Pantomima w ogrodzie. „Wykonawca musi improwizować, inaczej przegra z naturą” [WYWIAD]

Muzyka na żywo będzie towarzyszyła premierowemu spektaklowi Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Grający w nim aktorzy chcą bawić i zaskakiwać publiczność. Pierwsza premiera tej instytucji od czasu epidemii zostanie wystawiona w ogrodzie na alei Dębowej. Bilety są w sprzedaży. Szczegółowe informacje znajdują się tutaj.

Michał Hernes: „Przywołując klasyczne rozwiązania mimicznej improwizacji z ducha dell’arte i arlekinady, mimowie pragną bawić” – przeczytałem w opisie spektaklu „Los Mimos”. Czy ma to być spektakl ku pokrzepieniu serc, bawiący publiczność w ponurych czasach epidemii i kryzysów politycznych?
Leszek Bzdyl: Żyjemy w takich czasach, że próba pokrzepiania może skończyć się fiaskiem. Dla jednych białe jest czarne, a kolorowe także może budzić grozę. Dlatego też nie przyświeca nam żadna myśl poza tą, aby ze sztuką mimiczną wyjść do naszych ogrodów i nawiązać kontakt z odważną publicznością, która będzie miała ochotę zaryzykować obcowanie ze sztuką w przestrzeni publicznej.

Na czym polegają wspomiane w opisie spektaklu klasyczne rozwiązania mimicznej improwizacji?
Pantomima od zarania oparta była na tworzeniu światów nieistniejących, na pewnej grze iluzją teatralną. Mistrzem w tej dziedzinie był założyciel naszej Pantomimy. W „Los Mimos” nawiązujemy zarówno do klasycznych tematów zaczerpniętych z historii naszego teatru, jak i z bogactwa tradycji pantomimy w ogóle. A jednym z nich jest improwizacja. Przestrzenią gry w „Los Mimos” jest ogród, który z natury swojej nie daje tak komfortowych warunków, jak regularna scena teatralna. Wykonawca musi improwizować, bo  inaczej przegra z naturą.

Czyli w czasie prób miały miejsce improwizacje zespołu aktorskiego?
Tego rodzaju przedstawienia, które nie opierają się na tekście dramatycznym muszą być „napisane”, czy też „wychoreografowane” na próbach. Zwykle zakłada się, że to reżyser stwarza takie widowisko od a do z. Ale jest to niemożliwe. To aktorki i aktorzy tworzą ten spektakl swoimi ciałami i swoją wrażliwością. Taki spektakle powstają tylko i wyłącznie na bazie improwizacji.

Czy będą to luźno ze sobą powiązane scenki, czy jednak układają się w spójną całość?
Żyjemy w złudnym przekonaniu, ze świat, który nas otacza ma jakąś immanentną linearność. W rzeczywistości życie nasze to seria „scenek”,  które z czasem, ociosując z niezrozumiałych wydarzeń, układamy sobie w spójną opowieść. Tematem „Los Mimos” jest zaciszny ogród, który raz na jakiś czas może być przychylną scenografią dla wybuchów miłosnych poruszeń i innych uroczych szaleństw. W miłosnych poruszeniach trudno dopatrywać się logiki.

Jaka jest pańska rola w powstawaniu tego spektaklu?
Zainicjować przedsięwzięcie, zainspirować oraz wspierać artystów Pantomimy do poszukiwania postaci i mikropowieści, którą mogliby przeprowadzić w „Los Mimos”, zatroszczyć się o dramaturgie całości, przeszukać niezgłębione zbiory piękna muzyki barokowej i mieć uwagę na to, żeby ten spektakl stał się kreacją zbiorową. To ostatecznie trochę trudniejsze zadanie niż powszechnie rozumiana „reżyseria”

Premiera odbędzie się w ogrodzie przy siedzibie Wrocławskiego Teatru Pantomimy na alei Dębowej 16. Czy pogoda na te dni została już zamówiona?
Wysłaliśmy zamówienie do Najwyższego w sprawie odpowiedniej pogody na pierwsze dwa tygodnie września. Miejmy nadzieję, że trafi do Jego rąk.