Tu jest Wrocław

Rodzinny dramat we Wrocławiu. Staruszek udusił kablem żonę. "Nie chciała już żyć"

2024-09-06, Autor: Łukasz Woźnica

Pogotowie odmawiało pomocy, a starszy pan z wrocławskich Popowic nie radził sobie z opieką nad obłożnie chorą żoną. - Mógłbyś mnie zabić? Nie chcę tak żyć - miała powiedzieć któregoś dnia kobieta. - Jesteś nieudacznikiem. Nie potrafisz nawet tego zrobić - wołała podczas awantury. Marian R. w amoku chwycił kabel elektryczny i udusił nim kobietę. Po wszystkim próbował popełnić samobójstwo. Dziś w sądzie płakał, opowiadając ze szczegółami o kulisach tej wstrząsającej zbrodni.

Reklama

Do dramatu doszło w październiku ubiegłego roku w bloku na Popowicach. Dzisiaj ruszył proces w tej sprawie. 81-letni Marian R. przyznaje się do dokonania tego strasznego czynu. O wszystkim opowiedział dziś ze szczegółami. Z żoną przeżyli razem 55 lat.

O pięć lat młodsza od męża Krystyna R. była obłożnie chora. Cierpiała na poważne schorzenia, mąż się nią opiekował. Miała dużą nadwagę - kiedy zachodziła potrzeba udzielenia jej pomocy medycznej wzywano straż pożarną, która pomagała w transporcie niewładnej kobiety. 

Niedługo przed 6 października kiedy Marian R. uśmiercił swoją małżonkę, kobieta nieszczęśliwie upadła. Mężczyzna wezwał pogotowie ratunkowe. Przyjechało po wielu godzinach oczekiwania. Zamiast udzielić kobiecie pomocy, ratownicy zajęli się roztrzęsionym seniorem. Na odchodne powiedzieli mu, że ma ich nie wzywać bez potrzeby, bo może za to zostać ukarany grzywną. Mężczyzna bardzo to przeżył.

Feralnego wieczoru około godz. 19 między małżonkami miało dojść do kłótni. Jak zeznał w czasie śledztwa Marian R., żona siedząc na łóżku zwóciła się do niego słowami: Mógłbyś mnie zabić? Nie chcę tak żyć.

- Jesteś nieudacznikiem. Nie potrafisz nawet tego zrobić - wołała. Starszy pan miał wpaść w amok. Poszedł do innego pomieszczenia, sięgnął do pojemnika, w którym przechowywał rożne szpargały. Szegółowo opisał, jak wyjął z niego cienki, dwużyłowy kabel elektryczny. - Obszedłem z tyłu żony. Założyłem na szyję. Zacisnąłem przewód. To trwało 8-10 sekund. Ona się nie broniła. Modliła się. Tylko o śmierć się modliła - mówił dziś przed sądem, momentami nie mogąc powstrzymać łez.

Mężczyzna twierdzi, że po wszystkim chciał się targnąć na swoje życie. Napisał pożegnalny list do syna. Wsiadł do samochodu. Jeździł po okolicy. Rozpędzając auto celowo wjechał w ceglany mur niedaleko ich domu. Auto się rozbiło, mężczyzna przeżył. Został aresztowany i prawie rok po tym zdarzeniu stanął przed sądem.

Marianowi R. za zabójstwo grozi nawet dożywocie.

 

 

Oceń publikację: + 1 + 13 - 1 - 23

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.