Wiadomości

Poniedziałkowe lanie wody: tradycja, chuligaństwo czy większa wrażliwość?

2011-04-25, Autor: Agnieszka Nesterowicz
Lany Poniedziałek, Śmigus-dyngus, Oblewanka, Polewanka, Oblaniec- tak potocznie nazywany jest drugi dzień Świąt Wielkanocnych. Tradycja wskazuje na to, że w tym dniu można bezkarnie polewać wodą, zarówno swoją rodzinę, jak i obcych. Ma to symbolizować wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także i z grzechu. Czasy się jednak zmieniają, a bezkarne polewanie obcych ludzi już nie wchodzi w grę…

Reklama

Kubeł na śmieci, „sikające jajko” z kiosku, butelka po wodzie mineralnej czy szlauf- ludzka wyobraźnia nie zna granic. W Lany Poniedziałek arsenał się nie liczy, trzeba mieć obiekt i dobrego „cela”.

 

- W Śmigus moja babcia zawsze wpada (tak, dosłownie wpada) do nas do domu, ubrana w płaszcz przeciwdeszczowy, cała zasłonięta, trzymając w ręce taką malutką, plastikową butelkę po wodzie utlenionej i polewa nas tymi kilkoma kropelkami. My za to mamy butelki i pistolety, także babcia nie ma szans i zawsze jest najbardziej oblana- śmieje się Marta, studenta z Wrocławia.

 

- My na Święta wyjeżdżamy do dziadków na wieś. No i przyznam otwarcie, tam nie ma zmiłuj, dziadek wyciąga węża ogrodowego albo wiadra i leje wszystkich jak leci. Dlatego zawsze mam przy sobie spodnie, buty, koszulkę, a nawet majtki na zmianę- mówi Bartek, 30-letni lekarz.

 

 

 

77-letni Pan Zbyszek pamięta jeszcze te czasy, kiedy polewanie wodą sprawiało ludziom frajdę, a dziewczyny wręcz prosiły się, żeby je oblać. W końcu ta, która będzie sucha, zostanie starą panną.

- Jak byłem młody, to jeździły tramwaje, które miały drzwi zamykane ręcznie. W Lany Poniedziałek razem z kolegami ustawialiśmy na torach wiadra, kiedy tramwaj się zatrzymywał, my porywaliśmy te wiadra i wpadaliśmy do tramwaju, żeby oblewać ludzi. Zawsze była kupa śmiechu – opowiada.

 

Dziś, choć prawie wszyscy podtrzymują tradycję i oblewają się wodą, to mało kto robi to poza gronem rodzinnym. Dlaczego? Ponieważ śmigus coraz częściej przekracza granice zabawy, a staje się chuligaństwem. Policja otwarcie zapowiada, że nie będzie pobłażliwości dla tych, którzy z tradycji zrobią powód do chamskich wybryków. Będzie więc wręczać mandaty i kierować sprawy do sądu.

- Szanujemy tradycję, ale nie można przekraczać pewnych granic. Kubeł wody wylany na głowę przypadkowej osoby, która sobie tego nie życzy, nie jest tradycją, tylko chuligańskim wybrykiem. Na takie zachowania będziemy zwracać szczególną uwagę -mówi PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.

 

Co przez lata się zmieniło? Dlaczego jeszcze 20, 30, 50 lat temu oblewanie wodą przechodniów było zabawą, a dziś jest chuligańskim wybrykiem?

 

Jednym z powodów jest na pewno sposób, w jaki obchodzimy dziś Lany Poniedziałek. Grupy młodych ludzi szykują „amunicję” – wiadra, butelki, worki napełnione wodą- całą zgrają idą ulicą i często bardziej lub mniej świadomie zastraszają ludzi, polewając ich wodą niewiadomego pochodzenia (popularnym zbiornikiem wody są kałuże). Wiadomo, choć tradycja znana od lat, nikt w ten dzień nie chce być zlany od góry do dołu, szczególnie jeśli wybiera się na świąteczny obiad do rodziny czy do kościoła.

Podobnie jest przy oblewaniu samochodów. Woda z wiadra rozpryskująca się nagle na przedniej szybie kierowcy, powoduje dekoncentrację, szok i może mieć poważne konsekwencje.

 

Z drugiej strony te kilka czy kilkadziesiąt lat temu Śmigus-Dyngus wyglądał podobnie. Nie było pistoletów, jajek czy innych „sikawek”, brało się więc wiadra, butelki i szło na ulice, z tym, co było w domu. Ludzie nie byli mniej mokrzy niż dzisiaj, nie byli także mniej zaskoczeni, a często i mniej zdenerwowani. Mieli jednak świadomość, że wychodząc z domu narażają się na „wodny atak” i być może byli po prostu mniej wrażliwi…

 

Trudno osądzić, czy to my staliśmy się przewrażliwieni, delikatniejsi i bardziej roszczeniowi, czy to tradycja przerodziła się w chuligaństwo, a śmigusowe „gangi” zwyczajnie nas zastraszają. Jedno jest jednak pewne- tradycji musi stać się zadość, więc w drugi dzień świat, nie krzyczmy, nie denerwujmy się i nie dzwońmy na policję, jak tylko ktoś pokaże nam wiadro... Choć odrobinę dajmy się skropić wodą…

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.