Sport

Piłka nożna: trzy gole Lecha na Oporowskiej

2010-05-02, Autor: ŁM
Lech Poznań zdecydowanie pokonał Śląsk Wrocław, wygrywając na stadionie przy ul. Oporowskiej aż 3:0. Katem wrocławian był Robert Lewandowski, strzelec dwóch bramek.

Reklama

Od kilku tygodni każde kolejne ligowe spotkanie ma dla Śląska Wrocław duże znaczenie. Wrocławianie wiosną jeszcze nie wygrali. Ciułają punkty, ale rywale nie śpią. I Śląskowi coraz głębiej patrzy w oczy widmo spadku z Ekstraklasy. Dlatego piłkarze z Oporowskiej co mecz zapowiadają, że wygrają i zapewnią sobie spokojny byt w lidze. Nie inaczej było przed potyczką z Lechem Poznań.

I w pierwszej połowie spotkania Śląsk pokazał, że może spróbować pokusić się o wygraną. Od pierwszego gwizdka sędziego Roberta Małka wrocławianie grali aktywnie i prowadzili grę. Szanowali piłkę, budując akcje wieloma podaniami. Nie pozwalali też "Kolejorzowi" się rozpędzić, umiejętnie rozbijając jego ataki. Przewaga Śląska mogła przynieść owoce w postaci bramek. Dobre okazje mieli Łukasz Madej i Tadeusz Socha. Ich strzały pewnie bronił jednak strzegący bramki Lecha Krzysztof Kotorowski. Poznaniacy weszli w mecz dość niemrawo, ale po 20 minutach gry podopieczni Jacka Zielińskiego zaczęli atakować zdecydowanie śmielej. Sygnał do ataku dał Sergiej Kriwiec, który - po nieudanej pułapce ofsajdowej Śląska - stanął oko w oko z wrocławskim golkiperem, Marianem Kelemenem. Słowak złapał strzał białoruskiego asa, ale chwilę później był już bezradny. W 22.minucie meczu po dośrodkowaniu Kriwca z rzutu wolnego, Robert Lewandowski precyzyjnie strzelił głową i posłał piłkę do siatki Śląska.

Stracony gol nie pozbawił jednak Śląska ochoty do gry. Na boisku sporo było walki, ze wskazaniem na lekką przewagę Śląska. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza próbowali różnymi sposobami rozmontować defensywę rywala. Na prawej pomocy dwoił się i troił Madej, wspierany przez aktywnego Sochę. Mrówczą pracę w środku pola wykonywał Krzysztof Ulatowski, dobrze rozprowadzając piłkę między kolegów z zespołu. Wrocławianie próbowali, ale obrońcy Lecha to starzy wyjadacze i mało który śmiałek wygrywa z nimi pojedynki. W Śląsku bliski szczęścia był w 34.minucie był Piotr Ćwielong. Świetnym podaniem obsłużył go Mariusz Pawelec, a "Pepe" soczyście przymierzył w sam środek bramki Lecha. Jego strzał zatrzymał się jednak na poprzeczce. Dobrym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się po chwili Amir Spahić, ale jego strzał celu nie sięgnął, lądując za bramką.

O ile w pierwszej połowie Śląsk zaskoczył in plus, o tyle druga część meczu wrocławianom zupełnie nie wyszła. Jeszcze nie zdążyli dobrze wejść w mecz po przerwie, a już Kelemen musiał wyciągać piłkę z siatki. Po solowej akcji Sławomira Peszki, który ograł Pawelca, do piłki na 15 metrze dopadł Dimitrje Injac i potężnym strzałem podwyższył prowadzenie Lecha.

Ten cios solidnie wstrząsnął piłkarzami Śląska. Dali się zdominować Lechowi, skupiając się na defensywie. "Kolejorz" kreował sobie zaś kolejne dobre sytuacje bramkowe. Groźnie uderzał Jakub Wilk, po strzale którego piłkę z linii bramkowej w ostatniej chwili wybił Dariusz Sztylka. Ale, jak mawiają, co ma wisieć - nie utonie. W 57.minucie Lewandowski dostał świetne podanie od Peszki i sprytnie urwał się wrocławskim obrońcom, czyhającym z pułapką ofsajdową. Pognał na bramkę Śląska, położył Kelemena na murawie i pewnie strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu.

W tym momencie było praktycznie po Śląsku. Trener Ryszard Tarasiewicz próbował jeszcze roszad taktycznych, wpuszczając na murawę ofensywnych graczy. Na boisku pojawili się Marek Gancarczyk, Vuk Sotirović i grzejący ławę od dawna Patryk Klofik. Tercet ten starał się, walczył, ale goli to nie przyniosło. Próbował zwłaszcza Sotirović, ale strzałom Serba brakowało precyzji. Lech zaś spokojnie kontrolował przebieg spotkania i szukał jednocześnie okazji na kolejne gole. Ale precyzji brakowało, choć i po prawdzie lechici już tylko mogli, a nie musieli. Kriwiec z metra (!) strzelił prosto w Kelemena, a Lewandowski kolejny raz oszukał wrocławską obronę. W 87. minucie snajper Lecha niemal skopiował akcję, po której strzelił swojego drugiego gola. Ale tym razem przekombinował i bramkarz Śląska odważnym wyjściem z bramki zmusił go do oddania bardzo kiepskiego strzału.

Po zwycięstwie we Wrocławiu, Lech zmniejszył stratę do prowadzącej Wisły Kraków do jednego punktu. Śląsk zaś, z dorobkiem 29 "oczek", plasuje się na dwunastym miejscu w ligowej stawce. Do rozegrania zostały trzy kolejki. Wrocławian czeka seria trudnych meczów z Piastem Gliwice, Odrą Wodzisław Śląski i Arką Gdynia. Każda z tych ekip, podobnie jak Śląsk, broni się przed spadkiem z ligi.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 0:3 (0:1) Bramki: Robert Lewandowski (22., 58.), Dimitrje Injac (47.).


Śląsk: Kelemen – Socha, Sztylka, Pawelec, Spahić – Madej (64. M.Gancarczyk), Łukasiewicz (64. Sotirović), Ulatowski (76. Klofik), Dudek, Ćwielong – Szewczuk.
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, S.Gancarczyk – Kriwiec, Djurdjević (74. Zapotoka), Injać, Wilk (79. Mikołajczak), Peszko (70. Kikut) – Lewandowski.


Żółte kartki: Łukasz Madej – Dimitrije Injac, Seweryn Gancarczyk.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 6000.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1235