Kultura
Piętno II wojny światowej. Prace wybitnych artystów w Muzeum Narodowym [ZDJĘCIA]
W dniu rocznicy wybuchu II wojny światowej, we wtorek 1 września, w Muzeum Narodowym we Wrocławiu otwarta zostanie wystawa prac dwóch wybitnych artystów, którzy zostali w jej czasie dotkliwie doświadczeni. Marek Oberländer i Jan Lebenstein w zbliżonym do siebie czasie podjęli próbę konfrontacji z rozpaczą, samotnością i degradacją pojęcia człowieczeństwa.
Na wystawie pokazanych zostanie ponad 100 dzieł pochodzących z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Zdecydowaną większość z nich stanowią niepokazywane od ponad 40 lat prace Marka Oberländera.
Zobacz także
– Rozwój dwudziestowiecznych systemów totalitarnych, skutkujący zmasowanym na niespotykaną dotąd skalę ludobójstwem, postawił przed artystami pytanie o stosowność ukazywania w sztuce wiarygodnego wizerunku człowieka – podkreślają organizatorzy ekspozycji „Marek Oberländer i Jan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej”.
I dodają, że „totemiczne, czyli niedosłowne, umowne wyobrażenie jakiejkolwiek postaci – ludzkiej czy zwierzęcej – nie oznacza jej rzeczywistego wizerunku, ale zastępujący go magiczny znak, uproszczony symbol, nie zawsze zrozumiały czy czytelny”.
Przedstawiciele tzw. nowej figuracji, tacy jak Moore, Wróblewski, Kantor, Szapocznikow i Abakanowicz zastąpili ludzki kształt swoistym znakiem, totemem, symbolem.
Podobnym tropem podążyli Marek Oberländer i Jan Lebenstein, przedstawiając zdeformowaną postać ludzką-nieludzką i podkreślając fizyczną i moralną nędzę jej egzystencji, kondycji.
Obaj, wychodząc z nieco odmiennych, choć w zasadzie podobnych założeń osiągnęli w sferze ideowej oraz formalnej wspólny mianownik, próbując, każdy na swój sposób, zmierzyć się z tragiczną przeszłością, wywołanym II wojną światową chaosem, zrozumieć istniejący świat, a przede wszystkim samych siebie.
Artyści prorocy
– W Muzeum Narodowym we Wrocławiu znajduje się najpełniejsza reprezentacja twórczości dwóch przedstawicieli tzw. arsenałowego pokolenia: Marka Oberländera i Jana Lebensteina. Artystów wyjątkowych, którzy w swej twórczości starali się dotrzeć do samej istoty człowieczeństwa – mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor tej placówki.
I dodaje, że z poziomu artysty proroka zgłębiali oni mroczną, pokrętną naturę ludzką, analizując jej pierwotną biologię i odwołując się do archaicznych, mitycznych korzeni człowieczeństwa.
– W przyszłości widzieli miejsce tylko dla człekokształtnych istot, mutantów i hybryd, pół ludzi i pół zwierząt. To mroczna wizja świata, nad którym już nikt nie sprawuje kontroli, którym już nie władamy, który stał się nam całkowicie obcy – podkreśla Oszcznowski.
Dyrektor muzeum uważa, że w czasach pandemii mamy prawo „dociekać naszej istoty człowieczeństwa, sondować kres wytrzymałości natury ludzkiej, mierzyć się z traumą bolesnych doświadczeń”.– Ta wiwisekcja jest bowiem atrybutem tylko i wyłącznie człowieka, istoty myślącej, wrażliwej, w swym niszczonym przez siebie naturalnym środowisku słabej i bezbronnej. Nikt tak intensywnie i świadomie jak artyści – dotknięci szczególnym piętnem egzystencjalnej bezradności – nie staje się wyrazicielem tych naszych pytań. Ci, przeżywający w dwójnasób swoje fizyczne i psychiczne cierpienie, zagubienie, samotność i wyobcowanie, mają potrzebę artykułowania tego w swojej twórczości – dodaje.
Marek Oberländer (1922–1978) urodził się w miasteczku Szczerzec, położonym między Lwowem a Stryjem. Jego mieszkańcy stanowili typowy dla ówczesnych polskich Kresów Wschodnich narodowościowy tygiel. Przeważający liczebnie Żydzi sąsiadowali z Ukraińcami, Polakami, Niemcami. W wieku niespełna 11 lat utracił ukochanego ojca, a w czasie wojny resztę rodziny, która podzieliła los wywiezionych do obozu śmierci w Bełżcu.
Przymusowo wcielony do Armii Czerwonej, kontuzjowany na froncie, wycofany na tyły, oskarżony o dezercję, w końcu zesłany został na katorgę w kopalni w zmilitaryzowanych batalionach pracy w Omsku za Uralem, gdzie przebywał do 1946 r. Dopadły go skutki obu śmiercionośnych systemów, z których jeden zrujnował mu zdrowie i psychikę, paradoksalnie ratując przed nieuchronną zagładą ze strony drugiego. Próbą ocalenia okazała się decyzja o zostaniu malarzem.
Jan Lebenstein (1930–1999) obdarzony podobną wrażliwością, skupiony na wewnętrznych doznaniach, już w dzieciństwie – spędzonym w Brześciu nad Bugiem – wyłączał się ze świata zewnętrznego.
Jego stan wyobcowania pogłębił się wskutek późniejszych dramatycznych wydarzeń: utraty ojca, wywiezionego w 1944 r. przez Niemców w niewiadomym kierunku oraz tragicznej śmierci starszego brata z rąk UB, rok po zakończeniu wojny. Nigdy do końca nie dowiedział się, jak zginęli, a tym bardziej, gdzie zostali pochowani.
Po wojnie podejrzewany o działalność antykomunistyczną (należał wraz bratem do AK), był przetrzymywany przez kilka miesięcy w areszcie. Przyznał później, że – w dużej mierze – właśnie z powodu tych dramatycznych przeżyć wybrał drogę artystyczną: „zdecydowałem się być malarzem, dlatego, że byłem wyobcowany. […] I ten cały PRL, to wszystko było dla mnie absolutnie wrogie”.
Wystawę będzie można oglądać od 1 września 2020 do 3 stycznia 2021. Będzie jej towarzyszył katalog autorstwa Magdaleny Szafkowskiej, kuratorki ekspozycji.
Tagi: muzeum narodowe, II wojna światowa, wystawa, sztuka, Piotr Oszczanowski, Marek Oberländer, Jan Lebenstein, Totemiczny znak figury ludzkiej
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert