Kultura

„Od poziomu morza do szczytu wysokich gór” [WYWIAD O JAZZTOPADZIE]

2017-11-22, Autor: Michał Hernes

– Ludzie podchodzą do nas po koncertach i mówią, że w ich trakcie zamykają oczy, przenosząc się do innych światów, do krainy ich wyobraźni – rozmawiamy z muzykami z zespołu Pugs and Crows, który w środowy wieczór wystąpi we Wrocławiu w ramach festiwalu Jazztopad. Pugs and Crows to grupa instrumentalistów z Vancouver, którzy grając ze sobą już od ponad 10 lat, w sposób oryginalny przeszczepiają elementy form klasycznych, indie rocka i creative music na grunt tak zwanej muzyki West Coast.

Reklama

Złożony z różnorodnych artystów i prezentujący istną mieszankę gatunkową zespół jest dzisiaj jedną z muzycznych wizytówek kanadyjskiej metropolii. Do ostatniego swojego projektu zaprosił zaprzyjaźnionego gitarzystę, legendarnego Tony’ego Wilsona, który jako przedstawiciel nurtu „zachodniego” wpisał się znakomicie w zespołową ideę krzyżowania gatunków. Trzon kolektywu tworzą: Catherine Toren – pianistka z gruntownym wykształceniem klasycznym, Meredith Bates – skrzypaczka z zacięciem folkowym, Cole Schmidt – gitarzysta i kompozytor, Russell Sholberg – kontrabasista i kompozytor tworzący m.in. dla potrzeb filmu i teatru oraz Ben Brown – perkusista studiujący obecnie u Evelyn Glennie. Materiał z podwójnego albumu „Everyone Knows Everyone jest połączeniem awangardowej improwizacji, pełnej pięknych, niekiedy kapryśnych figur rytmicznych, z prostotą rock’n’rolla. Muzycy stwarzają sobie przestrzeń dla indywidualnych, pełnych ekspresji popisów, które okraszają obszernym wachlarzem niuansów artykulacyjnych.

Michał Hernes: Tworzycie zespół, ciekawi mnie więc, jak ważna jest dla was współpraca?
Meredith Bates: Uwielbiamy ją. Mógłbyś sprecyzować to pytanie?

Owszem. Będąc w zespole, nie grasz sam, tylko współpracujesz z innymi, zostawiasz swoje ego w domu.
Meredith Bates: Wspólne pisanie to przestrzeń, dzięki której możemy przekładać nasze osobowości na dźwięki.

Cole Schmidt: W trakcie koncertu wszystkie instrumenty spotykają się ze sobą i wspierają się nawzajem.

Kto tu jest u was szefem?
Tony Wilson: Ja piszę muzykę.

Czy to czyni cię liderem?
Tony Wilson: Niekoniecznie.

Meredith Bates: To demokracja.

Tony Wilson: Jesteśmy zespołem i wszyscy bardzo dobrze się znamy.

Jak ważna jest dla was muzyczna mieszanka i różne style?
Tony Wilson: To bardzo ważne. Pochodzimy z różnych środowisk i zebraliśmy się właśnie po to, żeby połączyć ze sobą te style. Miało to miejsce dziesięć lat temu po tym, jak ukończyłem studia. Przez ten czas nasza muzyka się zmieniła, jedni odchodzili z zespołu, a inni do niego przychodzili. Nad nową płytą pracujemy z nowymi muzykami.

Meredith Bates: Nasza muzyka pochodzi z zachodniego wybrzeża.

Czy zachodniego wybrzeże to stan umysłu?
Meredith Bates: Tak, Vancouver, gdzie mieszkamy, jest niewielkim miastem, w którym znajdują się różne małe sceny muzyczne. Dzięki temu możemy razem tworzyć muzykę i różne muzyczne gatunki. Ludzie mogą pracować nad nową klasyką, improwizacją, rockiem albo tradycyjnym jazzem. Gdy gramy razem, tworzy się z tego jedno brzmienie, inspirowane pulsującym miastem, które nie jest rozległe i przytłaczające. W Vancouver mieszka ponad milion osób. Jesteśmy otwarci na nowe dźwięki. W naszej muzyce jest szczypta pochmurności i deszczu.

Cole Schmidt: Koncerty zdecydowanie robią różnice. Ludzie podchodzą do nas po koncertach i mówią, że w ich trakcie zamykają oczy, przenosząc się do innych światów, do krainy ich wyobraźni. To zaskakujące i cieszą nas takie słowa, bo oznacza to, że ludzie nie zasypiają na naszych koncertach. Mówią natomiast, że nasza muzyka jest bardzo filmowa.

Meredith Bates: Wpisuje się ona w enigmatyczność dźwięków zachodniego wybrzeża. Porównałabym to do różnicy między zachodnim a wschodnim wybrzeżem. Mam na myśli powolne przejście od powolnego wstępu do czegoś głośnego i dramatycznego, choć nie agresywnego. Od poziomu morza do wysokich szczytów gór. Dotarcie tam wymaga wysiłku. Można by napisać o tym doktorat, studiując to, jak różne miejsca bardzo na ciebie wpływają i jak zaskakują cię nagle, z zaskoczenia, bez podania ręki. Muzyka z zachodniego wybrzeża, jeśli się w nią słuchasz, zaczyna się powoli, ale potem rośnie i wydaje się, że to nie ma końca.

Jak ważna jest dla was więź z naturą?
Meredith Bates: Nie wyobrażamy sobie, żeby jej nie było.

Cole Schmidt: Bardzo ważna jest dla nas bliskość z wyspami. Spędzamy dużo czasu w takich cichych miejscach. Najbardziej związany jest z nimi Tony, który tam żyje.

Co czujecie, kiedy tam jesteście?
Meredith Bates: Dosłownie, czy w przenośni?

W obu tych przypadkach.
Meredith Bates: Ocean, ptaki, wiatr i drzewa.

Catherine Toren: Kocham to pytanie, bo dźwięki są wszędzie, gdziekolwiek byś nie poszedł. Podobnie jak muzyka.

Ludzie o tym zapominają.
Catherine Toren: Tak, idziesz do galerii sztuki, stoisz tam i czujesz wibracje związane z tym miejscem. Jeśli masz szczęście, przyjdzie do ciebie muza i narodzi się muzyka. Ale cały czas czujesz, że coś tam jest. To dzieje się codziennie i wszędzie, musisz się tylko w te dźwięki wsłuchać.

Cole Schmidt: Mam pracę w Vancouver i gdy się tam mieszka, człowiek nie ma zbyt wiele czasu na kontakt z naturą.

Catherine Toren: Ja mam!

Tony Wilson: Nie piszę muzyki, kiedy jestem na wyspie. Ładuję wtedy swoje akumulatory. Inspiracja rodzi się nagle, w trakcie dnia, gdy mam sporo na głowie, np. w przerwach od uczenia dzieci.

Jakie są dźwięki Vancouver?
Ben Brown: Dość typowe. Mówiąc szczerze, nie lubię nosić zatyczek do uszu, tymczasem w dużych miastach sporo osób je nosi, podczas gdy ja wolę mieć uszy cały czas otwarte. Dźwięki są wszędzie. Studiowałem z Evelyn Glennie, szkocką perkusistką, która nie słyszy od dwunastego roku życia. To inny poziom. Nawet gdy jesteś głuchy, ciągle coś słyszysz. Staram się być otwarty na różne dźwięki, także te miejskie i nie krytykować odgłosów.

Jak ważne jest dla was myślenie obrazami?
Tony Wilson: To dobre pytanie.

Meredith Bates: Wydaje mi się, że musimy się trochę inspirować warstwą wizualną. Sceneria wokół nas jest bardzo epicka.

Ben Brown: Pewnego razu poszedłem do lasu i słuchałem naszej muzyki. Towarzyszyło temu bardzo miłe uczucie. Możesz się wtedy skoncentrować na muzyce. W miastach problem polega na tym, że mnóstwo rzeczy cię rozprasza. Kiedy możesz się na czymś bardziej skupić, wiele to zyskuje i otrzymujesz od tego więcej.

Meredith Bates: Znamy się tak dobrze i chcemy tworzyć muzykę tak jednolitą, że gdy zabieramy ją do różnych miejsc i gramy koncerty, staramy się tworzyć między utworami pauzy, które każdego wieczoru są czymś nowym. Staramy się mieć uszy otwarte i myśleć o naszej muzyce tak, żeby zabierać ją w nowe rejony i odnajdywać w niej nowe brzmienia. Magia muzyki polega na tym, że możemy być otwarci i kreatywni.

Czy tworzenie i granie utworów muzycznych jest dla was przyjemnością, czy czymś więcej?
Cole: Schmidt: Wkładamy w to dużo miłości, bo tak się osiąga najlepsze efekty. Robić coś, co się lubi, jest kluczem do dobrego życia.

Meredith Bates: Znalezienie w tym radości jest bardzo ważne. To magia chwili.

Dla mnie magiczność kryje się w tym, że słuchając muzyki takiej jak wasza czuję się, jakbym się znajdował w dwóch miejscach – w tym, w którym przebywam i gdzieś daleko.
Meredith: To super interesujące!

Tony Wilson: Wow!

Catherine Toren: Kocham to!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1646