Wiadomości

Prezydencie, wstyd! Wrocławianie będą oklaskiwać Rosjan?

2022-03-25, Autor: Arkadiusz Franas

Sankcje, sankcje, sankcje… Festiwal sankcji. Człowiek się gubi jaki kupić majonez, którą musztardę, od kogo botoks czy hamburgery. Tylko czy sankcje przynoszą efekt, bo Rosja i tak ma nadal miliony z Europy i Europę w nosie. A we Wrocławiu ostatnio najwięcej dyskutowano czy podziwiać Rosjan, którzy zarabiają u nas ciężkie pieniądze jeżdżąc w kółko na motorach.

Reklama

Teraz globalnie mocno przenika się z lokalnie, więc tytułem wstępu trochę o tym pierwszym. Jako nieuleczalny unita i ten, który jako ostatni by wychodził z Unii dość boleśnie zauważam, że ta jedność UE jest dość mocno przereklamowana. Gdy idzie o jakąś wydumaną praworządność, której duża część w ogóle nie rozumie, to bardzo o nią walczymy i ubliżamy tym, którzy mogą myśleć inaczej. Gdy przychodzi czas próby i warto razem naprawdę coś wspólnie zrobić, to najwięksi gracze Unii jedność mają w poważaniu i głównie dumają o swoich interesach. I nie myślę tu tylko, o gazie sprowadzanym z Rosji, ale o wielu innych rzeczach. Na przykład taki prezydent Francji już osiem razy ostatnio rozmawiał z dyktatorem Putinem. Podobno o pokoju na świecie, ale w efekcie słyszymy, że francuskie firmy jako jedne z niewielu nie mają (chyba, że do czasu, gdy Państwo to czytają coś się zmieniło) planu opuścić Rosji. Wstyd, pani prezydencie trochę…

Ja wiem, że dzięki Bogu to (jeszcze?) nie taka wojna, jak ta co rozpoczęła się w 1939 roku, ale czy ktoś sobie wyobrażał wtedy kontakty jakiegokolwiek władcy z Hitlerem? Tak, wtedy nie było łączności satelitarnej i internetu, ale wielu przez lata miało duży problem, gdy wypominano im jakikolwiek kontakt z przywódcą niemieckiej III Rzeszy lub pokazywano fotkę z takiego spotkania.

 

Z takich to powodów za sankcje, podobnie jak i za pomoc Ukraińcom, muszą wziąć się obywatele. Ale tu człowiek lekko głupieje. Bo w wyniku globalizacji i planu Balcerowicza trudno zidentyfikować, który produkt należy do jakiej firmy i czy ona jest powiązana z Rosją. Sztandarowym przykładem stał się majonez. Polacy od lat kochali prasłowiański wyrób firmy Winiary. Ale teraz Winiary należą do korporacji, która jeszcze do niedawna handlowała w Rosji i nie chciała stamtąd wyjść. Teraz już chyba wyszła, ale czy na pewno? Więc w obliczu zbliżającej się Wielkanocy, naród potępiający atak Rosji na Ukrainę zwrócił się w stronę polskich, z dziada pradziada, majonezów Kieleckiego i Świdnickiego. I takie dylematy mamy też z batonikami, gwoździami, kotletami mielonymi na wzór hamburski i wieloma innymi towarami. Z napojami wyskokowymi włącznie. Co bardziej zdesperowani patrioci o antyrosyjskim nastawieniu zastanawiają się, czy aby nie powrócić do produkcji domowej. Tylko gdzie ta aparatura się zapodziała… Niby śmiesznie, ale czasy zupełnie inne.

I w takich to czasach wrocławska drużyna żużlowa Sparta zaczęła się przekomarzać z całym światem a propos jeżdżenia we wrocławskich barwach rosyjskich zawodników. Szefowie tego związku od jeżdżenia w kółko na ryczących maszynach, niczym chomiki w kołowrotku, orzekli że zawodnicy z Rosji nie mogą brać udziału w zawodach. Ale nie doprecyzowali czy dotyczy to też treningów, więc kierownictwo klubu pozwoliło na to. Ja tam na żużlu się nie znam, ale wydaje mi się, że trening to przygotowanie do zawodów, więc wrocławscy menedżerowi chcieli z nami się podroczyć? Że może jednak wystartują, choć nie mogą? A jakie usłyszeliśmy tłumaczenie?

- Artem jest naszym zawodnikiem, ma ważny trzyletni kontrakt z WTS. Cokolwiek nie powiemy, będzie oceniane i rozdrapywane, bo wielu będzie doszukiwało się w tym naszego interesu. A sprawa jest bardzo poważna – orzekł oficer prasowy klubu. Właśnie, bardzo poważna. Tylko, że podobnych problemów nie mieli nawet w świecie Formuły 1, która posługuję się budżetami kosmicznymi w porównaniu z żużlem. Tak samo jako dziesiątki sportowców innych dyscyplin zdecydowanie mniej niszowych. A we Wrocławiu takie rozterki… Słabe to i niepotrzebne, bo jakoś sobie nie wyobrażam wrocławian oklaskujących obywatela kraju, który morduje ludzi. Nawet jeśli pan Artem jest najfajniejszym człowiekiem na Ziemi. 

Nawet jak ten koszmar się skończy, to jeszcze długo trudno będzie przełamać tę niechęć. A jak to się skończy? Zostawiam tę kwestię jasnowidzom. Nie mniej zastanawia mnie też coś innego, jak będzie po. Czy ktoś wyciągnie jakieś wnioski? Kroplę optymizmu wlał we mnie pewien publicysta niemieckiej gazety, która w przeciwieństwie do swoich polityków, zauważa konieczność zmian. W poniedziałkowym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czytamy: "..nasz zachodni model życia, jak twierdzą niektórzy, został zachwiany przez mroczną rzeczywistość. Poprzez naszą obsesyjną troskę o zdrowie, wegańskie odżywianie czy ścieżki rowerowe, straciliśmy nasze strategiczne myślenie, naszą zdolność do obrony". No, no… A to nie jedyny taki głos na zachód od Odry. A nawet na zachód od Renu. Tylko jak z tym poradzi sobie polska lewacka lewica, że o europosłance Sylwii Spurek nie wspomnę.

Oceń publikację: + 1 + 36 - 1 - 22

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Krasnal Adamu 2022-03-25
    13:02:52

    4 0

    Redaktor naczelny, a tyle błędów interpunkcyjnych - to dopiero wstyd!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.