Sport

Piotr Celeban: Chciałbym grać w Śląsku do końca kariery [WYWIAD]

2017-11-15, Autor: Paweł Prochowski

Piotr Celeban w tym tygodniu rozpoczął prowadzenie swojego fanpage'a na Facebooku. Kapitan Śląska chce się na nim dzielić z kibicami poradami dotyczącymi m.in. zdrowego trybu życia. Piłkarz w obszernym wywiadzie opowiada o swoim nowym projekcie oraz o tym, jak kariera jego ojca miała wpływ na niego, czy kwestia gry w reprezentacji Polski jest dla niego zamknięta oraz co zamierza robić po zakończeniu kariery. Zapraszamy do lektury!

Reklama

Zagrałeś w 64 kolejnych meczach Śląska, co jest niesamowitym wyczynem. Co należy zrobić, żeby cieszyć się takim zdrowiem?
Według mnie to nie jest nic takiego, czego nie mógłby powtórzyć inny zawodnik. Gdyby to były 64 mecze grając co trzy dni, tak jak na przykład Robert Lewandowski, który oprócz Bundesligi gra w meczach Ligi Mistrzów, to może tak. My natomiast gramy praktycznie raz na tydzień, więc jest czas na wszystko - na regenerację, ostry trening i odpoczynek. Na szczęście omijają mnie kontuzje, a jeśli już, to są to mikrourazy, z którymi można grać. Moim zdaniem to nie jest jakiś ewenement. Chcę grać jak najdłużej, dopóki pozwala mi na to zdrowie i sprawia mi to radość. Nie ma nic lepszego - patrząc z perspektywy piłkarza - jeśli możesz co tydzień wyjść i reprezentować swój klub. A w kwestii samego wyniku liczę na dużo, dużo więcej. Stówka musi pęknąć (śmiech).

Czy wpływ na Twoją postawę miał fakt, że w młodości trenowałeś judo?
Judo uczy charakteru, a ogólnie sztuki walki uczą samodyscypliny. W każdym sporcie indywidualnym to tylko od danego zawodnika zależy, na jaki poziom wejdzie. W piłce nożnej często ktoś może przejść obojętnie obok niektórych rzeczy i to nie wyjdzie, a w sportach indywidualnych musisz dać z siebie wszystko. Poświęcić się całkowicie temu, co robisz - dbać o siebie, o regenerację, o zdrowe odżywianie, o wszystkie inne rzeczy i to uczy pokory. Gimnastyka, która jest w judo bez wątpienia pomaga w kwestii upadków, a dużo też mi dała wyuczona koordynacja ruchowa. Dla mnie nie jest problemem zrobienie fiflaka czy stanie oraz chodzenie na rękach. Często wprowadzał to Orest Lenczyk. Dla niektórych było to nowe, a dla mnie chleb powszedni.

I to przyniosło sukces.
Świetnie się wtedy złożyło, bo mieliśmy dobry zespół z charakternymi zawodnikami, którzy wiedzieli, o co grają. Osiągnęliśmy tyle dzięki temu, że trzymaliśmy się razem.

Można powiedzieć, że jesteś wzorem sportowego życia. Stosujesz jakieś specjalne diety?
U mnie jest to uwarunkowane genetycznie. Nie stosuję żadnych diet cud, zdarzy się, że czasami wpadnie też coś niezdrowego. Ja przede wszystkim słucham swojego organizmu. Przez lata, kiedy  trenowałem judo i piłkę, po prostu nauczyłem się słuchać, co organizm potrzebuje w danym momencie i to jest najważniejsze, a nie jedzenie tylko sałatek albo na siłę przechodzenie na dietę bezglutenową. Jem to, na co mam ochotę i to, co mi pomaga. To nie jest fantastyczne dieta, po której będą omijały Cię kontuzje. Znów przykład Roberta, który nie odnosi wielu kontuzji, a w młodości przecież trenował judo. Ważne jest świadomość zawodników. Wiem, co mam jeść. Jeśli jest wolne, mogę pozwolić sobie na coś niezdrowego, ale na pewno nie zjem o 2 w nocy kebaba (śmiech). Jednak w ciągu dnia i jeśli na to mam ochotę, to z racjonalnym podejściem - czemu nie? Między rundami piłkarz powinien jeść wszystko, ale z umiarem. U mnie na święta też będą pierogi i nie będę się przed tym bronić. Na sałatkach człowiek nie może żyć, tym bardziej zawodowy sportowiec. Mamy dietetyczkę, która układa jadłospis na każdym obozie, wszystko co jemy jest więc przez nią sprawdzane. I tak naprawdę mamy wybór, bo jest makaron, jest ryż, są ziemniaki, jest kasza, więc wszystko jest dla ludzi. W moim przypadku taka dieta się sprawdza, bo comiesięczne badania tkanki tłuszczowej są na wzorowym poziomie. Jeśli do tej pory to funkcjonowało, to nic nie zmieniam.

Kiedy u Ciebie ukształtowała się ta świadomość?
Nigdy nie byłem na kolonii. Mój ojciec był judoką - swoją drogą w 1986 roku zdobył we Wrocławiu srebrny medal mistrzostw Polski - i od małego byłem brany na matę. Dostawałem jedzenie, które jadł tato, bo mama nie gotowała dwóch obiadów. On musiał się zdrowo odżywiać, to i my musieliśmy. Organizm sie przyzwyczaił przez lata młodości, a sama świadomość przyszła z wiekiem. W 2009 roku przesadzałem z siłownią, "pakowałem" przed treningiem i po treningu, bo przecież każdy młody zawodnik chce dobrze wyglądać. Nie zawsze to było robione z głową, zakwasiłem organizm, a mięśnie brzucha były na skraju wyczerpania. Trener Ryszard Tarasiewicz polecił mi doktor Ewę Bieć z AWF-u we Wrocławiu i ona nauczyła mnie słuchać ciała, szczególnie jeśli chodzi o mięśnie głębokie. Od tego momentu dalej chodzę na siłownię, ale nie na ciężary, a na gimnastykę. Siłownia siłownią, ale w mniejszym stopniu. I myślę, że to ukształtowało świadomość.

Młodzi piłkarze mają teraz chyba większą świadomość zdrowego trybu życia.
Jest większa. Świat się rozwinął, jest telewizja, internet, media społecznościowe, a najlepsi zawodnicy mogą pokazać, jak trenują i jak się prowadzą. I to według mnie uświadamia młodych, że nie należy iść na kebab czy dyskotekę, ale czerpać korzyści ze zdrowego trybu życia. Owszem, zdarza się czasem, że młody piłkarz gra nieźle nawet będąc na bakier ze sportowym prowadzeniem się, ale do czasu, bo to wszystko w przyszłości wyjdzie. Jeśli chcesz coś osiągnąć, to musisz sie poświęcić i czerpać wzorce od najlepszych. Jest mnóstwo publikacji, jest większa świadomość i dlatego to jest jeden z powodów założenia fanpage'a, żeby trochę uświadamiać młodych piłkarzy.

A jak w tej kwestii jest w Rumunii?
Steaua Bukareszt jest profesjonalna, nic nie można o niej powiedzieć, bo to największy klub w Rumunii i tam przywiązują wagę do szczegółów. Ale tam gdzie byłem, to nie bardzo. Często jak jechałem na kadrę, to przywoziłem odżywki i witaminy, żeby się szybciej zregenerować i czasem rozdawałem chłopakom. Jednak żywienie jest na podobnym poziomie, np. nikt przed meczem nie je rzeczy smażonych, każdy grillowane. Widzę, że chyba już cały piłkarski świat tak funkcjonuje.

Reprezentacja Polski. Temat zamknięty czy jeszcze chciałbyś spróbować?
Uważam, że dałbym radę, ale najpierw trzeba ustabilizować formę na właściwym poziomie, bo jednak nie do końca jestem zadowolony z tego, jak się prezentuję. Gdy Śląsk będzie w czołówce, to trener Adam Nawałka może inaczej spojrzeć na naszych piłkarzy. Zawsze jest nadzieja, a dopóki gram, to będę wierzył w powołanie. Podkreślam jednak - najpierw sukces drużynowy, a potem co przyjdzie, to przyjdzie.

Myślisz już czasem co będziesz robił po zakończeniu kariery? Myślałeś o pracy trenera?
Jak najbardziej! Wszystko robię ku temu, gromadzę notatki i wyciągam wnioski. Akurat teraz mam trenera Jana Urbana i styl hiszpański, a każdy trener ma swój warsztat i można coś zaczerpnąć, a potem wytworzyć swój warsztat posiłkując się na doświadczeniach lat kariery. Będę w tym kierunku szedł, zresztą już idę, ale nie chcę wszystkiego zdradzać. Więcej informacji wkrótce na moim fanpage'u (śmiech). W głowie mam programy, bazę ćwiczeń, ale nie tylko piłkarskich, bo obecnie futbol nie opiera się tylko na ćwiczeniach piłkarskich i motorycznych. Mam opracowaną ścieżkę i staram się ją realizować.

Jak myślisz, ile jeszcze sezonów chciałbyś grać? Zbliżysz się do Łukasza Surmy, który w ekstraklasie zagrał 559 meczów?
Chciałbym, chociaż osiągnął on coś, co wydaje się praktycznie mało możliwe do osiągnięcia. Dopóki zdrowie jest, to uważam, że spokojnie do czterdziestki jestem w stanie grać. Pokazują to wyniki badań, które co sezon są robione - zawsze jestem w czubie albo pierwszy. Nie było żadnym problemów i nie będzie, bo wiem, na czym bazuję - na dobrym przygotowaniu i muszę dbać o to w szczegółach. Wszystko robię, żeby forma byłą wyższa, niż była wcześniej. Wyniki - wiadomo, tracimy dużo bramek i to wina obrońców. Chociaż bronimy całym zespołem, to obrońcy dostają po tyłku jeśli tracimy gole.

Poza meczem z Koroną Kielce nie było tak tragicznie. Z Wisłą Kraków mecz nie wyglądał najgorzej, z kolei w Płocku spotkanie ustawiła czerwona kartka.
Ale zagraliśmy słabo i nie ma co zakłamywać rzeczywistości. Zagraliśmy dużo poniżej swoich możliwości i jestem tego świadomy, tym bardziej, że przeanalizowaliśmy sposób tracenia bramek i to jest wręcz śmieszne, jak przeciwnik łatwo dochodzi do sytuacji strzeleckich i zdobywa gole. Nie jest to tylko wina obrońcy, bo czasami ktoś z pomocy mógłby wrócić, pomóc. Takie niuanse o tym decydują i nad tym pracujemy. Nie ukrywam, że słabiej graliśmy, a szczególnie na wyjazdach, ale biorę to na klatę i nie będę mówił, że "przegraliśmy, ale nie było najgorzej". Jeśli dostajemy cztery bramki w Płocku i trzy w Kielcach, to coś jest nie tak. Nawet grając w dziesięciu w Płocku mogło się skończyć 1:0.

Czy będąc kapitanem Śląska coś się zmieniło w Twojej postawie? Pojawiła się większa odpowiedzialność?
Tak. Wcześniej miałem dwóch kapitanów - Darka Sztylkę i Sebastiana Milę, wtedy byłem młodszy i obserwowałem, jak funkcjonują jako kapitanowie i jaka odpowiedzialność na nich spoczywa, a teraz tego doświadczam. Po porażkach muszę się tłumaczyć, ale przygotowywałem się, żeby być kapitanem. Jestem w Śląsku, a ten klub wiele dla mnie znaczy. Osiągnąłem tu największy sukces w karierze i bycie kapitanem w Śląsku to ogromna nobilitacja i jestem z tego dumny. Chcę zostać zapamiętany jako zawodnik, który poświęcił się dla klubu, drużyny i żeby mnie dobrze wspominali jako człowieka i piłkarza. Kiedyś nie byłem otwarty na media i z perspektywy czasu widzę, że to było głupie. Kilku dziennikarzy zaszło mi za skórę, ale będąc młodym nie rozumiałem, że krytyka jest potrzebna i trzeba sobie z nią radzić. Wszyscy chcą jednego - żeby Śląsk grał jak najlepiej. Dlatego piłkarze powinni być otwarci dla dziennikarzy, bo robią to też dla kibiców.

Jesteś bardzo aktywnym człowiekiem, bo trenujesz często nawet w dni wolne, np. biegając po parku. Lubisz bieganie?
Bardziej powiedziałbym, że lubię wysiłek, lubię się zmęczyć. Najpierw od małego na macie, potem na boisku - zresztą jak byłem dzieckiem, to wszędzie było mnie pełno i to mi zostało do dzisiaj (śmiech). Z wiekiem przychodzi inna regeneracja, więc czasami muszę ostrożnie, bo przesadziłem z siłownią i w kolejnych meczach wypadałem słabiej. Próbuję znaleźć balans między aktywnością czynną, a aktywnością bierną. Pójście na spacer z żoną i dzieckiem też jest aktywnością, często lepszą niż bieganie. Cały czas się uczę, bo czuję się młodym zawodnikiem - mimo, że ktoś może mi zarzucić wiek. Badania pokazują, że młodzi muszą jeszcze trochę się napracować, żeby mi dorównać (śmiech). Jak skończę z piłką, to na pewno oprócz trenerki będę coś robił, jakieś inne sporty, ale nie wiem czy bieganie. Półmaraton czy maraton to ogromny wysiłek, zresztą zanim bym się tego podjął, musiałbym zgubić parę kilo masy mięśniowej. Taką mam genetykę - mam w rodzinie kuzyna kulturystę i wiem, że on wszystko zrobił naturalnie, bo gdybym ja zaczął trenować sporty siłowe, to też bym się rozrósł. Parę razy na siłowni i rosnę, więc muszę balansować - bardziej się rozciągać, a co po karierze, to zobaczymy.

Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że Wrocław jest Twoim drugim domem?
Tak. Spędziłem tu osiem lat, mam kolejny kontrakt i zamierzam go wypełnić, a nawet przedłużyć i na stałe osiąść we Wrocławiu. Różni ludzie szukają całe życie swojego miejsca na ziemi, a ja swoje znalazłem we Wrocławiu i jestem z tego zadowolony. Wiadomo, życie płata różne figle i nie można być niczego pewnym, ale na dzisiaj chcę tu zostać na stałe. Jak wypełnię kontrakt ze Śląskiem będę miał 37 lat, będę jeszcze młodym zawodnikiem, jeżeli Śląsk będzie mnie chciał, to ja jak najbardziej chciałbym grać tu do końca kariery. Do tego czasu jestem pewny, że znów stać nas na wywalczenie kolejnego mistrzostwa Polski.

Rozmawiał Paweł Prochowski

Oceń publikację: + 1 + 15 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8650