Sport

Remis nikomu krzywdy nie robi. Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 [RELACJA]

Sporo jeszcze pracy przed Śląskiem Wrocław, aby wrócić na właściwe tory. Ale po meczu z Lechem Poznań można odnieść wrażenie, że zespół trenera Tadeusza Pawłowskiego powoli zaczyna odzyskiwać formę. I remis z aktualnym mistrzem Polski należy uznać za sukces wrocławian.

Reklama

To był nierówny mecz. Śląsk nieźle wszedł w to spotkanie i było widać, że wrocławianom mocno zależy na uzyskaniu dobrego wyniku. W obronie Śląsk przez większą część pierwszej połowy był skoncentrowany, mądrze się bronił i wystrzegał błędów. Za to w ataku już tak dobrze nie było, bo wrocławianom po przejściu na połowę Lecha często jakby brakowało pomysłu na to, co dalej zrobić z piłką. Brakowało dobrego rozegrania przez pomocników, zwłaszcza od Petera Grajciara, który tradycyjnie starał się, walczył, ale z dogrywaniem piłek w pole karne Lecha było u niego kiepsko.
Tak na dobrą sprawę, to Śląskowi do przerwy udały się dwie akcje. W pierwszej groźnie uderzał Tomasz Hołota i bramkarz Lecha Jasmin Burić z trudem sparował ten strzał na rzut rożny. Druga akcja przyniosła Śląskowi prowadzenie. W 23. minucie gry wynik spotkania otworzył Flavio Paixao. Portugalczyk dostał świetną piłkę od Dudu i strzelił z kilku metrów. Pierwsze uderzenie instynktownie odbił Burić, ale przy dobitce Paixao Bośniak był bezradny.

Mimo straconego gola, poznaniacy nie popadli w niepotrzebną nerwowość. Lech przez cały czas próbował grać swoje, konsekwentnie i metodycznie. Brakowało “Kolejorzowi” skuteczności w grze ofensywnej, przydałby im się też skuteczny napastnik, ale mimo to Lech prezentował się nieźle. Mógł się podobać sposób, w jaki poznaniacy konstruowali swoje akcje i jak operowali piłką. W tym aspekcie gry goście wyglądali lepiej od Śląska, wrocławianie nadrabiali za to skutecznością w defensywie i do przerwy nie dali sobie odebrać prowadzenia.

Po kwadransie gry w drugiej połowie meczu Lech doprowadził do wyrównania, a akcja dająca remisowego gola wyszła poznaniakom całkiem okazale. W 60. minucie w pole karne Śląska ładnie dośrodkował Kasper Hamalainen, a tam wrocławskim obrońcom sprytnie urwał się Maciej Gajos i pewnym strzałem pokonał Mariusza Pawełka. Przy tej akcji nie popisał się ani Mariusz Pawelec, który nie zdołał przeciąć dośrodkowania, ani Piotr Celeban, który zgubił Gajosa i pozwolił pomocnikowi Lecha na strzał.

Strzelony gol dodał “Kolejorzowi” dodatkowej mocy i to poznaniacy zaczęli stopniowo narzucać swoje warunki gry. Zespół trenera Jana Urbana często gościł pod polem karnym Śląska, ale wrocławianie ratowali się uważną grą w obronie. Ale kilka razy zdarzyło się, że po groźnych akcjach rywala Mariusz Pawełek wściekał się na swoich obrońców za zbyt dużą nonszalancję. I najwidoczniej poskutkowało, bo więcej goli w tym meczu Śląsk nie stracił, w czym zresztą spora zasługa właśnie Pawełka, który w starciu z Lechem bronił bardzo pewnie.

O ile wrocławianie w obronie przez większość meczu prezentowali się nieźle, o tyle w grze ofensywnej w kolejnym już spotkaniu nie zaimponowali. Po tym, gdy Lech wyrównał, Śląsk był chwilami zaskakująco nieporadny na połowie rywala. Zbyt dużo było niedokładnych podań, które gasiły dobrze zapowiadające się akcje. I zbyt dużo było indywidualnej szarpaniny a to Jacka Kiełba, a to Kamila Bilińskiego, która przy dobrze grających obrońcach Lecha miała zerowe szanse na powodzenie. Walczył wprowadzony na boisko na ostatnie 20 minut gry Michał Bartkowiak, który po raz kolejny pokazał, że serca do gry i do walki ma za dwóch. Ale ciągle jest to piłkarz o zbyt małym doświadczeniu, by mógł pociągnąć cały zespół. I nie pociągnął Śląska także w meczu z Lechem, choć za kilka odbiorów piłki graczom rywala - także po efektownych wślizgach - należą się mu zasłużone gratulacje.

Po ostatnich porażkach, piłkarze Śląska potrzebowali dobrego wyniku, który dałby im nieco oddechu. I remis z Lechem Poznań, który we Wrocławiu pokazał się z dobrej strony i był trudnym rywalem, wrocławianie mogą uznać za swój sukces. Ale widać też, jak dużo jeszcze pracy przed Śląskiem. Lech przeżył jeszcze poważniejszy kryzys, trafiając na ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy, ale pod ręką nowego trenera Jana Urbana poznaniacy zaczynają odzyskiwać właściwy rytm. O Śląsku nie da się zaś jeszcze powiedzieć, że widać, aby zespół wracał na właściwą drogę. Inna sprawa, że Lech ma znacznie mocniejszy personalnie zespół, a niektórzy piłkarze, którzy mecz we Wrocławiu zaczęli na ławce rezerwowych “Kolejorza”, w Śląsku mieliby pewny plac gry. Ale tak krawiec kraje, jak materii staje i trener Tadeusz Pawłowski musi nadal kleić zespół z takich zawodników, jakich ma do dyspozycji. Remis z solidnym we Wrocławiu Lechem pokazał, że w Śląsku nadal drzemie spory potencjał.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (1:0)
Bramki: Flavio Paixao (23.) - Gajos (60.).

Śląsk Wrocław: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu - Flavio Paixao (90. Ostrowski), Hołota, Kokoszka, Grajciar (69. Bartkowiak), Gecov - Kiełb (77. Biliński).
Lech Poznań: Burić - Ceesay, Arajuuri, Kamiński, Kadar - Lovrencsics (66. Formella), Tetteh, Linetty (89. Thomalla), Gajos (81. Trałka), Pawłowski - Hamalainen.

Żółte kartki: Pawelec - Hamalainen.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: ok. 8,5 tys.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1156