachowany, zimny, bezwzględny i cyniczny. Bowiem takie było to zwycięstwo. Pozbawione emocji oraz finezji. WKS najpierw na samym początku zadał silny cios rywalom, a potem przez kilkadziesiąt minut patrzył jak się męczą, dążąc do wyrównania. I słowo patrzył nie jest tu na wyrost, bo gry w piłkę zbyt wiele w ich wykonaniu nie widzieliśmy. Głównie przeszkadzali dużo aktywniejszemu Podbeskidziu, ale nawet i to nie szło im za wybitnie, bo bielszczanie mieli sporo okazji, których tylko z własnej winy (Matusa Putnockiego trochę w sumie też) nie wykorzystali. A Śląsk w drugiej połowie wyprowadził kolejne uderzenie. Kompletnie znikąd, kompletnie zaskakująco, nieco przy pomocy od popełniających błędy rywali, ale piekielnie skutecznie. Podbeskidzie przez długi czas szarpało, walczyło i kopało, ale efektu z tego żadnego. Nieco jak dzieciak na lekcji w szkole w czasach PRL-u. Odpowiadał przed surowym nauczycielem, robił co mógł, wykorzystywał każdy ułamek swej wiedzy i kreatywności, a na koniec nie dość że nic mu to nie dało, to jeszcze dostał twardą linijką po dłoniach. Drugi gol zabił nadzieje gospodarzy, a Śląsk wrócił do przeszkadzania. Tym razem znacznie skuteczniejszego, bo do końca Podbeskidzie już nie zagroziło poważnie ich bramce, a wyjazdowe przełamanie stało się faktem.

Wiadomą rzeczą jest, że liczą się trzy punkty. Wiadomą rzeczą jest, iż WKS po tym meczu krytykowi może powiedzieć „popatrz na tabelę”, bo tam wrocławianie mają 17 punktów i piąte miejsce (choć nie wierzę że piłkarze są zadowoleni ze swojej obecnej gry). Wiadomą rzeczą jest, że w futbolu punktów za styl nie dają. Ale jednocześnie trzeba się zastanowić, na co to wystarczy? Fakty są takie, że gdyby w Bielsku podmienić zespół Podbeskidzia, na jakikolwiek o jakości wyższej niż marna, Śląsk skończyłby z zerem. Bo w lepszym zespole ktoś wykorzystałby przynajmniej ze dwie z kilku świetnych sytuacji jakie Podbeskidzie miało. Albo chociaż lepiej podał w kluczowym momencie. Czy naprawdę potencjał tej drużyny sięga tylko tego? Dość szczęśliwych zwycięstw ze słabym beniaminkiem (z całym szacunkiem w Podbeskidzia oczywiście)? Jeśli chodzi o indywidualności, nie wyróżniłbym ostatnimi czasy nikogo. Jest za to ktoś komu współczuję. Erik Exposito. Hiszpan strzela gole od wielkiego dzwona, za co jest krytykowany. Ale kiedy on ostatnio dostał jakieś naprawdę dobre podanie? Z Podbeskidziem nic, z Lechią od początku grał Fabian Piasecki, ale on tez nic, Górnik Zabrze nic, Jagiellonia nic. Nie wybielam go. To też jest po części jego wina. Ale on ma w Śląsku cholernie niewdzięczną rolę napastnika, który przede wszystkim musi pracować dla drużyny. Jednak nawet w takiej sytuacji, warto byłoby trochę mu z przodu pomóc, a w ostatnich meczach tej pomocy jest jak na lekarstwo.

Zobaczymy jak Śląskowi pójdzie teraz na własnym stadionie, na którym jak wiadomo w tym sezonie jeszcze nie przegrał. Zadanie czeka ich prawdopodobnie najtrudniejsze od wizyty Lecha Poznań na Stadionie Wrocław (3:3), a może i najtrudniejsze ogólnie w sezonie. Nie sposób bowiem nie docenić tego, co w tym sezonie robi Raków Częstochowa. Zespół Marka Papszuna już w minionej kampanii zaskoczył na plus, gdy jako beniaminek walczył do końca o awans do górnej ósemki, który im się swoją drogą należał. Jednak w tym sezonie zrobili kolejny ogromny, niespodziewany progres. Częstochowianie nie tylko są sensacyjnym liderem tabeli. Są nim w naprawdę dobrym stylu. Pokazują że w Ekstraklasie można dojść do czegoś nie tylko antyfutbolem. I to mając w składzie piłkarzy, którzy jak dotąd w swoich karierach w większości niczego ciekawego nie robili. Trener Papszun wyciąga ze swoich zawodników więcej niż teoretycznie powinien i jak dotąd daje to 7 zwycięstw w 11 meczach, oraz 24 pkt w tabeli. Raków w tym sezonie przegrał tylko raz, na samą inaugurację u siebie z Legią Warszawa (1:2), co oznacza że są nie tylko niepokonani na wyjazdach, ale notują serię 10 meczów bez porażki, co w Ekstraklasie ociera się o science-fiction. Akurat ich ostatni mecz wyszedł im przeciętnie, bo przeciwko Warcie Poznań zagrali wyjątkowo nieskładnie i mało porywająco jak na samych siebie. Ale mimo to dzięki trafieniu w końcówce potrafili wygrać 1:0.

Jak prezentują się liczby indywidualnych piłkarzy i kogo warto wyróżnić? Jest kilka solidnych kandydatur. Para ofensywnych pomocników Marcin Cebula – David Tijanić dała Rakowowi w lidze już 7 goli i 9 asyst. Nie zawsze grają razem bo są zawodnikami o podobnej charakterystyce, ale często jest tak, że jak jeden z nich skończy torturować rywali, to drugi go w tym zmienia z równie imponującą skutecznością. Bardzo groźny będzie również Hiszpan Ivi Lopez, który wszedł do Ekstraklasy z drzwiami, futryną i kawałkiem ściany. W ośmiu meczach strzelił 5 goli, na co potrzebował tylko 480 minut. Tyle samo trafień ma także napastnik z Łotwy Vladislavs Gutkovskis. Nie bez powodu Raków ma zdecydowanie najlepszą ofensywę w lidze. Strzelili już bowiem aż 24 gole. Drugi w tej klasyfikacji Lech Poznań ma aż o sześć trafień mniej.

Przed całym WKS-em duży test, który pokaże w jakim miejscu znajduje się ta drużyna, bo lepszego odnośnika niż lider tabeli nie ma. Szczególne wyzwanie stoi przed defensywą. Para Mark Tamas- Israel Puerto nie była jak dotąd monolitem, co Lechia Gdańsk chociażby pokazała aż za dobitnie. Hiszpan chociaż zagra tym razem, bo w Bielsku-Białej powstrzymał go lekki uraz. Przynajmniej taką miejmy nadzieję, bo dzień przed meczem Śląsk poinformowało jednym pozytywnym wyniku na COVID-19 w zespole, pilnie strzegąc tajemnicy o kogo chodzi. Kimkolwiek zarażony by nie był, WKS musi radzić sobie bez niego, by pozostać niepokonanym na własnym stadionie.

Mecz Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa odbędzie się w sobotę 5 grudnia o 17:30 na Stadionie Wrocław. Transmisja na Canal+ Sport.

Ostatni mecz tych drużyn we Wrocławiu:

Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa 1:1 (Chrapek 90’(K) – Brown Forbes 83’), 29 maja 2020 roku, 27 kolejka sezonu 2019/20

Przewidywany skład Śląska:

Putnocky – Celeban, Puerto, Tamas, Stiglec – Musonda, Sobota, Mączyński, Praszelik, Pich - Exposito

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1667