Prezes Śląska: Nie stać nas na Polaków

Dodatkowym problemem jest fakt, że najnowszy nabytek Śląska - Kovacević - nie ma paszportu Unii Europejskiej, a w myśl nowych przepisów, na murawie jednocześnie będzie mogło występować tylko dwóch piłkarzy spoza Unii. We Wrocławiu grają już Ryota Morioka z Japonii i Gruzin Lasza Dvali i obaj są zawodnikami pierwszego składu, chociaż coraz częściej mówi się, że ten pierwszy kręci nosem i już nie chce grać dla Śląska, więc jego ewentualne odejście zrobiłoby miejsce dla Kovacevicia.

- Można rotować nawet czterema graczami spoza Unii. Nie jest to problem. Kovacević to całkowicie przemyślany transfer. Po pierwsze: jakość Aleksa jest taka, że to zawodnik do gry tu i teraz. Zakontraktowaliśmy go na pół roku, a czas pokaże, jak się zaaklimatyzuje - tłumaczy Hołub.

Dlaczego więc - mimo szumnych zapowiedzi - kibice wciąż nie doczekali się polskiego transferu? - Klubu nie stać na polskich zawodników. To wymaga głębszej polityki i pozyskanie ich w krótkim czasie jest bardzo trudne. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, ile zawodników jeszcze od nas przyjdzie. Zakładaliśmy, że zakontraktujemy trzech piłkarzy. Dwóch już przyszło. Jeszcze jeden piłkarz, na pewno z paszportem Unii Europejskiej, ofensywny, to byłoby bardzo fajne rozwiązanie - wyjaśnia sternik WKS-u.

Jak przekonuje Krzysztof Hołub, sytuacja może ulec zmianie po powrocie ze zgrupowania. Wtedy też mają być przedłużone kontrakty. Śląskowi zależy przede wszystkim na zawarciu nowych umów z Piotrem Celebanem, Mariuszem Idzikiem i Kamilem Dankowskim. - Po powrocie do Polski z niemal wszystkimi będziemy siadać i finalizować oferty przedłużenia kontraktów lub - ewentualnie - rozwiązywać je, choć rozwiązań na teraz nie planujemy - mówi prezes Śląska.