Wiadomości

Pobili kolegę w czasie imprezy. 42-latek zmarł w szpitalu

2019-03-20, Autor: Bartosz Senderek

Przed wrocławskim sądem ruszył proces dwóch mężczyzn, którzy są oskarżeni o pobicie swojego znajomego podczas zakrapianej alkoholem imprezy, do którego doszło w 2017 roku na wrocławskim Zakrzowie. W wyniku obrażeń mężczyzna trafił do szpitala i po czteromiesięcznej walce o życie zmarł. Jego rodzice domagają się teraz od oskarżonych 350 tys. złotych odszkodowania.

Reklama

Krzysztof P.Waldemar W. odpowiadają przed sądem za pobicie 42-letniego Dawida M. Do zdarzenia doszło 3 kwietnia 2017 w jednym z mieszkań, gdzie mężczyźni spotkali się – jak to określił jeden z zasiadających na ławie oskarżonych – „na wódeczce”.

Prokurator obu mężczyznom postawił zarzut pobicia, którego wynikiem były rozległe obrażenia, a ostatecznie śmierć ofiary. Ponadto Krzysztof P. odpowiada też za uszkodzenie ciała innego z uczestników imprezy.

Podczas pierwszej rozprawy przed wrocławskim sądem obaj oskarżeni odmówili składania zeznań. Nie chcieli też powiedzieć, czy przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. Sąd podczas rozprawy odczytał ich wcześniejsze zeznania, z których wynika, że bójka w mieszkaniu rozpoczęła się bez większego powodu.

– Nagle Waldek wstał i zaczął bić pięściami Dawida po twarzy. Nie było żadnego powodu. Wcześniej podczas picia oni się nie kłócili – zeznawał Krzysztof P., który przekonywał śledczych, że ofiary nigdy nie uderzył. – Bił go tylko Waldek – tłumaczył podczas przesłuchania. Mężczyzna potwierdził, że uderzył drugą z poszkodowanych osób – lokatora, który wynajmował pokój w jego mieszkaniu. – Chciałem obudzić Mariusza, żeby poszedł po papierosy, on spod poduszki wyciągnął nóż i rzucił się na mnie – przekonywał.

Waldemar W. podczas pierwszego przesłuchania przyznał się do zarzucanego mu czynu. Tłumaczył śledczym, że Krzysztof P.Dawid M. podczas imprezy pokłócili się o coś, a później konflikt próbowali rozwiązać przy pomocy pięści. – Widziałem, że oni się biją na korytarzu. Normalnie jak faceci. Krzysztof bił pięściami Dawida, Dawid go kopał, więc się bronił – relacjonował, dodając że pomagał w bójce Krzysztofowi, bo „go lepiej znał” i „częściej z nim pił”.

Rodzice zmarłego 42-latka, którzy w procesie występują, jako oskarżyciele posiłkowi podkreślają, że ich syn był dobrym człowiekiem, tylko wdał się w nieodpowiednie towarzystwo i przez to jakiś czas temu trafił do więzienia. Z relacji ojca wynika, że po opuszczeniu zakładu karnego mężczyzna chciał „wyjść na prostą”, pomagał rodzicom w domu, a kilka dni po kwietniowym zdarzeniu miał zacząć pracę jako konserwator. – Nie mieliśmy więcej dzieci. Liczyliśmy, że syn zapewni nam jakąś ostoję – mówił przed sądem 70-letni ojciec, który domaga się od oskarżonych zadośćuczynienia w kwocie 350 tys. zł.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.