Sport
Piłkarze Śląska wreszcie ze zwycięstwem w lidze
1
(Fot. Beata Ratuszniak.)
Sebastian Mila w meczu z Widzewem zagrał nieźle, a swój występ ukoronował golem.
Sebastian Mila w meczu z Widzewem zagrał nieźle, a swój występ ukoronował golem.
Pięć kolejek musieli czekać kibice Śląska Wrocław na zwycięstwo w nowym sezonie Ekstraklasy. Aż wreszcie się doczekali - Śląsk pewnie pokonał Widzew Łódź 3:1.
To był dla Śląska ważny mecz. Wrocławianie musieli wygrać, bo gdyby znów stracili punkty, drużyny ze szpicy ligowej tabeli mogliby im odjechać na dość poważny dystans. Dlatego Śląsk musiał zakasać rękawy i wziąć się mocno do pracy, a trener Stanislav Levy w pierwszym składzie posłał na boisko praktycznie wszystkich swoich kluczowych piłkarzy. W drużynie zabrakło tylko odpoczywającego Krzysztofa Ostrowskiego, Mariusza Pawelca i Sebino Plaku. Zagrał za to Tadeusz Socha, Oded Gavish i Sylwester Patejuk, a Plaku pojawił się na boisku na ostatnie minuty. Kontuzja wykluczyła z gry w tym meczu także Mariana Kelemena i rezerwowym golkiperem był młodziutki Jakub Wrąbel.
Wrocławianie dobrze zaczęli to spotkanie. Już po dosłownie kilku chwilach gry mogli objąć prowadzenie, bo świetną okazję miał - i niestety zmarnował - Marco Paixao. Później Śląsk starał się szanować piłkę i grać ofensywnie, szybko i ładnie dla oka. Łodzianie przeciwnie - w pierwszych minutach meczu starali się przede wszystkim zabezpieczać tyły i przeszkadzać Śląskowi w rozwijaniu skrzydeł. Od mniej więcej 15. minuty Widzew zaczął grać nieco odważniej i po dośrodkowaniu Marcina Kaczmarka mógł nawet objąć prowadzenie, ale Eduards Visniakovs nie sięgnął piłki. Śląsk szybko skarcił rywala za jego ofensywne zapędy. W 23. minucie ładną główką popisał się Dalibor Stevanović i zaliczył takiego trochę bilardowego gola. Bo po jego uderzeniu piłka uderzyła w słupek, potem jeszcze w drugi i łaskawie wtoczyła się do bramki Widzewa. Po kilku minutach gry było już 2:0 dla gospodarzy. A druga bramka dla Śląska padła po finezyjnej, koronkowej akcji, skutecznie zakończonej przez Paixao. Portugalczyk kilka minut później chciał ustrzelić kolejnego gola, ale tym razem minimalnie przestrzelił. Ale Śląsk i tak do przerwy ustawił sobie cały mecz. Bo łodzianie zupełnie nie wyglądali na zespół, który może odrobić dwie bramki i wrócić do gry.
Po zmianie stron łodzianie spróbowali ukąsić, a groźnie atakował najlepszy obecnie piłkarz Widzewa Eduards Visniakovs. Po jego strzale piłka o centymetry minęła bramkę Śląska - na szczęście dla wrocławian po zewnętrznej stronie. A że zmarnowane sytuacje lubią się mścić, to Śląsk postarał się o kolejnego gola. W 59. minucie Sylwester Patejuk świetnie podał piętą w pole karne do biegnącego Sebastiana Mili, a kapitan Śląska tylko dopełnił formalności.
Wydawało się wtedy, że jest po meczu, a Śląsk pewnie dowiezie okazałą wygraną do ostatniego gwizdka. Trener Stanislav Levy, spokojny o dalsze losy tego spotkania, ściągnął z boiska Przemysława Kaźmierczaka i Waldemara Sobotę. A w grę wrocławian wdała się lekka dekoncentracja i nonszalancja. Widzew zaczął grać aktywniej i postarał się o gola. W 76. minucie Eduards Visniakovs zamienił na bramkę dośrodkowanie Alexa Bruno. To był dla Widzewa gol honorowy, a niewiele brakowało, aby po chwili padł gol kontaktowy. Ale łotewski napastnik w sobie tylko znany sposób zmarnował sytuację sam na sam z Gikiewiczem - bramkarz Śląska zdołał odbić jego strzał. Gdyby piłka wpadła do siatki, Śląsk mógł wpaść w tarapaty. Wrocławianie jednak szybko się otrząsnęli i wrócili do swojego rytmu. I znów zaczęli dyktować warunki na boisku. O gola mógł się pokusić Paixao, ale w pojedynku siłowym z Thomasem Phibelem nie miał wielkich szans i stracił piłkę. Z kolei Tomasz Hołota mocno uderzył z dystansu, ale Maciej Mielcarz pewnie wyłapał jego strzał.
Po zwycięstwie nad Widzewem, Śląsk ma już sześć pkt. i zbliżył się do górnej połowy tabeli. O kolejne ligowe zwycięstwo wrocławscy piłkarze powalczą 1 września w Gliwicach, gdzie zmierzą się z miejscowym Piastem. A już w najbliższy czwartek Śląsk rozegra rewanżowe spotkanie z Sevilla FC w eliminacjach Ligi Europy. Przypomnijmy, że w Andaluzji wrocławianie przegrali 1:4, a w rewanżu zagrają bez Paixao, Dudu i Stevanovicia, których grę wyklucza nadmiar uzbieranych przez nich żółtych kartek.
Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 3:1 (2:0)
Bramki: Stevanović (23.), Paixao (29.), Mila (59.) - E. Visniakovs (76.).
Śląsk Wrocław Gikiewicz - Socha, Gavish, Kokoszka, Dudu - Sobota (77. Plaku), Stevanović, Kaźmierczak (65. Hołota), Mila, Patejuk - Paixao (89. Więzik).
Widzew Łódź: Mielcarz - Stępiński, Phibel, Mroziński (72. Bruno), Bartkowski - Kaczmarek, Krystian Nowak, Okachi (56. Kasprzak), Batrović, Hajrapetjan (33. A. Višņakovs) - E. Višņakovs.
Żółte kartki: Kokoszka.
Widzów: ok. 11 tys.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Zobacz także
Tagi: T-Mobile Ekstraklasa, Śląsk Wrocław, widzew łódź, marco paixao, Dalibor Stevanović, Sebastian Mila, relacja
Zobacz także
Komentarze (4):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~kosma 2013-08-26
00:21:00
Kogo to obchodzi ??????
~Dariusz 2013-08-26
10:32:21
Mnie.
~Alex DeLarge 2013-08-26
11:45:01
"W 59. minucie Paixao świetnie podał piętą w pole karne do biegnącego Sebastiana Mili, a kapitan Śląska tylko dopełnił formalności" - przeciez to nie Paixao podawal tylko Patejuk, oni nawet nie sa podobni :-) Ale poza tym to dobra relacja :)
~ 2013-08-27
13:54:42
@Alex DeLarge: sorry za pomyłkę, mój błąd :) Tak to jest, jak robiąc notatki wpadniesz w euforię po golu dla Śląska i źle zapiszesz w notatkach, co się wydarzyło. Dzięki za czujność i dobre słowo :)