Kultura

Psychopatyczny nauczyciel kontra uczniowie [WYWIAD]

2019-07-01, Autor: Michał Hernes

– Opowiadanie historii w miejscach naprawdę istniejących i wplatanie elementów zrodzonych w wyobraźni może dodać dodatkowej grozy i rzeczywistości dziejącej się akcji – mówi Tomasz Bruch, wrocławski student, który akcję swojej debiutanckiej książki, „Wrót Mordoru”, osadził w prestiżowym liceum nr 7.

Reklama

Psychopatyczny nauczyciel fizyki pastwi się nad licealistami prestiżowej szkoły –  skąd wziął się pomysł na książkę o tej tematyce?
- Ciężko jest uchwycić ten moment, kiedy pomysł na książkę dosłownie „wskakuje” do głowy. Zawsze lubiłem środowisko szkolne. Co więcej – ono mnie interesowało. Postanowiłem więc stworzyć historię osadzoną w miejscu, które siłą rzeczy dość dobrze poznałem na przestrzeni kilkunastoletniej edukacji. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że nie spotkałem na swojej drodze kogoś pokroju pana Flopa. Pierwotnie książka miała być opowiadaniem, pasującym do nieco mroczniejszego kanonu, które w tamtym okresie kreowałem. Jednak w momencie tworzenia, bohaterowie zaczęli domagać się więcej uwagi, fabuła zaczęła się poszerzać, a ja sam byłem ciekawy, co z tego wszystkiego wyniknie.

Jak opisać 16-latka i jak wykreować postać psychopatycznego nauczyciela fizyki?
- Wystarczy pozwolić dojść im do głosu. Może zabrzmi to nieco zbyt romantycznie, ale naprawdę wierzę, że niektórzy bohaterowie powstają sami. Dzieje się to wtedy, kiedy nie wstrzymujemy dłoni, kreśląc ich historie. Tworząc Pana Flopa nie od razu myślałem o nim w kategoriach „psychopaty”. Dopiero konkretne sytuacje, które wykreowałem pokazały mi, że faktycznie „coś” w nim jest. To pozwoliło mi pójść w odpowiednim kierunku.

W przypadku Huberta sytuacja była podobna. Stworzenie 16-latka nie jest zadaniem łatwym, ale kiedy wejdzie się w skórę nastolatka, poczuje się te emocje i pooddycha się powietrzem, przesiąkniętym buzującymi hormonami to tworzenie naprawdę staje się łatwiejsze. Poza tym – z racji mojego wieku – doskonale pamiętam, jak to jest mieć „naście” lat. Chcę przez to wszystko powiedzieć, że pisząc, nie skupiam się od razu na wykreowaniu bohatera takiego, jakiego sobie „wymarzyłem”. Daję się ponieść historii. Pozwalam, aby poszczególne postacie same pokazały mi, kim są i co robią. Dopiero potem, przyglądając się im, podejmuję decyzję, jaki kierunek obrać w ich kreacji.

Lubi pan torturować bohaterów swoich książek, znęcać się nad nimi, rzucać im kłody?
- Myślę, że torturowanie i znęcanie się to zbyt mocne słowa. Faktycznie moi bohaterowie nie mają ze mną lekko, ale nie czerpię przyjemności z zadawania im bólu – czy to fizycznego, czy psychicznego. A co do rzucania kłód… Prawdziwe życie też lubi to robić, więc kreowanie wyidealizowanych bohaterów bez skazy i problemów nie jest czymś, co chciałbym przekazywać swoją twórczością.

Czy dużym wyzwaniem było opisanie prestiżowego siódmego L.O., a także pisanie o uczniach i nauczycielach?
- Biorąc pod uwagę, że historia osadzona jest w środowisku, które doskonale czuję ze względu na pozytywne uczucia względem niego, nie mogę powiedzieć, że było to dla mnie ogromne wyzwanie z perspektywy znajomości szkolnego otoczenia. Oczywiście sam akt opowiadania historii jest wyzwaniem, ale od strony technicznej nie napotkałem wielkich trudności. Tworząc skupiałem się bardziej na relacjach i przeżyciach poszczególnych bohaterów, a nie na zrozumieniu struktur, kierujących prestiżową Siódemką. Opis uczniów i nauczycieli był takim samym wyzwaniem, jak kreowanie jakiejkolwiek innej postaci. Każdy bohater jest inny i każdego trzeba przedstawić, uwzględniając jego własną historię – czasami mniej, a czasami bardziej rozbudowaną.

Czy Wrocław jest dobrą scenerią do książek, do tego typu powieści?
- Uważam, że każde miejsce jest odpowiednie do tego typu powieści. Najważniejsze jest, jak autor zamierza przedstawić historię i jaki ma w tym cel. Uważam nawet, że opowiadanie historii w miejscach naprawdę istniejących i wplatanie elementów zrodzonych w wyobraźni może dodać dodatkowej grozy i rzeczywistości dziejącej się akcji.

Dlaczego zdecydował się pan na tytuł „Wrota Mordoru”?
- „Władca Pierścieni” dał początek mojej prawdziwej fascynacji czytania. Do dziś mam ogromny sentyment i szacunek do tego dzieła. Stąd też ten mały ukłon w stronę pana Tolkiena, którego twórczość zrodziła we mnie chęć eksplorowania kolejnych światów. Precyzując – Mordor był krainą zła i cienia w tolkienowskim świecie. Dokładnie nazywany „Czarnym Krajem”. Stąd „Wrotami Mordoru” została określona klasa, w której panuje pan Flop. Więcej nie będę pisał, aby nie psuć zabawy czytelnikom.

Studiowanie psychologii pomaga w byciu pisarzem?
- Ze względu na to, że właśnie psychologię studiuję, moja odpowiedź może nie być obiektywna. Psychologia pomaga przede wszystkim w byciu człowiekiem i ogólnie w życiu. Nie wydaje mi się, aby wyłącznie fakt studiowania psychologii pomagał w pisaniu. Są osoby, które wyniosą z tych studiów ogromną wartość, którą będą w stanie przełożyć na życie - chociażby na pisanie. Wtedy tworzeni bohaterowie mogą dzięki temu zyskać na wartości, głębi i realnej osobowości, a historia będzie w stanie poruszyć realne problemy. Ale przecież są też osoby, które przez studia tylko się prześlizgną, odbiorą „papierek” i pójdą swoją drogą, nieskalani nową wiedzą… Skłaniałbym się więc bardziej ku temu, że to nie samo studiowanie psychologii pomaga w pisaniu, ale również chęć człowieka do pozyskiwania tej wiedzy i skłonności do przelewania tego na papier.

Jak uciec od taniej psychologii postaci, która może się zamienić w banał?
- Odwołam się do tego, o czym już mówiłem. Moim zdaniem trzeba wejść w tę postać. Każdy człowiek, którego spotykamy na co dzień jest wyjątkowy. Tak samo, gdy jako autorzy będziemy w stanie związać się z bohaterem naszej książki, wtedy daleko nam będzie do stworzenia czegoś banalnego. Uważam, że postacie w książkach należy traktować dokładnie tak, jak normalnych ludzi. Trzeba starać się dostrzec ich wyjątkowość i nadać każdemu z osobna coś, co będzie należało wyłącznie do nich. Przede wszystkim polecam unikać powierzchowności. Człowiek nie jest „płaski”, ale wielowymiarowy i bohaterowie książek powinni odzwierciedlać tę zasadę.

Co teraz - jakie książki i tematy?
- Ciężko powiedzieć! Proces pisania i pracy z tekstem zachodzi u mnie zasadniczo codziennie, więc nieustannie wychodzą ze mnie kolejne słowa. Obecnie skupiam się głównie na powieści, której rozbudowana fabuła stanowi dla mnie niemałe wyzwanie, ale cóż mogę zrobić, skoro bohaterowie domagają się aż tyle uwagi? :) Tematyka skręca w stronę kryminalną ze sporą dawką mroku oraz suspensu, który czasami – co zabawne – wprawiał w osłupienie również mnie. Podobnie jak we „Wrotach Mordoru” tak i tutaj, wnikliwy czytelnik bez problemu odkryje tę głębszą warstwę powieści, która porusza ważny dla naszego życia problem. I oczywiście – także i tutaj - bohaterowie nie mają ze mną lekko.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8660