Kultura

Ponad dwa tygodnie niezwykłych wydarzeń we Wrocławiu

2014-07-21, Autor: bs
Najstarszy rytuał religijny świata, hipnotyzujący Sarpam Thullal zabrał widzów w podróż do odległej przeszłości. W ten niezwykły sposób zakończyła się równie niezwykła 10. edycja Brave Festival.

Reklama

Finał Brave Festival był jedyną okazją, żeby zobaczyć Sarpam Thullal w Polsce. Publiczność, która do ostatniego miejsca wypełniła salę Teatru Polskiego, wpadła w trans razem z wykonawcami tej uważanej za najstarszą praktykę religijną świata. - Finał chciałem podsumować wydarzeniem, które nie jest rozrywką, ale rzeczywistą, zupełnie odmienną od naszej tradycją - mówi Grzegorz Bral, dyrektor Brave Festival. - Sarpam Thullal liczy tyle lat, ile ma kult węży w Indiach, a w dodatku przez wieki rytuał niewiele się zmienił.

 

To rdzenna tradycja w czystej postaci. Rytuał pochodzi ze stanu Kerali w południowych Indiach. Jest poświęcony Bóstwom Wężowym, a odprawia się go w intencji osób bezdzietnych lub jako formę ofiary w zamian za bogactwo i szczęście rodziny. Zwykle Sarpam Thullal odprawia się tylko raz na sześć lat. Zatrzymane w kadrze To była wyjątkowa edycja pod kilkoma względami. Po raz pierwszy przegląd filmowy został oddzielony od głównej części festiwalu - tej z występami artystów na żywo. Wydarzeniem bez precedensu okazało się otwarcie przeglądu.

 

>Zobacz więcej zdjęć z tegorocznej edycji festiwalu.


W piątek 4 lipca największa sala Dolnośląskiego Centrum Filmowego wypełniła się po brzegi. Publiczność przyszła zobaczyć niemy film z 1925 roku, "Światło Azji", do którego muzykę na żywo wykonała indyjska grupa Divana Ensemble. - Usłyszeliśmy muzykę, jaką w Indiach grano przed wiekami. Mieliśmy więc okazję obcować z tamtejszą rdzenną kulturą - mówi Grzegorz Bral. - Film przedstawiający historię Gautamy, który poprzez wyrzeczenie się doczesności stał się Buddą, znakomicie wprowadził nas w temat tegorocznego festiwalu, "Święte ciało". Program skupiał się na ciele - od fizyczności po symboliczne jego zespolenie z duchem.

 

Tegoroczny festiwal bardziej niż kiedykolwiek koncentrował się na formach teatralnych, a mniej na muzyce. Zobaczyliśmy wiele spektakli i przedstawień tanecznych, wśród nich artystów, którzy twórczo przekształcają własną kulturę. Pierwszym z nich był Ziya Azazi, znakomity tancerz i choreograf, który czerpie z mistycznej tradycji sufich. Drugi to Koffi Kôkô, tancerz, a jednocześnie kapłan Voodoo, inspirujący się animistyczną religią Beninu, skąd pochodzi. Choć bardzo różni, obaj zachwycili publiczność Brave Festival. - Zdecydowaliśmy się zaprosić tych dwóch niezwykłych tancerzy, ponieważ pokazują oni, jak ich tradycja może funkcjonować w obecnych czasach - mówi Grzegorz Bral. - Koffi Kôkô był w awangardzie artystów, którzy wprowadzali afrykański taniec do Europy.

Z kolei Ziya Azazi zwrócił się do korzeni, żeby odnaleźć w sztuce własny język. To godne podziwu i pokazania większej publiczności.

 

Jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń był spektakl Melanie Lomoff, który nie wpisuje się w ideę Brave. Ta tancerka baletu klasycznego - nazywana następczynią Piny Bausch - przyjechała do Wrocławia ze swoim premierowym przedstawieniem "Trzy studia ciała", inspirowanym malarskimi tryptykami Francisa Bacona. - Melanie Lomoff nie należy do żadnej grupy etnicznej, jest tancerką współczesną. Zdecydowałem się na ten wyłom w festiwalu, bo doskonałość tańca Melanie Lomoff po prostu należało pokazać - mówi Grzegorz Bral. - Opracowana przez artystkę choreografia, deformująca ciało i doprowadzająca je do granic ludzkich możliwości, idealnie wpisywała się w temat 10. edycji.

 

Niemniej tegoroczny Brave Festival był bogaty w wydarzenia, które prezentowały rdzenne tradycje i, zgodnie z założeniem organizatorów, scentralizował się wokół Indii. Zobaczyliśmy mudijettu - rytuał ku czci bogini płodności i urodzaju, który miał bardzo teatralną formę. Mudijettu narodziło się aż w IX wieku, a w 2010 roku zostało wpisane na listę światowego niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Równie autentyczną tradycję można było poznać w czasie występu Ramy Vaidyanathan, która przyjechała na Brave z córką Dakshiną. Artystki zaprezentowały klasyczny hinduski taniec Bharatanatyam, który narodził się 500 lat temu w świątyniach Indii i do 1930 roku nie wychodził poza ich bramy. Rupinder Bedi zaśpiewała z kolei kilka pieśni silnie związanych z tradycyjnymi indyjskimi świętami.

 

Brave Festival co roku zaprasza do Wrocławia wyjątkowych artystów i prezentuje niezwykłe spektakle, nieznane powszechnie Europejczykom rytuały i tradycje. Tegoroczna edycja w większej części skupia się na formach teatralnych, a mniej na muzyce. - Co roku zastanawiam się, jak pokazywać te inne kultury, żeby dać znacznie więcej niż rozrywkę, i jak odnaleźć klucz do zrozumienia innych tradycji - mówi Grzegorz Bral. - Odpowiedź otrzymałem od Teatru 21, w którym występują dzieci z zespołem Downa. Oglądając ich spektakl zrozumiałem, że na świecie żyją różni ludzie i wierzą w różne sprawy. I to jest w porządku. To była najbardziej niesamowita edycja Brave w historii festiwalu - kończy.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy ulica Szczytnicka powinna być deptakiem?



Oddanych głosów: 5635