Kultura

Piętno II wojny światowej. Prace wybitnych artystów w Muzeum Narodowym [ZDJĘCIA]

2020-08-31, Autor: mh/materiały prasowe

W dniu rocznicy wybuchu II wojny światowej, we wtorek 1 września, w Muzeum Narodowym we Wrocławiu otwarta zostanie wystawa prac dwóch wybitnych artystów, którzy zostali w jej czasie dotkliwie doświadczeni. Marek Oberländer i Jan Lebenstein w zbliżonym do siebie czasie podjęli próbę konfrontacji z rozpaczą, samotnością i degradacją pojęcia człowieczeństwa.

Reklama

Na wystawie pokazanych zostanie ponad 100 dzieł pochodzących z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Zdecydowaną większość z nich stanowią niepokazywane od ponad 40 lat prace Marka Oberländera.

– Rozwój dwudziestowiecznych systemów totalitarnych, skutkujący zmasowanym na niespotykaną dotąd skalę ludobójstwem, postawił przed artystami pytanie o stosowność ukazywania w sztuce wiarygodnego wizerunku człowieka – podkreślają organizatorzy ekspozycji „Marek OberländerJan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej”.

I dodają, że „totemiczne, czyli niedosłowne, umowne wyobrażenie jakiejkolwiek postaci – ludzkiej czy zwierzęcej – nie oznacza jej rzeczywistego wizerunku, ale zastępujący go magiczny znak, uproszczony symbol, nie zawsze zrozumiały czy czytelny”.

Przedstawiciele tzw. nowej figuracji, tacy jak Moore, Wróblewski, Kantor, SzapocznikowAbakanowicz zastąpili ludzki kształt swoistym znakiem, totemem, symbolem.

Podobnym tropem podążyli Marek Oberländer i Jan Lebenstein, przedstawiając zdeformowaną postać ludzką-nieludzką i podkreślając fizyczną i moralną nędzę jej egzystencji, kondycji.

Obaj, wychodząc z nieco odmiennych, choć w zasadzie podobnych założeń osiągnęli w sferze ideowej oraz formalnej wspólny mianownik, próbując, każdy na swój sposób, zmierzyć się z tragiczną przeszłością, wywołanym II wojną światową chaosem, zrozumieć istniejący świat, a przede wszystkim samych siebie.

Artyści prorocy

– W Muzeum Narodowym we Wrocławiu znajduje się najpełniejsza reprezentacja twórczości dwóch przedstawicieli tzw. arsenałowego pokolenia: Marka Oberländera i Jana Lebensteina. Artystów wyjątkowych, którzy w swej twórczości starali się dotrzeć do samej istoty człowieczeństwa – mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor tej placówki.

I dodaje, że z poziomu artysty proroka zgłębiali oni mroczną, pokrętną naturę ludzką, analizując jej pierwotną biologię i odwołując się do archaicznych, mitycznych korzeni człowieczeństwa.

– W przyszłości widzieli miejsce tylko dla człekokształtnych istot, mutantów i hybryd, pół ludzi i pół zwierząt. To mroczna wizja świata, nad którym już nikt nie sprawuje kontroli, którym już nie władamy, który stał się nam całkowicie obcy – podkreśla Oszcznowski.

Dyrektor muzeum uważa, że w czasach pandemii mamy prawo „dociekać naszej istoty człowieczeństwa, sondować kres wytrzymałości natury ludzkiej, mierzyć się z traumą bolesnych doświadczeń”.– Ta wiwisekcja jest bowiem atrybutem tylko i wyłącznie człowieka, istoty myślącej, wrażliwej, w swym niszczonym przez siebie naturalnym środowisku słabej i bezbronnej. Nikt tak intensywnie i świadomie jak artyści – dotknięci szczególnym piętnem egzystencjalnej bezradności – nie staje się wyrazicielem tych naszych pytań. Ci, przeżywający w dwójnasób swoje fizyczne i psychiczne cierpienie, zagubienie, samotność i wyobcowanie, mają potrzebę artykułowania tego w swojej twórczości – dodaje.   

Marek Oberländer (1922–1978) urodził się w miasteczku Szczerzec, położonym między Lwowem a Stryjem. Jego mieszkańcy stanowili typowy dla ówczesnych polskich Kresów Wschodnich narodowościowy tygiel. Przeważający liczebnie Żydzi sąsiadowali z Ukraińcami, Polakami, Niemcami. W wieku niespełna 11 lat utracił ukochanego ojca, a w czasie wojny resztę rodziny, która podzieliła los wywiezionych do obozu śmierci w Bełżcu.

Przymusowo wcielony do Armii Czerwonej, kontuzjowany na froncie, wycofany na tyły, oskarżony o dezercję, w końcu zesłany został na katorgę w kopalni w zmilitaryzowanych batalionach pracy w Omsku za Uralem, gdzie przebywał do 1946 r. Dopadły go skutki obu śmiercionośnych systemów, z których jeden zrujnował mu zdrowie i psychikę, paradoksalnie ratując przed nieuchronną zagładą ze strony drugiego. Próbą ocalenia okazała się decyzja o zostaniu malarzem.

Jan Lebenstein (1930–1999) obdarzony podobną wrażliwością, skupiony na wewnętrznych doznaniach, już w dzieciństwie – spędzonym w Brześciu nad Bugiem – wyłączał się ze świata zewnętrznego.

Jego stan wyobcowania pogłębił się wskutek późniejszych dramatycznych wydarzeń: utraty ojca, wywiezionego w 1944 r. przez Niemców w niewiadomym kierunku oraz tragicznej śmierci starszego brata z rąk UB, rok po zakończeniu wojny. Nigdy do końca nie dowiedział się, jak zginęli, a tym bardziej, gdzie zostali pochowani.

Po wojnie podejrzewany o działalność antykomunistyczną (należał wraz bratem do AK), był przetrzymywany przez kilka miesięcy w areszcie. Przyznał później, że – w dużej mierze – właśnie z powodu tych dramatycznych przeżyć wybrał drogę artystyczną: „zdecydowałem się być malarzem, dlatego, że byłem wyobcowany. […] I ten cały PRL, to wszystko było dla mnie absolutnie wrogie”.

Wystawę będzie można oglądać od 1 września 2020 do 3 stycznia 2021. Będzie jej towarzyszył katalog autorstwa Magdaleny Szafkowskiej, kuratorki ekspozycji.

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1582