Wiadomości

Odkrywamy Wrocław: Nabrzeże przy ul. Joliot-Curie

2010-09-26, Autor: Wojciech Prastowski
Rzeźba atomu z 1975 roku, efektowne mozaiki i modernistyczna architektura z czasów PRL-u, której najczęściej nie potrafimy docenić. Oto miejsce dotąd zbyt często zapominane i dla większość nieodkryte, którym powinniśmy się chwalić: Nabrzeże przy ul. Fryderyka Joliot-Curie

Reklama

Wszyscy znamy spektakularne widoki na Ostrów Tumski ze Wzgórza Polskiego, będące jedną z wizytówek Wrocławia – najczęściej chyba po Ratuszu i Hali Stulecia goszczące na pocztówkach. Niedaleko, wręcz po sąsiedzku, znajdują się miejsca niedoceniane – wypełnione bowiem budynkami młodszymi, które nie wzbudzają jeszcze takich emocji wśród spacerowiczów jak wiekowe zabytki.

Jednym z takich miejsc jest nabrzeże przy ulicy Joliot-Curie – dokładnie naprzeciwko gmachu Urzędu Wojewódzkiego. Ulokowane między Mostem Pokoju a Mostem Grunwaldzkim, skryte nieco za szpalerem mało efektownych topoli – znane jest głównie studentom Uniwersytetu Wrocławskiego.
Znajdują się tam gmachy Wydziału Chemii, Wydziału Matematyki i Informatyki oraz wciąż budowana Biblioteka Uniwersytecka. Uroczym elementem tego nabrzeża jest rzeźba atomu zrobiona z betonu barwionego, odsłonięta w 1975 roku, której autorem jest Roman Pawelski. Z tej perspektywy można w pełni podziwiać nadrzeczną fasadę monumentalnego budynku Urzędu Wojewódzkiego (według projektu Feliksa Bräulera) czyli jednego z niewielu gmachów zbudowanych we Wrocławiu w czasie II Wojny Światowej.

Klimat tego miejsca jest typowo modernistyczny – budynki, którymi wypełniona jest przestrzeń między mostami, są na pierwszy rzut oka szare, połyskujące błękitnymi lub złotawymi refleksami, w zależności od pory dnia. Bardzo efektownie prezentują się one z perspektywy ul. Grodzkiej – zza mostu Piaskowego. Ich spiętrzenie sprawia bardzo wielkomiejskie wrażenie. Nieco gorzej wyglądają z bliska – w ich pozytywnym odbiorze przeszkadza zarówno zaniedbana nawierzchnia ulicy Joliot-Curie, jaki i stan samych budynków, które od lat wymagają remontu.

W modernistycznych budynkach z okresu PRL-u drzemie spory potencjał, który można odkryć i wyeksponować tylko w przypadku starannej renowacji, szanującej pierwotny projekt. Niestety już zniszczono oryginalne założenia gmachu Instytutu Matematycznego (projektu Krystyny i Mariana Barskich) położonego tuż przy Moście Grunwaldzkim. Efektowna mozaika od strony Odry autorstwa Anny Szpakowskiej-Kujawskiej ocalała, ale dobudówka na dachu i zamurowanie przeszkleń sąsiedniego audytorium zepsuły autentyczny charakter tej architektury. Strach pomyśleć, co przyniesie przyszły remont fasady…

Oryginalną formę (awangardową nawet w dzisiejszych czasach) bliźniaczego budynku audytorium znajdziemy nieco bliżej przyszłego gmachu głównego Biblioteki Uniwersyteckiej, zaraz obok najwyższego budynku w tej okolicy należącego do Wydziału Chemii. Najbardziej „krzykliwym” architektonicznie budynkiem przy ul. Joliot-Curie jest stosunkowo nowy gmach Instytutu Informatyki UWr – zwany pieszczotliwie „pałacem Maharadży” ze względu na silne wpływy architektury postmodernistycznej w postaci refleksyjnych przeszkleń, okrągłych okien i udziwnionej przestrzennie formy.

Na pewno jest co zwiedzać w tej okolicy, która wygląda wciąż na nieukończoną – to efekt wieloletnich zaniedbań, pobliskiego placu budowy (biblioteka), wykrzywionego chodnika przez korzenie miejskich chwastów (czyli topoli) oraz urbanistyczne „dziury” na tyłach budynków uniwersyteckich. Nie można jednak odmówić uroku nadrzecznej ulicy Fryderyka Joliot-Curie i nie dostrzec potencjału, który w niej drzemie. Miejsce, które przed wojną wypełnione było pięknymi kamienicami, ma dziś zupełnie inny charakter, który warto poznać (koniecznie z obu brzegów Odry) i oswoić się z nim. Niedługo być może zmieni swoje oblicze i stanie się okolicą bardziej przyjazną dla spacerowiczów, czego wszyscy byśmy sobie życzyli.


----------------


W cyklu Odkrywamy Wrocław pisaliśmy o miejscach takich jak: WUWA, Arsenał, Uniwersytet Wrocławski, Ogród Botaniczny, nasyp kolejowy przy ul. Bogusławskiego i Nasypowej, Ogród Japoński, nasz własny plac Gwiazdy, o pomyśle budowy wieżowców zamiast Sukiennic w Rynku, legendarnych barach mlecznych, kampusie Politechniki, wzgórzu Bendera, Poltegorze, trzech wrocławskich lotniskach, o ulicy Szewskiej, początkach miasta, wrocławskim Manhattanie, ogrodach Ossolineum, młynie św. Klary, Solpolu... i wielu, wielu innych.


Wszystkie teksty z naszego cyklu znajdziecie w specjalnej zakładce.


Zapraszamy Was do współpracy przy jego tworzeniu. Piszcie do nas maile z propozycjami miejsc.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~ 2010-09-26
    22:06:37

    0 0

    Warto jeszcze dodać, że owe "urbanistyczne 'dziury' na tyłach budynków uniwersyteckich" to min. nieodbudowana, urwana ulica Michała Wrocławczyka, która wraz z ulicą Benedykta Polaka powstała na miejscu dawnego ogrodu zimowego Josefa Krolla. Zabudowę tego miejsca kamienicami "rozpoczął" nasz najsłynniejszy filantrop Julius Schottländer - wytyczając w latach 1875-1879 Paulstraße (na cześć syna) i Gertrudenstraße.

  • ~ 2010-12-05
    21:55:59

    0 0

    a czy ktoś wie, dlaczego właściwie budowa nowej Biblioteki Uniwersyteckiej wciąż nie została ukończona? Krążą różne plotki, które nawet dodają nieco magii temu miejscu, ale ciekawa jestem, jaka jest prawda? Ja osobiście bardzo lubię tę ulicę i często chodzę nią gdy chcę z Grunwaldu dostać się na rynek (nie znoszę przechodzić Mostem Grunwaldzkim, natomiast tę ulicę uwielbiam!)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.