Sport

Orest Lenczyk wraca do Śląska Wrocław

Trener, który doprowadził nasz zespół do trzeciego miejsca w lidze (w sezonie 79/80), po 30 latach wraca do Wrocławia. - Przejmuję okręt trafiony, który wymaga żeby wyprowadzić go na bezpieczne wody. Żeby dopłynął w takie miejsca, na jakie zasługuje Wrocław– mówił o swoim zadaniu Orest Lenczyk. Kim jest nowy trener Śląska Wrocław, którego piłkarska Polska nazywa człowiekiem o żelaznej ręce?

Reklama

Orest Lenczyk przeprowadził dziś pierwszy trening piłkarzy Śląska:
- Zrobiłem testy wydolnościowe, żeby wiedzieć jak dobrać obciążenia w treningach – tłumaczy nowy, stary selekcjoner WKS.
W ubiegłym tygodniu Śląsk rozstał się z Ryszardem Tarasiewiczem, który wprowadził nasz klub z powrotem do ekstraklasy i zdobył puchar ligi. Lenczyk zapowiada, że będzie się konsultował z byłym już szkoleniowcem, żeby „nie popełnić tych samych błędów.

W ostatnich latach wzywano go na ławki trenerskie ekip, które były w tarapatach. Tak jak teraz Wrocławianie, którzy po piątkowej porażce z Koroną w Kielcach zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, bo przegrali ostatnich 5 meczy z rzędu.

68-letni Lenczyk jest najstarszym trenerem pracującym w Ekstraklasie. Do niego też należy rekord pod względem liczby meczów na ławce trenerskiej. Ma ich na koncie 505, z czego 194 wygrał, 155 zremisował, a 160 przegrał. A ten bilans na pewno się zmieni, bo Lenczyk ma pracować we Wrocławiu przez najbliższe dwa sezony. Nestor polskich szkoleniowców rozpoczął tym samym swoją drugą w karierze przygodę z piłkarskim Śląskiem. Ale po kolei.

Lenczyk próbował swoich sił jako piłkarz, ale bez większych sukcesów. Za futbolowym chlebem przejechał za to pół Polski, grając kolejno w Sanoczance Sanok, Stomilu Poznań, Ślęzy Wrocław i Moto Jelczu Oława. Gdy skończył 28 lat, powiesił piłkarskie buty na kołku i zabrał się za trenerkę. Zaczął w 1970 od Karpat Krosno. Pięć lat później dostał pracę asystenta trenera w Wiśle Kraków. Jako drugi szkoleniowiec przepracował rok, później przejął kierownictwo “Białej Gwiazdy” i w sezonie 1977/1978 poprowadził ją do m.in. mistrzostwa Polski.

Kolejny ligowy sukces zanotował, prowadząc w sezonie 1979/1980 wrocławski Śląsk. Zajął z nim wtedy trzecie miejsce w lidze, awansował do europejskich pucharów, wprowadzał też do dorosłej piłki młodego Ryszarda Tarasiewicza.

Lista klubów, w których pracował Orest Lenczyk , jest długa i liczy 13 drużyn. W tym m.in. GKS Bełchatów, z którym wywalczył wicemistrzostwo Polski (2006/07), Zagłębie Lubin (awans do Ekstraklasy, sezon 2008/09). Także czwarta przygoda Lenczyka z krakowską Wisłą zapewne zapisała się w jego życzliwej pamięci. Wtedy krakowianie po pasjonującym dwumeczu pokonali hiszpański Real Saragossa i wywalczyli awans do drugiej rundy Pucharu UEFA.

Nazwisko nowego - starego trenera Śląska przewinęło się też na giełdzie nazwisk potencjalnych kandydatów do fotela selekcjonera reprezentacji. W 2009 r. Lenczyk był ponoć w grze o to stanowisko. On sam, pytany przez dziennikarza “Gazety Wyborczej” o zamieszanie wokół jego osoby, komentował je w typowym dla siebie, niepowtarzalnym stylu:

- W trenerskiej karierze przygotowywałem kilku selekcjonerom wielu reprezentantów Polski. Wciąż grają. Poza tym nie uważam się za szkoleniowca coraz głupszego i jeśli funkcjonuję czynnie na rynku trenerskim do dziś, to ma pan odpowiedź na pytanie.

A przy okazji ocenił grę polskiej kadry i jej styl: - Na mecz w biało-czerwonych strojach wychodzą piłkarze nieprzygotowani. Jaki sens mają dyskusje, czy gramy 4-4-2, czy 1-8-2. Jaki sens ma to pieprzenie, skoro zawodnicy nie mają siły?

Na owej “sile” warto chwilę się zatrzymać, bo zdradza kolejną cechę, która tworzy wizerunek Oresta Lenczyka . Szkoleniowiec ten uważany jest w środowisku piłkarskim za człowieka wyjątkowo wymagającego. Pisano o nim, że wyciska z zawodników ostatnie poty, że wymaga od nich doskonałego przygotowania, a czasem wręcz siłą zmusza ich do podstawowych ćwiczeń, jak przewroty w przód czy w tył.

Jest przy tym jest człowiekiem dość zasadniczym. Takim w stylu przedwojennego nauczyciela, który ma wiedzę i potrafi ją przekazać swoim podopiecznym, ale bywa szorstki w obejściu. Wieść gminna niesie, że podczas swojej ostatniej przygody z Wisłą Kraków dość obcesowo potraktował Tomasza Frankowskiego. Młody wówczas piłkarz, widząc Lenczyka po raz pierwszy, miał wyciągnąć rękę na powitanie. Co na to Lenczyk? Miał udać, że “Franka” nie widzi i pójść dalej. W myśl zasady, że to starszy pierwszy wyciąga rękę.

Trudno więc się dziwić, że Lenczyk - ze swoim podejściem do pracy i charakterem - uważany jest za człowieka absolutnie czystego, unikającego układów z menadżerami czy działaczami. I, co ważne w kontekście afery korupcyjnej, całkowicie odrzucającego wszelkie machlojki.

- Jeśli używa pan sformułowania "polska myśl szkoleniowa", to ja do niej nie należę. Ubolewam, że w kursokonferencjach, w których zabierałem głos, zaledwie garstka trenerów rozumiała, co do nich mówię, i przyznawała mi rację. Ci, którzy podporządkowywali się polskiej myśli szkoleniowej, są tam, gdzie są. Obecny prezes PZPN też był kiedyś trenerem. Mogę żałować, że w Olimpii Poznań, tworze, który w pewnym czasie się skompromitował. W porównaniu z nim ja pracowałem w naprawdę zacnych klubach i pracowałem zupełnie inaczej - powiedział Lenczyk we wspomnianym już wywiadzie dla “GW”, pytany o przyczyny tak krytycznego podejścia wobec działaczy PZPN i tzw. “polskiej myśli szkoleniowej”.

Być może trener o takiej osobowości jest teraz w Śląsku bardzo potrzebny. Dlaczego? Bo Ryszard Tarasiewicz prowadził zespół przez kilka sezonów, tworząc ją według czysto autorskiego projektu. W tegorocznych rozgrywkach jego pomysł stracił potencjał, a Tarasiewicz posadę. Trudno oczekiwać, by po takiej zmianie morale piłkarzy było na poziomie wyższym niż zerowe. Tajemnicą poliszynela jest zaś, że niektórzy z graczy Śląska niekoniecznie myślą tylko o ciężkiej pracy na treningach i wygrywaniu kolejnych spotkań.

Skoro jesteśmy przy tajemnicach poliszynela: kolejną jest, że przez stracił posadę selekcjonera WKS 30 lat temu przez swoją „ciężką” rękę: piłkarze buntowali się przeciw zbyt ich zdaniem ciężkim treningom. Mówi się, że przegrana 7:2 z Dundee United w pucharach to ich „prezent” dla Lenczyka.
O to, czy nie będzie zbyt twardy dla piłkarzy, także pytali go dziś dziennikarze:
- Jestem synem skrzypka, moja córka jest skrzypaczką i ja też mam bardzo delikatne ręce – żartował Orest Lenczyk. - Liczę na uczciwość w kontaktach z piłkarzami. Klub ma kłopoty i to dla niego mają grać – dodał.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ 2010-09-27
    13:21:22

    0 0

    niech przyciśnie tych leniwców,żeby w końcu zaczęli pożądnie kopać piłkę!!!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1133