Sport

Podział punktów po pięknej walce. Śląsk Wrocław remisuje z Lechem Poznań

2020-06-28, Autor: Bartosz Królikowski

Przegrywali dwa razy, ale nie dali się pokonać. Po emocjonującym meczu Śląsk Wrocłąw zremisował 2:2 z Lechem Poznań w bardzo ważnym w kontekście walki o ligowe podium.

Reklama

Meczem z Lechem Poznań, piłkarze Śląska rozpoczynali najważniejszy tydzień dla wrocławskiego klubu od kilku lat. Starcie z poznaniakami oraz następne z Piastem były bowiem kluczowe w walce o ligowe podium, a co za tym idzie awans do europejskich pucharów. Śląsk w poprzednim meczu pokonał Cracovię 3:2 i potwierdził swoje medalowe aspiracje. Jednak to, czy wraz z chęciami znajdzie się również sposobność miało się okazać właśnie teraz.

Zadanie nie było proste bowiem Lech ostatni mecz przegrał w maju, a na ostatnie pięć meczów wygrał trzy i zremisował dwa. Dodatkowo na krótko przed meczem, kontuzji eliminującej go z meczu doznał podstawowy lewy obrońca Śląska Dino Stiglec. Trener Lavicka zastąpił go nominalnym prawym obrońcą Kamilem Dankowskim, czyli piłkarzem solidnym, ale prawonożnym i nieprzyzwyczajonym do gry po lewej stronie.

Bardzo ważna dla przebiegu spotkani rzecz wydarzyła się… przed nim. Około kwadrans przed rozpoczęciem nad Wrocław nadciągnęła niezbyt długa, ale za to wyjątkowo potężna ulewa. Intensywny deszcz spowodował, że boisko bardzo nasiąkło wodą, która utworzyła spore, niewidzialne na pierwszy rzut oka kałuże. Już w pierwszych minutach widać było, że piłka dostawała od tego prawdziwego „świra”. Raz niespodziewanie przyspieszała, innym razem niemal stawała w miejscu. Drużynom mocno utrudniało to prowadzenie piłki oraz podania, szczególnie w bocznych sektorach boiska.

W pierwszych minutach aktywniejszy był Śląsk, który starał się wywrzeć presję na rywala, szybko rozgrywając piłkę. Znów bardzo widoczny był Przemysław Płacheta, który usilnie szukał okazji do strzału. Dodatkowo to piłkarze Lecha gorzej radzili sobie z mokrą murawą. Paradoksalnie jednak to właśnie na tym poznaniacy bardzo skorzystali. W 18. Minucie rajd lewą stroną przeprowadził Kamil Jóźwiak, który dograł w pole karne do Christiana Gytkjaera. Duńczyk najpierw nie trafił czysto w piłkę, ale futbolówka bardzo zwolniła na zgromadzonej wodzie, co pozwoliło superstrzelcowi Lecha na dobitkę. Z tą Matus Putnocky nie miał żadnych szans i to goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie.

Stracony gol podziałał motywująco na wrocławski zespół. W ich szeregach przodował Płacheta, który w 25 minucie oddał groźny strzał, ale trafił tylko w boczną siatkę. W odpowiedzi dziewięć minut później szybką akcję przeprowadził Jakub Kamiński, który podał w pole karne do Gytkjaera i tylko blokujący go Lubambo Musonda zapobiegł oddaniu przez Duńczyka strzału. Jednak wciąż najaktywniejszy na całym boisku był Płacheta. Jego uderzenie z 36 minuty bardzo niewiele minęło słupek bramki van der Harta.

Lech miał swoich skrzydłowych, którzy rajdami wprowadzali sporo zamieszania w defensywie Śląska. WKS miał Przemysława Płachetę, który był widoczny praktycznie na całym boisku. Problem w tym, że on jako jedyny był pewny swoich działań i grał szybko. Reszta zespołu póki co często spowalniała grę, przez co brakowało konkretnych, dokładnych podań. Do przerwy żadna z drużyn nie zdobyła już goli.

Początek drugiej połowy to minimalna przewaga Śląska, który na różne sposoby próbował zdobyć wyrównującego gola. Blisko był w 52 minucie Jakub Łabojko, którego strzał zza szesnastki wylądował NA bramce zamiast w niej. Jeszcze mniej zabrakło dosłownie minutę później, ale świetną interwencją po strzale Roberta Picha popisał się Mickey van der Hart. Holenderski golkiper Lecha znów musiał ratować swój zespół w 60 minucie, ale i tym razem stanął na wysokości zadania. Zaskoczyć próbował go Kamil Dankowski, który gdyby uderzył nieco precyzyjniej, swój występ nr 100 w barwach Śląska okrasiłby golem.

Zarówno WKS jak i Lech starały się atakiem pozycyjnym rozbijać szyki obronne rywala. Jednak o ile starań było sporo, tak efektów niemal żadnych. Czasem jednak czego nie możesz uzyskać z gry, postaraj się zdobyć po stałym fragmencie. W 76 minucie meczu Krzysztof Mączyński posłał niemal idealną piłkę w pole karne z rzutu rożnego, a tam nabiegający Israel Puerto pewnie umieścił ją w siatce. Śląsk miał swój upragniony remis i zapewne ruszyłby po zdobycie prowadzenia. Ale… . Już w 81 minucie w zamieszaniu w polu karnym piłkarze Śląska wybili piłkę na rzut rożny. Sędzia jednak zastopował grę i po konsultacji podbiegł do monitora VAR. Okazało się że piłkę ręką zagrał nie kto inny jak zdobywca gola Israel Puerto, a arbiter podyktował karnego dla Lecha. Putnocky był blisko obronienia strzału Jakub Modera, ale minimalnie nie sięgnął piłki, a goście po krótkiej przerwie powrócili na prowadzenie.

Na szczęście dla kibiców Śląska, to prowadzenie Lecha trwało znacznie krócej niż poprzednie. Zabójczą bronią WKS-u okazały się bowiem stałe fragmenty gry. W 85 minucie, tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, precyzyjnym płaskim uderzeniem piłkę skierował Jakub Łabojko. Emocje w końcówce wręcz buzowały na Stadionie Wrocław. Jednak to Lech jako pierwszy ruszył po ponowne odzyskanie prowadzenia. Już w doliczonym czasie gry zza szesnastki strzelał Tymoteusz Puchacz, ale futbolówkę odbił Putnocky. To była ostatnia konkretna okazja którejkolwiek z drużyn na gola. Śląsk zremisował z Lechem, co oznaczało dwóch rannych, ale żadnego zabitego.

Piłkarze WJS-u wykazali w tym meczu sporą wolę walki. Dwa razy przegrywali, dwukrotnie wyrównywali. Dokonanie czegoś takiego wymaga charakteru. Choć najaktywniejszym zawodnikiem Śląska był Przemysław Płacheta, zresztą po raz kolejny, kluczowe okazały się stałe fragmenty, które świetnie bił Krzysztof Mączyński. Na szczęście dla kibiców wrocławian, jego koledzy potrafili z nich skorzystać. Skuteczność tym razem nie pozwoliła na zwycięstwo, ale gdy nie możesz wygrać meczu, przynajmniej go zremisuj.

Podział punktów w tym spotkaniu sprawia, że w tabeli zachowany został status quo. Nikt za wiele nie zyskał, ale też nikt nie stracił zbyt dużo. To sprawia, że najbliższy mecz Śląska, z Piastem w Gliwicach, staje się tylko coraz ważniejszy.

Spotkanie Piast Gliwice – Śląsk Wrocław już w niedzielę 5 lipca o 17:30.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań

Gole:

0:1 – Christian Gytkjaer 18’

1:1 – Israel Puerto 77’

1:2 – Jakub Moder 82’ (K)

2:2 – Jakub Łabojko 85’

Śląsk: Putnocky – Musonda, Tamas, Puerto, Dankowski – Pich (68. Marković), Łabojko, Mączyński, Chrapek (74. Samiec-Talar), Płacheta (88. Bergier) – Exposito

Lech: Van der Hart – Butko, Satka, Crnomarković, Puchacz – Kamiński, Tiba, Moder, Ramirez (71. Letniowski), Jóźwiak – Gytkjaer

Żółte kartki: Mączyński, Chrapek – Gytkjaer, Puchacz

Widzów: 5781

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1202