Sport

Ogromne emocje ze szczęśliwym zakończeniem. Koszykarski Śląsk pokonuje Spójnię Stargard po horrorze!

2020-12-23, Autor: Bartosz Królikowski

Drugie starcie tych drużyn w tym sezonie, druga niesamowita końcówka i drugie zwycięstwo WKS-u jednym punktem. Koszykarski Śląsk Wrocław po dogrywce pokonał w Hali Orbita Spójnię Stargard 95:94. Dzięki temu wrocławianie święta spędzą na podium ligowej tabeli.

Reklama

Koszykarze Śląska Wrocław potrafią dostarczyć w tym sezonie skrajnie różnych emocji. Po tym jak niespodziewanie przegrali w Bydgoszczy z Astorią, w ostatnim meczu jeszcze bardziej sensacyjnie pokonali na wyjeździe Zastal Zielona Góra. Przed starciem z WKS-em zielonogórzanie byli liderami tabeli, niepokonani na własnym boisku, a także jedynym zespołem który pokonał w tym sezonie Śląsk w Hali Orbita. Tymczasem wrocławianie nie dość, że przez cztery kwarty walczyli z nimi jak równy z równym, to jeszcze na koniec przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Piękny był to prezent na święta dla ich kibiców, a jeszcze przed Wigilią mogli jeszcze go ulepszyć.

Napędzeni wspaniałym triumfem z Zastalem wrocławianie mieli bowiem przed sobą jeszcze domowy mecz ze Spójnią Stargard. Pierwsze starcie tych zespołów w sezonie wygrał Śląsk, pokonując Spójnię w Stargardzie 83:82 po thrillerze w końcówce. Tym razem WKS również był faworytem, ale Spójnia do Wrocławia przyjeżdżała w znakomitej formie i na fali sześciu zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Co więcej, w składzie Śląska zabrakło chorego Ivana Ramljaka, co było znacznym osłabieniem, zwłaszcza w defensywie.

Chorwata zastąpił na boisku Jan Wójcik, który w ostatnich tygodniach bardzo sporadycznie pojawiał się na parkiecie. Aczkolwiek początek meczu należał właśnie do niego. To Wójcik przez kilka pierwszych minut zdobywał większość punktów dla Śląska. Niestety o ile w przodzie udawało mu się zastąpić Ramljaka, tak brak chorwackiego zawodnika wyraźnie zdestabilizował grę defensywną całego zespołu. Spójnia w pierwszej kwarcie bardzo pewnie rozrywała obronne szyki gospodarzy, a szczególnie efektywni w grze byli Baylee Steele oraz Nick Faust. WKS co prawda również grał dość pewnie w ataku, ale pierwsza kwarta padła łupem gości 26:23.

Niestety drugą kwartę Śląsk rozpoczął od falstartu, gdyż w półtorej minuty Spójnia zwiększyła swoją przewagę do aż 9 punktów. Dopiero wtedy Kyle Gibson przywrócił WKS do życia dwoma trójkami z rzędu, ale to stargardzianie wciąż prezentowali się lepiej. Wrocławianie mieli sporo kłopotów w grze obronnej i tylko nie najgorsza skuteczność oraz rzuty za trzy punkty ratowały ich przed ogromną stratą do rywali. Jednak to że nie była ogromna, nie znaczy iż nie była też znacząca, bowiem goście do przerwy prowadzili 47:39.

Drużynie Olivera Vidina potrzeba było znacznie więcej spokoju w defensywie, bowiem Spójnia zdecydowanie za łatwo wywalczała sobie dobre pozycje rzutowe, z których umiejętnie korzystała. Jednakże przez większą część trzeciej kwarty WKS zmagał się praktycznie z tymi samymi problemami. Na prawie każdą udaną akcję Śląska, Spójnia odpowiadała dwoma. Wrocławian w meczu utrzymywały trójki, gdyż ten element akurat stał dziś w zespole Vidina na wysokim poziomie. Gospodarze przegrywali już nawet 12 punktami, ale końcówka należała do nich. A dokładniej mówiąc do Aleksandra Dziewy, który wreszcie w tym meczu zaliczył kilka udanych akcji z rzędu zmniejszając stratę do sześciu punktów (61:67).

Ostatnie kwarty w poprzednich meczach oznaczały skrajnie różne rzeczy dla Śląska. W Bydgoszczy w czwartej kwarcie wrocławianie popsuli sobie cały wysiłek meczowy i przegrali. Z kolei przeciwko Zastalowi w Zielonej Górze to właśnie wtedy przechylili już do reszty szalę zwycięstwa na swoją stronę. Na początku wydawało się, iż Śląsk na dobre złapał rytm w ataku. Dobrą serię z końcówki trzeciej kwarty kontynuował Dziewa, a strata do Spójni wynosiła tylko trzy punkty. Jednak z czasem goście powrócili do swojej dobrej gry, a WKS im w tym pomógł swoimi błędami i często wręcz biernością w obronie.

Wrocławianie mieli jednak dziś swoje znakomite rzuty za 3 pkt. Stewart, Jovanović oraz Gibson podtrzymali nadzieje gospodarzy na zwycięstwo i na 17 sekund przed końcem, mieliśmy remis 83:83. Piłkę miała Spójnia, a Śląsk miał za zadanie przechwycić piłkę i trafić decydujący rzut. Ostatecznie żadna z drużyn nie trafiła, przez co czekała nas dogrywka.

W niej z kolei widać było znaczne zmęczenie już w obu zespołach, ale nikt nie zamierzał odpuszczać. Gdy Dziewa trafił za trzy, Kostrzewski zrobił to samo. Na dwie udane akcje Jovanovicia oraz Tomczaka, tym samym odpowiedzieli Cowels oraz Steele. Na minutę przed końcem to Spójnia prowadziła 94:92. Emocje wręcz buzowały na boisku i szczególna szkoda, iż na trybunach zabrakło kibiców. Bohaterem całego meczu okazał się natomiast ten, po którym mało kto by się tego spodziewał.

Na pięć sekund przed końcem Spójnia miała piłkę, ale Śląsk prowadził 95:94. Piłkę przejął Baylee Steele i już miał oddawać rzut za trzy, gdy zablokował go Szymon Tomczak, który już wcześniej wykonał w dogrywce mnóstwo ważnej pracy. Czas dobiegł końca, a młody zawodnik Śląska okazał się być tym, który zapewnił drużynie w pełni udane święta.

Co jak co, ale gdyby zawodnicy Śląska i Spójni nakręcili razem thriller, to na bank zgarnęliby Oscara. Drugi mecz w tym sezonie i druga dramatyczna końcówka. To nie był dobry mecz WKS-u. Wrocławianie przez większość spotkania nie mogli znaleźć odpowiedniego rytmu, ani z tyłu, ani z przodu. Słabszy mecz zaliczył Strahinja Jovanović, który zdobył co prawda 15 pkt, ale trafił tylko 5 z 17 rzutów z gry. Wrocławianie znakomicie rzucali za to za 3 pkt, gdyż w całym spotkaniu trafili aż 15 takich rzutów i to najczęściej w kluczowych momentach. Z kolei bohaterem ostatniej akcji został Szymon Tomczak i jego blok na Steelu. Co ciekawe poprzednie starcie tych drużyn WKS również wygrał jednym punktem i także po bloku w ostatniej akcji. Wtedy jednak zaliczył go nieobecny dziś Ivan Ramljak.

Wrocławianie pokazali prawdziwy charakter i walkę do samego końca. Ich wysiłki zostały nagrodzone, passa zwycięstw w Hali Orbita przedłużona do sześciu, a na Święta Bożego Narodzenia, udadzą się w dobrych humorach i na trzecim miejscu tabeli.

Następny mecz WKS rozegra w środę 30 grudnia. W ostatnim spotkaniu w kończącym się czeka ich rewanżowa Święta Wojna z Anwilem Włocławek, tym razem w Hali Orbita.

WKS Śląsk Wrocław – PGE Spójnia Stargard 95:94 p.d. (23:26, 16:21, 22:20, 22:16, 12:11)

Śląsk: Gibson 18, Keller 4, Wójcik 5, Dziewa 19, Jovanović 15 oraz Stewart 19, Musiał 0, Gabiński 5, Szlachetka 7, Tomczak 3, Marchewka 0

Spójnia: Śnieg 15, Faust 15, Steele 23, Cowels III 6, Kostrzewski 24 oraz Potap 0, Walczak 0, Szmit 0, Siewruk 0, Gudul 0, Młynarski 11

Oceń publikację: + 1 + 14 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1240