Wielkanoc

Profesor Mirosław Kocur: Fascynuje mnie postać Jezusa [WYWIAD]

2018-04-01, Autor: Michał Hernes

–Jeśli ktoś porządnie powtarza rytuał, konsekwencją tego może być przeżycie duchowe. Jeżeli precyzyjnie odtwarzamy prosty obrzęd, nasze ciało może ożywić ważne wspomnienie i nagle zwykłe czynności stają się niezwykłe, święte – o Wielkanocy i Bożym Narodzeniu opowiada nam wrocławski teatrolog i wykładowca akademicki, profesor Mirosław Kocur.

Reklama

Michał Hernes: Ciekawią mnie pańskie refleksje na temat relacji między świętami a teatrem.
Mirosław Kocur: Pracowałem kiedyś nad książkami rekonstruującymi teatr średniowieczny. W tamtych czasach wszystko działo się w rytmie świąt kościelnych, a przestrzeń była definiowana architekturą religijną, dominującą nad miastami i wsiami. Dawało to ludziom poczucie bezpieczeństwa, świat stawał się przez to bardziej zrozumiały. W średniowieczu, gdy nie było dostępu do technologii i żyło się mniej wygodnie, religia i rytuały pomagały ludziom w oswajaniu rzeczywistości, która mogła przerażać. W X wieku klasztorów w Anglii było tak dużo, że z każdego widoczny był inny klasztor. Rytm dnia wyznaczały tam kościelne dzwony, a drewniane kołatki były sygnałem, że można pracować. Mieszkańców średniowiecznej Anglii na chrześcijaństwo nawracali mnisi, performerzy z natury. W przeciwieństwie do proboszcza, żyjącego pośród ludzi, mnich jest kimś, kto separuje się od świata, performując dla Boga. To „aktor” permanentny o określonym wyglądzie i kostiumie. Za murami klasztoru przemieniał się w swego rodzaju „przestępcę”, w człowieka zmarginalizowanego. Peformer permanentny żyje według precyzyjnych zaleceń. Całkowicie przemieniają go scenariusze performansów, narzucane przez zakonne reguły. Pod tym względem mnisi różnią się od kleru, który chrystianizował Polskę czy Niemcy.

Co pan sądzi o Bożym Narodzeniu i Wielkanocy?
W średniowieczu Boże Narodzenie na pewno były bardzo cenione, bo człowiek nie musiał wtedy pracować. Dla Kościoła ważniejsza była jednak Wielkanoc jako dowód, że Chrystus zmartwychwstał i jest Bogiem. Gdy byłem dzieckiem, bardzo mnie fascynowała relacja pomiędzy tymi dwoma świętami. W moim pokoleniu ważniejszą rolę odgrywało Boże Narodzenie. Długo studiowałem ten fenomen: dlaczego Bóg objawił się w ciele człowieka? Na pewno nie z tych samych pobudek, co greccy bogowie, jak choćby Zeus, który ukazywał się ludziom, kiedy chciał sobie pozażywać seksu z kobietą. Antyczni bogowie traktowali ludzi jako narzędzia. A tu nagle okazało się, że zwykły człowiek może budzić szacunek Boga, który przecież powinien nas ignorować. Żeby się narodzić jako człowiek, Bóg musiał ograniczyć swoją wszechwładzę. Postać Chrystusa fascynuje mnie bardziej niż całe chrześcijaństwo. Czczenie jego urodzin wydaje mi się bardzo polskie, bo np. martyrologia odgrywana na ołtarzach wielu niemieckich kościołów kojarzy mi się z chorym sadomasochizmem. Polaków fascynowały natomiast narodziny i dla mnie zawsze było to najważniejsze święto właśnie ze względu na ten dziwny i niespotykany wcześniej cud, że Bóg decyduje się nagle cierpieć jak człowiek. To stanowi dla mnie o największej wartości chrześcijaństwa i to święto ma dla mnie duchowy wymiar.

Gdy pracowałem w Bieszczadach jako inżynier, na święto narodzin Chrystusa jechałem do prawosławnych kościołów i cmentarzy, żeby poprzez medytację i duchową więź zrozumieć cud tych narodzin i to, że Bóg zdecydował się na taki skandal, że postanowił doświadczyć życia jako opluwany i pomiatany stolarz. Ta zagadka fascynuje mnie bardziej niż chrystusowa męka, która nas kompromituje, bo zapowiada Jedwabne i dowodzi, że jest w nas dużo zła. Tymczasem narodziny Jezusa mówią o czymś wspaniałym – o Bogu, który może urodzić się jako zwykły człowiek i o tym, że jest w nas też odrobina dobra. Duchowo jest mi to bardzo bliskie i w tym roku pewnie znów będę medytował.

Pytanie, ile osób w tej gonitwie świątecznej i komercjalizacji świąt ma na to czas…
Ze wszystkimi świętami tak jest, że rytuał przeważa w nich nad wartościami duchowymi. Problem polega na tym, że rytuał bez mitu traci sens. Z drugiej strony nie krytykowałbym rytuałów. Nie zawsze trzeba być patetycznym. Jeśli ktoś porządnie powtarza rytuał, konsekwencją tego może być przeżycie duchowe. Jeżeli precyzyjnie odtwarzamy prosty obrzęd, nasze ciało może ożywić ważne wspomnienie i nagle zwykłe czynności stają się niezwykłe, święte. Jeżeli robię coś z miłością do ludzi, np. piętnastą potrawę na wigilijny stół, żeby się podzielić z bliskimi podczas wieczerzy wigilijnej, to zachodzi we mnie coś pozytywnego. Dzielenie się z człowiekiem, pomaga dostrzec drugą osobę.

Czy ksiądz na ambonie jest performerem?
Jest, bo ma na sobie kostium i performuje rytuał. Może też oddziaływać na ludzi głosem. Księża na ambonie prawdopodobnie odgrywają dużą rolę w tym, że wyborcy PiSu stają się coraz mocniejsi i jest ich coraz więcej. Na Uniwersytecie Wrocławskim prowadzimy badania nad siłą sprawczą ludzkiej mowy. Kiedy studiowałem książki o średniowieczu i Rzymie, zafascynowały mnie zapisy dawnych kazań. Niektóre z nich są najwyższej klasy przykładami neurolingwistycznego programowania, podprogowo wprowadzały dodatkowe treści. Mówca oddziaływuje także strukturą zdania, doborem wyrazów, nagłą zmianą tematu, intonajcą. Są to techniki, których się można nauczyć, ale prawdopodobnie sporo osób ma naturalny dar. Nie ignorowałbym tego. Jeżeli raz w tygodniu idzie się na mszę, a kaznodzieja sprawnie posługuje się językiem, to sprawczość tych kazań wciąż jest potężna. Chodzi o coś głębszego niż wskazanie, na kogo głosować. Dobry mówca jest w stanie radykalnie wpłynąć na poglądy słuchacza. Dlatego nie chodzę na kazania.

Czy myśli pan, że księża są tego uczeni?
Mam nadzieje, że nie, bo to byłoby groźne. Przejęliby władzę i mogliby sterować całym społeczeństwem. Wielu z nich ma żarliwą wiarę, wygłaszają kazania emocjonalnie i z autentyczną siłą duchową, a to jest bardzo ważne w takich przekazach. W tym sensie są wiarygodni. Każdy człowiek, który nie tylko próbuje przekonać racjami, ale ma poczucie misji i wierzy w słuszność swoich wypowiedzi, może mieć potężną moc rażenia.

 

Sprawdź, jak dobrze znasz symbole Wielkiej Nocy [QUIZ]

Sprawdź, jak dobrze znasz symbole Wielkiej Nocy [QUIZ]

W naszym świątecznym quizie sprawdzamy waszą wiedzę na temat symboli i tradycji wielkanocnych.

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 5 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8655