Sport

Piłkarze Śląska wymęczyli remis z Pogonią Szczecin

2013-12-03, Autor: Łukasz Maślanka
Piłka nożna bywa czasem niesprawiedliwa i przewrotna. Mecz Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin przyniósł kolejne potwierdzenie opinii, że futbol jest okrutny. Wrocławianie przez niemal cały mecz toczyli głównie walkę z własną niemocą, ale tuż przed końcowym gwizdkiem zdołali doprowadzić do remisu i odebrali “Portowcom” zwycięstwo.

Reklama

To był jeden z tych meczów, o którym - tak na dobrą sprawę - trudno napisać cokolwiek, co do życia czytelnika wniosłoby dodatkową wartość albo przydatną wiedzę. Mecz idealnie pasował do warunków, w których go rozegrano - w poniedziałkowy wieczór, w lekkim mrozie i przed garstką kibiców, bo na wrocławskim stadionie stawiło się nieco ponad 4,5 tys. widzów. Co jest najgorszym wynikiem w historii wybudowanej na Euro 2012 piłkarskiej areny we Wrocławiu. Piłkarze obu ekip do meczowej otoczki dostroili się wyśmienicie i stworzyli “widowisko”, podczas którego do mniej więcej 80. minuty trzeba było dużo silnej woli, aby nie przysnąć. Gdybyśmy mieli opisać to spotkanie np. na Twitterze, moglibyśmy ująć to tak: spotkanie się odbyło, Śląsk zremisował z Pogonią Szczecin 1:1. Tylko tyle - bez emocji, bez wrażeń, suchy komunikat. Tyle w zupełności by wystarczyło. Ale z kronikarskiego obowiązku opowiemy o tym spotkaniu nieco więcej.


Dla Śląska był to mecz, z którego wrocławianie koniecznie musieli wyciągnąć choćby punkt. Bo zespół trenera Stanislava Levego punktów pogubił już tyle, że zakotwiczył w dolnej połowie tabeli i pilnie potrzebuje odbić się w górę, aby nie stanąć przed koniecznością gry o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Dlatego Czech wrócił do optymalnego ustawienia defensywy swojej drużyny - duet stoperów stworzył Mariusz PawelecAdam Kokoszka, a na lewą flankę defensywy wrócił narzekający niedawno na kontuzję Dudu. Z kolei w środku pola zamiast Przemysława Kaźmierczaka zagrał Tomasz Hołota, a pozycję rozgrywającego zajął dochodzący do formy po wyleczeniu urazu Sebastian Mila. Kapitan drużyny jest daleki od optymalnej dyspozycji, co w meczu z Pogonią kilkakrotnie udowodnił fatalnymi zagraniami, ale trener Levy najpewniej uznał, że z kapitanem na boisku pozostali piłkarze Śląska będą czuli się pewniej. Czy to się opłaciło? Raczej nie, bo Mila jeszcze nie jest w stanie dać zespołowi tyle, ile powinien.
 
O pierwszej połowie meczu z Śląska z Pogonią napiszemy jedynie, że się odbyła. I szkoda było bramkarzy obu ekip, bo nie mieli wiele pracy i chłód musiał im mocno dokuczać. Zwłaszcza Marianowi Kelemenowi, bo jego czujność “Portowcy” sprawdzili na poważnie tylko raz. W 10. minucie z dystansu uderzał Mateusz Lewandowski, a po jego strzale piłka minimalnie minęła poprzeczkę bramki Śląska. Golkiper Pogoni Radosław Janukiewicz miał więcej okazji, by się rozgrzać. Jego refleks strzałem oddanym tuż sprzed linii bramkowej i, co ciekawe, z pozycji… niemalże leżącej sprawdził Marco Paixao, a także Sebino Plaku, którego “główkę” bramkarz Pogoni z trudem wybronił na rzut rożny. Przed meczem wróble ćwierkały, że Śląsk mocno rozważa transfer Janukiewicza. A to pozwoliłoby popularnemu “Trollowi”, który jest wychowankiem Śląska, wrócić do Wrocławia po kilku latach przerwy. Kto wie, być może swoim występem Janukiewicz zwiększył swoje szanse na transfer do Wrocławia.
 
Po przerwie na boisku przez kilka minut było ciekawie. W 48. minucie soczyście uderzał Paixao, zmuszając Janukiewicza do tego, by pokazał wiele ze swojego kunsztu bramkarskiego. Kilka minut później ukąsiła Pogoń, i to boleśnie. W 53. minucie ułańska fantazja poniosła Kelemena, który nie miał szans na udaną interwencję, ale i tak wybrał się na skraj pola karnego, by przerwać akcję szczecinian. I przerwał tak, że faulował Marcina Robaka, obejrzał żółtą kartkę i dał Pogoni rzut karny. A “jedenastkę” na gola zamienił sam poszkodowany.
 
Trener Stanislav Levy zareagował błyskawicznie, ściągając z boiska Milę i zastępując go drugim napastnikiem, Jakubem Więzikiem. To teoretycznie miało wzmocnić siłę rażenia Śląska, ale skończyło się na teorii. Bo Pogoń, która w tym meczu była dysponowana co najwyżej przeciętnie, skupiła się na przerywaniu akcji wrocławian, co też szczególnie trudne nie było i szukaniu okazji do kontrataków. Śląsk długo nie mógł znaleźć sposobu na to, jak rozmontować defensywę rywala, a w jego grze było sporo rażącej niedokładności, z prostymi kiksami, strzałami i dośrodkowaniami w trybuny włącznie. Zniecierpliwieni kibice zaczęli skandować “Ślasku grać, k… mać”. Czy to zmotywowało wrocławian? Trudno powiedzieć. Za to na pewno dopisało im mnóstwo piłkarskiego szczęścia. Bo poza walecznością nie pokazali w tym meczu nic, co mogłoby dać wiarę, że wywalczą choćby remis. A jednak wywalczyli. W 89. minucie z rzutu wolnego przymierzył Przemysław Kaźmierczak i piłka zatrzepotała w bramce Pogoni.
 
Przez kilka minut, które pozostały do końca meczu, wynik już się nie zmienił, zmienił się za to stan liczebny Pogoni. I to w sposób, który przejdzie do historii Ekstraklasy. Bo Donald Djousse pograł równo… 40 sekund. Napastnik Pogoni najwyraźniej zapomniał, że w piłce nożnej idzie o kopanie piłki, a nie nóg rywala. Wyciął równo z trawą Sylwestra Patejuka i został ukarany czerwoną kartką.
 
Po remisie z Pogonią Szczecin, Śląsk ma na swoim koncie 22 pkt. O kolejne ligowe zdobycze wrocławianie powalczą 7 grudnia w Łodzi, gdzie zmierzą się z ostatnim w tabeli Widzewem Łódź. Do tego spotkania wrocławianie przystąpią osłabieni - nadmiar żółtych kartek wykluczy z gry Mariusza PawelcaTomasza Hołotę.
 
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)
Bramki: Kaźmierczak (89.) - Robak (53. - karny).
 
Śląsk Wrocław: Kelemen - Ostrowski (74. Cetnarski), Pawelec, Kokoszka, Dudu - Plaku (82. Kaźmierczak), Stevanović, Hołota, Mila (60. Więzik), Patejuk - Paixao.
Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Lisowski, Golla, Dąbrowski, Lewandowski (72. Bąk) - Frączczak, Rogalski, Ława (68. Hernani), Akahoshi, Murayama (90. Djousse) - Robak.
 
Żółte kartki: Mila, Kelemen, Kokoszka, Więzik, Pawelec, Hołota - Golla, Ława, Rogalski, Lewandowski, Lisowski.
Czerwona kartka: Djousse (90., po 40 sekundach gry, za brutalny faul).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
 
Widzów: nieco ponad 4,5 tys.
Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~a 2013-12-03
    10:10:46

    0 0

    Być może należy zasilić klub jeszcze kolejną transzą pieniążków, np jeszcze 16 mln. Wtedy suma wydatków na klub będzie na tyle duża, że będziemy w stanie wygrywać z Pogonią ...

    Przepraszam za ten sarkazm ;(

  • ~ww 2013-12-03
    12:11:53

    1 0

    trzeba zauwazyc pewna psychologie ktora tutaj nastapila. w tym klubie nie ma zadnej selekcji. prezydencik zaklina na lewo i prawo ze on postawi wszystkie pieniadze byleby klubik dalej grał. On go bedzie ratowal chocby i potop po nim. A postawmy sie teraz na miejscu pilkarzy. Jest ich 11. Nikt ich indywidualnie nie rozlicza. Nawet trener wydaje sie byc nietykalny, o ile nie bedzie gadal nic na swoich dobroczyncow z magistratu. Komu by sie chcialo meczyc jesli 50-60 000zl miesiecznie wplywa na konto???

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1540