Kultura

„Poskromienie”, czyli dawny Teatr Polski w Piekarni [RECENZJA]

2019-05-05, Autor: Michał Hernes

Jak przystało zarówno na komedię, jak i na tragedię, w „Poskromieniu” mamy do czynienia z konfliktem wolności i konieczności. Spektakl Moniki Pęcikiewicz jest triumfem artystycznej wolności reżyserki, ale przede wszystkim aktorów, którzy stanowili kiedyś o sile Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Reklama

Monika Pęcikiewicz poszła w stronę badania rozmaitych poskromień i opresyjnych sytuacji w przestrzeni, w której człowiek został wytrącony ze swojego naturalnego, codziennego porządku – tłumaczy Piotr Rudzki z Teatru Polskiego – w podziemiu. – Ten spektakl daje aktorom możliwość artystycznej pracy. Tekst powstawał dwiema ścieżkami – jedna z nich to improwizacje aktorów inspirowane przez Monikę, a druga to przepisywanie scen z Szekspira. Będzie to Szekspir opowiadający o tym, co jest dzisiaj ważne i nawiązujący dialog ze współczesną publicznością – dodaje.

Wybitny znawca twórczości Williama Szekspira, W.H. Auden napisał w jednym z esejów, że farsa ze swej natury polega na improwizacji. Szekspirowskie „Poskromienie złośnicy” uważał natomiast za farsę nieudaną. – Nikt nie napisze udanej farsy bez współpracy z aktorami, którzy mieliby ją zagrać – twierdził Auden.

Monika Pęcikiewicz miała to szczęście i tę przewagę, że pracowała nad „Poskromieniem” ze znakomitymi aktorami, którzy kiedyś stanowili o sile Teatru Polskiego we Wrocławiu. Mowa o Krzesisławie Dubielównie, Annie Ilczuk, Ewa Skibińskiej, Marcie Ziębie, Michale Opalińskim, Adamie Szczyszczaju, Wojciechu Ziemiańskim oraz Andrzeju Wilku. W spektaklu gościnnie wystąpili rewelacyjna Katarzyna Dudek (wielki talent i charyzma) oraz Mateusz ZnanieckiJacek Beler.

Patrząc na ich grę, można być pomyśleć, że wzięli sobie do serca słowa Audena, że aby farsa się udała, każdy aktor musi być w niej genialny. Zapewne wynikało to z faktu, że w „Poskromieniu” opowiadają swoje bardzo osobiste historie i próbują nakreślić moment, w którym obecnie się znajdują.

– „Poskromienie złośnicy” było dla nas inspiracją i wydawało się, że zostaniemy przy tym, ale nasza praca wyewoluowała o wiele dalej – do myślenia o tym, że całe życie poskramia nas na różnych etapach, próbuje nas złamać i do czegoś dostosować – mówi Pęcikewicz, która przyznaje, że związek przedstawienia z dramatem Szekspira jest bardzo luźny.

– Formalne pomysły poszły w odrobinę innym kierunku i w spektaklu będzie można znaleźć coś z „Poskromienia złośnicy”, ale spojrzeliśmy na ten temat szerzej, bardziej osobiście i wieloaspektowo niż u Szekspira. Spektakl w dużej mierze opowiada o kryzysie wieku średniego. Spotkaliśmy się w niejednorodnej wiekowo grupie, ale większość z tych aktorów to ludzie w wieku około 40 lat. Okazało się, że dotyka nas bardzo specyficzna kondycja i dostrzegamy w naszym życiu coś zupełnie nowego – dodaje reżyserka.

Jak przystało zarówno na komedię, jak i na tragedię, w „Poskromieniu” mamy do czynienia z konfliktem wolności i konieczności (parafrazując Audena). Spektakl Moniki Pęcikiewicz jest triumfem artystycznej wolności reżyserki, ale przede wszystkim aktorów, którzy stanowili kiedyś o sile Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Na scenie widać, co bohaterowie grani przez improwizujących aktorów robią w intymnych sytuacjach albo o czym śnią. Choć pojawiają się w „Poskromieniu” akcenty humorystyczne, trudno nazwać go farsą. I całe szczęście, bo zgadzam się z Audenem, że opresje i konflikt płci wciąż są zbyt poważnymi sprawami, by przedstawiać je w farsie. Jeśli już, bardziej adekwatne wydaje mi się określenie „tragifarsa” (z naciskiem na tragizm).

„Poskromienie” jest odpowiedzią na doświadczenie kryzysów, które wynikają z różnorodnych poskromień wymuszanych na ludziach przez kulturę i społeczeństwo. To spektakl o kondycji indywidualnej i zbiorowej tego artystycznego kolektywu. Otrzymałem od aktorów dar płynący prosto z ich serc i nawet jeśli ich improwizacje są nierówne, to paradoksalnie nabrały dzięki temu jeszcze większej mocy i autentyzmu, a przede wszystkim – bardzo mnie poruszyły. Jestem ciekaw, w jakim kierunku ten spektakl pójdzie za sprawą improwizacji, jak będzie ewoluował i się rozwijał.

Intrygujący klimat tworzą także zaskakująca scenografia autorstwa Katarzyny Borkowskiej i niepokojąca muzyka Cezarego Duchnowskiego, w której niczym w zwierciadle odbijają się lęki i niepokoje bohaterów. W tym spektaklu nic nie jest przypadkowe, a Monika Pęcikiewicz znów udowodniła, jak wielkiej klasy jest reżyserką.

Przepiękne wizualnie zakończenie „Poskromienia” wbiło mnie w fotel i pozostawiło z wieloma pytaniami. Nieoczekiwanie, pod sam koniec, sceniczna metafora raz jeszcze wytrąciła mnie z równowagi i przeniosła mnie do nieznanego świata. Po plecach przeszły mi ciarki i żałowałem, że spektakl się już skończył. Czekam na więcej spektakli Teatru Polskiego – w podziemiu, zwłaszcza w tak niesamowitej i intrygującej przestrzeni jak Piekarnia - będąca kwintesencją "teatru bezpośredniego", o którym pisał Peter Brook.

„Poskromienie” to koprodukcja Fundacji Teatr Polski – TP dla Sztuki, Instytutu Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu, Teatru Śląskiego w Katowicach oraz Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu.

Premiera spektaklu miała miejsce w niedzielę, 5 maja o godz. 19 w Piekarni (ul. Księcia Witolda 62-67). To przedstawienie zostanie też wystawione 6 i 8 maja o godz. 19. Bilety kosztują 30 zł (normalny) i 20 zł (ulgowy). Można je kupować za pośrednictwem strony internetowej.

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 8

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8791