Radni pozwolili na sprzedaż basenów przy ul. Teatralnej

Przed wojną Miejskie Zakłady Kąpielowe były jednym z najbardziej luksusowych obiektów w mieście. Klientom oferowano kąpiele w basenie i wannach, łaźnie parowe, prysznice, masaże i naświetlania. Po kąpielach można było skorzystać z usług fryzjera, odwiedzić restaurację, kawiarnię, poleżeć w pokojach wypoczynkowych lub poczytać książkę w czytelni. Więcej o historii tego obiektu znajdziesz pod tym linkiem.

To było jednak przed wojną. Po niej było już tylko gorzej. Od paru lat miasto zabrało się za ratowanie obiektu, jednak, żeby to się udało potrzeba zainwestować spore pieniądze. Dlatego od dwóch lat władze miasta regularnie próbują sprzedać ten obiekt.

Tym razem są to ponownie, trzecie już negocjacje. Gmina chce sprzedać 36,6 tysiąca udziałów we Wrocławskim Centrum SPA, których nominalna wartość wynosi 18 milionów złotych.



W czwartek urzędnicy chcieli zdobyć poparcie radnych miejskich dla zbycia wszystkich udziałów w spółce. Poinformowali, że są dwie firmy zainteresowane kupnem wszystkich udziałów spółki. Ale nie podali ich nazw ani żadnych szczegółów negocjacji.
Udało im się, bo klub radnych prezydenta ma większość w radzie. Jednak bez oporów opozycji się nie obeszło.
- Od 2001 roku w remont basenów przy Teatralnej miasto włożyło 9,5 miliona złotych. Teraz nikt nie jest nam w stanie powiedzieć za ile miasto chce je sprzedać. Słyszymy tylko o szacunkowej kwocie 20 milionów. Zarobek więc nie będzie wielki. Co gorsza wszystko wskazuje na to, że prywatny właściciel zlikwiduje tam zabiegi lecznicze – mówił podczas debaty Damian Mrozek, radny PiS. - Dlatego nie zgadzamy się na zbycie tych udziałów – dodaje.

W tej chwili są tam terapie manualne, gimnastyka korekcyjna, inhalacja, krioterapia, światłolecznictwo i elektrolecznictwo oraz wiele rodzajów odnowy biologicznej w tym m.in. masaż wirowy i podwodny, bicze szkockie, okłady z mułu wulkanicznego i kilkanaście rodzajów kąpieli (siarkowa, solankowa, jodowo-bromowa, czekoladowa itd.).

Radni PO twierdzili, że nie są przeciwni prywatyzacji spółki, ale nie in blanco.
- Właściwym momentem na pozwolenie prezydentowi na zbycie 100 procent akcji jest ten punkt, w którym negocjacje są skończone i dowiadujemy się za ile kto ma kupić tą spółkę, którą nam proponuje urząd miasta jest całkowicie blankietową. Na jej podstawie prezydent może sobie sprzedać ją komu będzie chciał, kiedy będzie chciał i za ile będzie chciał – wtórował mu Krzysztof Bramorski, radny PO.

- Znam wycenę tego obiektu, ale nie mogę jej zdradzić, bo osłabiłbym swoją pozycję negocjacyjną – odpowiadał radnym Wojciech Adamski, odpowiedzialny za sprzedaż obiektu przy Teatralnej. - Chcemy sprzedać ten obiekt komuś, kto go odnowi – dodaje.

Ostatecznie rada miasta wyraziła zgodę na sprzedaż wszystkich akcji spółki.