Przedstawiciele środowisk nacjonalistycznych uczcili pamięć ofiar rzezi wołyńskiej

- Nasza obecność tutaj jest wołaniem rozpaczy, zarówno o to, by na naszych polskich ziemiach było godne miejsce upamiętniające naszych przodków. Tego nie ma - mówił Jacek Międlar. - Wciąż słyszymy o sojusznikach z Ukrainy, a są to sojusznicy umniejszający ludobójstwo. Nigdy na to nie może być zgody. Niech ta nasza obecność będzie też wołaniem o opamiętanie, bo nasi przodkowie, którzy zginęli na Wołyniu, Galicji, Podolu, nie są gorsi od Żydów, którym z polskich pieniędzy stawia się pomniki czy Muzeum POLIN - dodał.

11 lipca upamiętnia się wydarzenia z lat 1943-1944, kiedy to doszło do masowych mordów na Polakach oraz przedstawicielach innych mniejszości zamieszkujących dawne województwo wołyńskie. Szacuje się, że w wyniku brutalnych działań Ukraińskiej Powstańczej Armii zginęło wtedy kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Kulminacją była "Krwawa Niedziela" - właśnie 11 lipca 1943 roku, kiedy tylko tego jednego dnia zamordowano kilka tysięcy Polaków.

Uroczystości upamiętnienia Ofiar Ludobójstwa odbyły się w środowe przedpołudnie, a w poniedziałek wieniec złożył premier Mateusz Morawiecki.