Otrząsnąć się i bić mistrza! Koszykarski Śląsk zagra z Anwilem Włocławek

Ledwie trzy zwycięstwa w ośmiu meczach i 12. Miejsce w tabeli. Kibice z Wrocławia nie takiego początku oczekiwali od swoich ulubieńców. Nie ma się jednak co dziwić. Gra jest bardzo słaba, szczególnie w ofensywie i pod koszem, a Hala Orbita już od dwóch miesięcy jest dla Śląska przeklęta. Porażkę z Treflem Sopot można było jeszcze zaakceptować. Wszakże sopocianie są w dobrej formie (bilans 6-2 i 4. Miejsce).

Jednak przegrana z teoretycznie słabszym GTK Gliwice i to w fatalnym stylu, przelała czarę goryczy. Liderzy wrocławian mocno zawiedli w ostatnim czasie. Ani Devoe Joseph, ani w szczególności Mathieu Wojciechowski nie dali zespołowi tyle ile powinni. Ostatni nabytek drużyny Danny Gibson również nie imponuje formą. Oczywiście być może potrzebuje on jeszcze czasu, ale póki co nie bardzo widać jakikolwiek progres.

W tym sezonie nawet mecze wygrane, były przeciętne w wykonaniu Śląska, a na pewno poniżej ich możliwości. Na pocieszenie zostaje fakt, że wygrali oni 2 na 3 mecze wyjazdowe, choć Spójnia Stargard, a już szczególnie Polpharma Starogard Gdański, są znacznie słabsze od ich najbliższego rywala.

Anwil Włocławek to bowiem mistrz Polski, który od lat celuje najwyżej jak się tylko da. Jednak początek sezonu też nie jest dla nich zbytnio zadowalający. Koszykarze z Włocławka bowiem przegrali już trzy spotkania i również nie imponują formą, bowiem w ostatnich czterech pojedynkach zwyciężyli tylko raz. Im także zdarzają się wpadki na własnym parkiecie, bowiem z tarczą wyjeżdżali od nich Trefl Sopot (84:86), czy przed tygodniem niespodziewanie HydroTruck Radom (78:82).

Wydaje się zatem, że to bardzo dobry moment, by zagrać z mistrzem Polski. Należy jednak pamiętać, że to wciąż potwornie groźny zespół. Ich najskuteczniejszym zawodnikiem jest skrzydłowy z USA Ricky Ledo, który rzuca w tym sezonie średnio ponad 16 pkt na mecz. Zaraz za nim znajdują się dwaj inni amerykanie, Tony Wroten (14pkt/mecz) oraz Chase Simon (13,4pkt/mecz). Jednak oprócz nich, w kadrze są jeszcze trzej zawodnicy ze średnią powyżej 10 punktów na mecz.

Podobnie zresztą jest ze zbiórkami. Nikt tam nie wybija się znacząco ponad resztę, ale statystyki pokazują, że wielu graczy stoi w tym elemencie na solidnym poziomie. Wyrównany, mocny skład, jest jak dotąd największą siłą Anwilu.
W drużynie Śląska wybuchł pożar, który trzeba jak najszybciej ugasić. Zwycięstwo z mistrzem kraju i to na jego terenie, pomogłoby uspokoić sytuację oraz odbudować pewność siebie. Czy trenerowie Grygorowicz i Maciejewski zdołają podnieść drużynę w tak trudnym spotkaniu?

Trudno stwierdzić, jednak być może doczekamy się zmian w składzie. Trener Adamek bowiem niezależnie od tego jak wyglądała gra, stawiał praktycznie na tych samych zawodników, a w trakcie meczu robił te same zmiany. Wiadomo, że koszykówka to nie piłka nożna, czy siatkówka, ale jeśli drużyna gra bardzo słabo, to zmiany, choćby małe, są potrzebne. Jednak niezależnie od tego co zrobi trenerski duet, w Śląsku muszą obudzić się liderzy. Tego bowiem wrocławianom ewidentnie brakuje. Kogoś, kto podniesie zespół w trudnym momencie meczu i rzuci ważne punkty.

Starcie z Anwilem Włocławek rozpocznie się w niedzielę o godzinie 17:30 w Hali Mistrzów we Włocławku.