Kultura

Roman Gutek: „Jednym z efektów pandemii będą hybrydowe festiwale” [WYWIAD]

2020-11-03, Autor: Michał Hernes

– Jestem niepoprawnym optymistą i wierzę, że kina przetrwają, a świat wróci do normalności. Pytanie tylko, kiedy i jakim kosztem – mówi nam Roman Gutek, twórca i szef festiwalu Nowe Horyzonty, który w tym roku – razem z American Film Festival – odbędzie się w formie hybrydowej.

Reklama

Michał Hernes: W Kinie Nowe Horyzonty zawisły niedawno plakaty z hasłem „kino jest Kobietą”.
Roman Gutek: Szczególnie teraz brzmi to bardzo aktualnie. To hasło nawiązuje do obecnej sytuacji w Polsce, związanej z orzeczeniem pseudo-Trybunału Konstytucyjnego, a jednocześnie jest wyrazem solidarności z kobietami.

Kino i głosy twórców filmowych, w tym kobiet, zawsze były ważne. Filmy, zwłaszcza dokumentalne, bardzo szybko reagują na otaczającą nas rzeczywistość. Kino może inspirować i zmieniać ludzi. Myślę, że podobnie jest z wszystkimi inicjatywami Stowarzyszenia Nowe Horyzonty – festiwalami, programami edukacyjnymi i filmami, które wprowadzamy do dystrybucji. Kino uczy akceptacji różnorodności i odmienności, pokazując różne punkty widzenia, światopoglądy i kultury. Nie chcę przeceniać jego roli, ale uważam, że kino jest ważne w naszym codziennym życiu.  

Niewykluczone, że ludzie wkrótce zatęsknią za kinami.
Tak – za siłą kina, płynącą ze wspólnych seansów na sali kinowej, kiedy to można się spotkać z innymi, a także dzielić się z nimi emocjami i spostrzeżeniami. Szczególnie dotyczy to festiwali, w trakcie których oglądamy bardzo dużo filmów, przez to te emocje są spotęgowane.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że w końcu uporamy się z koronawirusem. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi. Nie jestem optymistą, który zakłada, że sytuacja poprawi się w ciągu trzech miesięcy. Myślę, że możemy założyć, że za rok wrócimy do w miarę normalnej rzeczywistości.

Pytanie, czy kina przetrwają ten okres?
Kina przetrwały najtrudniejszy moment, gdy w czasie lockdownu zostały zamknięte i życie na trzy miesiące zamarło. Pandemia przyśpieszyła oswajanie się ludzi z oglądaniem filmów w sieci. Wiele osób, które wcześniej nie oglądały w ten sposób filmów, w czasie pandemii się nie to zdecydowało. Okazało się, że dla producentów i dystrybutorów ma to także sens od strony ekonomicznej, ale dla kin – niekoniecznie.

Nie wszyscy decydują się na seanse online. 
Oglądanie filmów, nawet na niezłym sprzęcie domowym, nie jest tym samym, co wspólnotowy seans w kinie. Na początku czerwca otworzyły się jednak przede wszystkim mniejsze kina, a te należące do dużych sieci otwierały się w różnych terminach, co jest zrozumiałe. We wrześniu i na początku października widać było, że widzowie wracają do kin. Osiągnęliśmy wtedy blisko 50 procent naszej ubiegłorocznej frekwencji z tego samego okresu, co bardzo nas wszystkich ucieszyło.

Inna sprawa, że większość z nas spodziewała się nadejścia drugiej fali pandemii, co właśnie ma miejsce. Od trzech tygodni kina przeżywają trudne chwile, wraz ze wzrostem zakażeń widzowie coraz bardziej obawiają się chodzenia do kin. W środę, 28 października, w Kinie Nowe Horyzonty było tylko 61 widzów. Nie zdarzyło się to nigdy wcześniej w jego ośmioletniej historii. Wcześniej odwiedzało nas minimum kilkuset widzów dziennie, a średnio – około tysiąca i nawet dwa tysiące w weekend. Weekendowa frekwencja również bardzo spadła. Te dane są więc zatrważające i nie dotyczy to tylko Kina Nowe Horyzonty. Obecne wpływy nie wystarczą na pokrycie czynszu, o innych kosztach nie wspominając.

Stowarzyszeniu Nowe Horyzonty pomogła trochę pierwsza tarcza antykryzysowa. Dzięki temu nikogo nie zwolniliśmy. Mamy też dotację od miasta, która pokrywa część kosztów. Dzięki temu w kinie odbywa się dużo różnego rodzaju wydarzeń, nie tylko związanych z bieżącym repertuarem. Są to: festiwale, przeglądy, programy edukacyjne, ale też opery, balety czy koncerty muzyki poważnej. Staliśmy się centrum kultury z przewagą kina, w którym dzieją się także różne inne inicjatywy.

Sytuacja Stowarzyszenia Nowe Horyzonty z pewnością pogorszy się w przyszłym roku. Mamy dużo mniejsze wpływy ze sprzedaży biletów w Kinie Nowe Horyzonty, z programów edukacyjnych w całej Polsce oraz z festiwali. Niewykluczone, że będziemy musieli zwrócić część dotacji. Festiwale nie mogą zapraszać zagranicznych gości, nie wydamy więc pieniędzy na bilety lotnicze, hotele i bezpośrednie tłumaczenia spotkań. Ograniczone zostały także, towarzyszące festiwalom, wydarzenia branżowe. Będziemy więc musieli zwrócić te pieniądze różnym instytucjom. Rozmawiamy też na ten temat z magistratem. Te instytucje są otwarte na rozmowy, ale muszą się trzymać przepisów. 

Jesteśmy w przededniu połączonych edycji Nowych Horyzontów i American Film Festival, które odbędą się w formie hybrydowej, z symbolicznymi pokazami we Wrocławiu, a także w warszawskim kinie Muranów. Widzowie z Warszawy stanowią znaczną część uczestników festiwalu. Pokażemy w tych kinach filmy otwarcia i zamknięcia oraz kilka polskich produkcji. Wspólnie z Marcinem PieńkowskimUrszulą Śniegowską, którzy programują Nowe Horyzonty i American Film Festival, chcielibyśmy wziąć udział w tych symbolicznych wrocławskich pokazach, ale nie wiadomo, czy w międzyczasie sytuacja nie ulegnie zmianie. Ze względu na wzrost liczby zachorowań kina mogą zostać zamknięte, może też zostać prowadzony zakaz przemieszczenia się. Z drugiej strony można będzie jeździć do pracy, więc w razie czego skorzystamy z tej luki.

Obecna sytuacja jest dla naszej branży bardzo trudna. Szczególnie dotyczy to kin prywatnych, bo te samorządowe dostają wsparcie i jakoś sobie radzą. Mój brat prowadzi w Lublinie prywatne kino Bajka i jego sytuacja do łatwych nie należy, bo utrzymuje się ze sprzedanych biletów. Takich kin jest w Polsce kilkadziesiąt i to one mogą zostać zamknięte w pierwszej kolejności. W Warszawie zamknięto 8-salową Kinotekę, która nie zarabiała nawet na czynsz. Nie został on obniżony, a kiedy kino było nieczynne, jego wpływy były zerowe.

Inna sprawa, że w kinach nie ma obecnie czego wyświetlać. Premiery większych produkcji są ciągle przesuwane – albo na wiosnę, albo na późniejsze terminy. Kina studyjne co prawda nie wyświetlają wielu komercyjnych produkcji, ale także pokazują dobre kino popularne, które prezentuje wysoki poziom. Mam na myśli chociażby „Jokera” albo Bonda.

Rząd zapowiada, że wspomoże branże filmową, ale nie ogłosił jeszcze szczegółów w tej sprawie. Polski Instytut Sztuki Filmowej ma zaś wspomóc kina wyświetlające polskie filmy. Wsparcie finansowe będzie uzależnione od liczby wyświetlanych polskich produkcji. Moim zdaniem lepsza byłaby pomoc celowa. Zwłaszcza, że kina studyjne wyświetlają również filmy europejskie. Uważam, że wprowadzanie takich rozgraniczeń nie ma sensu. Sensowniejsze byłoby wsparcie finansowe uzależnione od sytuacji ekonomicznej danego kina i pozwalające mu przetrwać te trudne czasy.

Hasło tegorocznych Nowych Horyzontów to „Nowa nadzieja”.
Nie wiem, czy wszystkie pokazywane na festiwalu filmy niosą nadzieję, ale chciałbym, żeby ją dawały. Pandemia zmieniła nas i nasze podejście do przyrody –  pokazuje, że natura buntuje się przeciwko temu, że jest niszczona, ale w czasie epidemii szukaliśmy bliskości z nią i z innymi ludźmi. W tym sensie pandemia dała nam więc coś pozytywnego.

Choć na Nowych Horyzontach jest dużo pesymistycznych i mrocznych filmów, to w wielu festiwalowych filmach widoczna jest czystość i bezinteresowność natury. Chcemy dać nadzieję zarówno sobie, jak i uczestnikom festiwali. Nie tylko naszych. Chcielibyśmy, żeby ją dostrzegli.

Czyli, mimo trudnych czasów, nie należy się obawiać tych ponurych i ambitnych filmów?
Rolą sztuki jest mocne przejechanie po wnętrznościach i wytrącenie nas z wygodnego, sztucznego świata, który został wykreowany przez reklamy i część mediów. Poddajemy się tej manipulacji, wypierając z naszego codziennego życia śmierć, choroby i brzydotę. Wszystko ma być ładne, czyste i sterylne.

Kino bywa czasem sztuką, a rolą artystów jest, żeby zmieniać świat, otwierając ludziom głowy i pokazując im czasami mroczniejszą stronę życia. Trudno się dziwić, że świat przedstawiany przez nich w filmach nie jest kolorowy. Nigdy od takich filmów nie uciekaliśmy. Wręcz przeciwnie.

Mimo pandemii tegoroczne Nowe Horyzonty nie zostały odwołane, tylko połączyły się z American Film Festival i odbędą się w formie hybrydowej.
To trochę smutne, że 20. edycja odbędzie się przede wszystkim w Internecie. Nie mieliśmy w planach wielkiej fety, ale twórcy, których ten festiwal wypromował, byli gotowi przygotować dla nas różne wydarzenia, np. instalację autorstwa Tsai Ming-Lianga. Musieliśmy się z tego wszystkiego wycofać i przenieść praktycznie cały festiwal do sieci. Szkoda, bo jego program jest naprawdę ciekawy i zróżnicowany. Będą na nim zarówno głośne filmowe tytuły, jak i ciekawe filmowe odkrycia, które zawsze były siłą Nowych Horyzontów.  Dlatego bardzo zależy nam na tym, żeby w Kinie Nowe Horyzonty i Muranowie odbyły się symboliczne pokazy.

Inna sprawa, że zainteresowanie pokazami online jest bardzo duże, co nas cieszy. Dzięki temu dotrzemy do widzów, którzy wcześniej, z różnych względów, nie mogli przyjechać na festiwal do Wrocławia. Pandemia przyśpieszyła to, że coraz więcej ludzie ogląda filmy za pośrednictwem Internetu. Choć tęsknią za kinem i wspólnym przeżywaniem emocji, to nie mają specjalnie wyjścia.

Myślę, że gdy wrócimy do normalności, jednym z efektów pandemii będą festiwale odbywające się w formie hybrydowej. Zainteresowanie takimi pokazami w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego i Millenium Docs Against Gravity było bardzo duże. Dla mnie to surogat, ale młode pokolenie ogląda filmy na różnych nośnikach. Rzeczywistość wokół nas od kilku lat się zmienia, a pandemia tylko to przyśpieszyła. Zamiast wylewać krokodyle łzy, musimy się do tego przystosować. Dlatego Stowarzyszenie Nowe Horyzonty od kilku miesięcy pracowało nad zbudowaniem własnej platformy. Nie chcieliśmy być zależni od innych, nie tylko w trakcie festiwali. Platformę przetestowaliśmy w czasie festiwalu Kino Dzieci i bardzo dobrze zdała egzamin. Kolejnym testem będzie połączona edycja Nowych Horyzontów i American Film Festival.

Chcemy korzystać z tej platformy na co dzień. Jeśli przetrwamy, trafi na nią wiele pokazywanych na naszych festiwalach filmów. Do Internetu przeniosła się także, prowadzona przez nas edukacja filmowa, jesteśmy na początku, ale mamy już 10 tysięcy uczestników w sieci. Ta inwestycja była związana z bardzo dużymi nakładami finansowymi, ale miała sens. W przyszłości będzie nam służyć także do dystrybucji i pokazywanie różnych nowohoryzontowych filmów. Być może dołączy do niej Gutek Film, a wtedy nasza oferta będzie jeszcze bardziej rozbudowana. Nie musielibyśmy wówczas korzystać z innych platform, które co prawda potrzebują ambitniejszych filmów, ale nie promują ich. Skorzystają na tym nasi widzowie.

Czy więc z optymizmem patrzy pan na przyszłość kin?
Jestem niepoprawnym optymistą i wierzę, że kina przetrwają, a świat wróci do normalności. Pytanie tylko, kiedy i jakim kosztem. Nie ulega wątpliwości, że upadnie sporo firm działających w branży filmowej. Będą wśród nich kina. Bardzo trudno będzie przetrwać multipleksom. Jestem przekonany, że pandemia spowoduje, że handel przeniesie się do Internetu, a w galeriach handlowych wiele przestrzeni będzie niewydzierżawionych. Obawiam się, że widzowie będą mniej chętnie odwiedzać galerie handlowe, a tym samym multipleksy. Nie chciałbym, żeby tak się stało, bo wiem, ile pieniędzy zostało tam zainwestowanych i ile osób może przez to stracić pracę. Bezrobocie z kolei sprawi, że ludzie będą mieli mniej pieniędzy i zamiast pójść do kina, wydadzą 30 zł za miesięczny dostęp do Netflixa. Życie nie znosi jednak pustki, więc nawet jeśli jedne kina się zamkną, to powstaną nowe. Żal tylko osób, które przez lata pracowały i inwestowały w kina, które zbankrutują.

W ciągu ostatnich stu lat ludzkość przeżyła wiele kryzysów, chociażby w latach 30-tych w USA, ale ekonomiczne skutki obecnego kryzysu będą ogromne i bardzo negatywne. Na pewno odbiją się na branży kinowej, ale mam nadzieję, że za dwa lata wrócimy do stanu sprzed pandemii.

Czy zwiększenie limitu dopuszczalnej frekwencji na salach kinowych to dobry pomysł?




Oddanych głosów: 734

Strajk Kobiet. Co wiesz o rekordowych protestach we Wrocławiu?

Strajk Kobiet. Co wiesz o rekordowych protestach we Wrocławiu?

Ostatnio jesteśmy świadkami największej i najdłużej serii protestów w Polsce od wielu lat. Sprawdźmy Waszą wiedzę na ich temat!

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy ulica Szczytnicka powinna być deptakiem?



Oddanych głosów: 5556