Wiadomości

Pacjent "zero" miał nietypowe objawy. Był izolowany przez ponad miesiąc [WYWIAD]

2020-05-02, Autor: Marta Gołębiowska

Wrocławski pacjent "zero", czyli pierwszy Dolnoślązak, u którego zdiagnozowano zakażenie koronawirusem, ma 26 lat i zachorował po powrocie z wyjazdu do Londynu. Dziś opowiada swoją historię. 

Reklama

26-letni wrocławianin trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej 5 kilka dni po przylocie z Londynu, 5 marca. Zgłosił się tam, bo zaniepokoiły go objawy, które u siebie zaobserwował: gorączka, bóle mięśniowe, brak apetytu, ogólne zmęczenie i biegunka, która nie jest charakterystyczna dla COVID-19, a jeśli już, to częściej występuje u dzieci. Nie miał też suchego kaszlu, który - obok gorączki - jest drugim standardowym kryterium, by móc podejrzewać u siebie koronawirusa.

- Bardziej przypominało to grypę jelitową, a objawy ustąpiły po około pięciu dniach. W szpitalu pobrano mi dwie próbki, a wynik testu był pozytywny, więc nie było wątpliwości  - wspomina wrocławski pacjent "zero", który chce zachować anonimowość, bo ceni sobie prywatność.

Urszula Małecka, rzeczniczka szpitala przy Koszarowej, potwierdza, że 26-latek od początku miał lekkie objawy, które szybko minęły, ale wynik pozytywny utrzymywał się u niego długo. 

- Wypisaliśmy go do izolacji domowej 19 marca, a dwa kolejne testy wykonano mu 3 i 8 kwietnia, już w domu. Te były już ujemne - mówi Małecka

Ale na wyniki jeszcze trochę poczekał. Tutaj zawiódł sanepid, który udostępnił mu je dopiero 14 kwietnia. Do tego czasu wrocławianin przebywał w izolacji domowej.

- Zakupy robili mi rodzice, brat i znajomi. Sąsiedzi nie wiedzieli o mojej chorobie. W czasie izolacji najbardziej doskwierało mi zamknięcie na dość małej powierzchni, bez możliwości wyjścia na świeże powietrze, bo na co dzień jestem osobą aktywną - przyznaje 26-latek.

Z bliskimi utrzymywał kontakt głównie przez wideorozmowy. Czytał książki, oglądał seriale, ćwiczył. - Jeśli by szukać pozytywnych stron tego, co mnie spotkało, to można powiedzieć, że dzięki temu odnowiłem stare znajomości - dodaje. 

Im dłużej trwała izolacja, tym mocniej doskwierał mu brak bezpośredniego kontaktu z ludźmi. - Szpitalowi nie mam nic do zarzucenia, ale działania sanepidu przeciągały się w nieskończoność. Dlatego tak długo musiałem czekać, by zostać uznany za osobę zdrową - mówi pacjent "zero".

Dzięki tym doświadczeniom bardziej docenia wolność i swobodę. - Nie mogę się już doczekać, aż znów będzie jak wcześniej, aż granice będą otwarte, będzie można normalnie pracować, podróżować, uprawiać sport i spotykać się ze znajomymi - wylicza. 

Ponownego zakażenia, którego naukowcy nie wykluczają, się nie obawia, bo jest osobą młodą, w dobrej kondycji. Bardziej boi się choroby u członków swojej rodziny. Ostatnio oddał też osocze, które może pomóc innym zakażonym. 

- Jestem krwiodawcą, więc gdy tylko usłyszałem, że warto oddawać osocze po przebyciu zakażenia koronawirusem, nie wahałem się ani chwili. Nawet Tom Hanks w Australii to zrobił. Wszystkich do tego gorąco zachęcam - mówi wrocławianin. 

Oceń publikację: + 1 + 27 - 1 - 10

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~~~Zet 2020-05-03
    12:39:12

    40 3

    Wiedząc, że jest epidemia - po co pojechał do Londynu?!

  • ~Breslau_Mock 2020-05-03
    17:09:09

    6 40

    Po to, żebyś się pytał:)

  • ~~~Zet 2020-05-03
    21:56:48

    39 2

    Do ~Breslau_Mock:
    To taka dziecina odzwyka.
    Jak chcesz być złośliwy - to chociaż rób to inteligentnie!
    Póki co przy profilu dopisałem: "Ważne: cechuje się pewną nieporadnością (a nawet dziecinną ufnością) w zachowaniach społecznych, ma silny mechanizm wypierania stanów zagrożenia oraz ignoruje informacje o ewentualnie grożących niebezpieczeństwach".

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.