Co wolno rowerzyście, a co mu się tylko wydaje? Oto aktualne przepisy

"Niestety wielu kierowców jednośladów uważa się za królów szos".... co za lipny tytuł artykułu. Jestem kierowcą robiącym Ok 40tys km rocznie ale też rowerzystą robiącym Ok 3-5tys km rocznie i zapewniam, że większość rowerzystów to też kierowcy. Szczerze mówiąc, to o o "uważanie się za królów szos" posądziłbym w głównej mierze kierowców, z których znaczna większość regularnie łamie przepisy drogowe stwarzając często zagrożenie życia dla innych uczestników ruchu. Ogólnie to Polacy czy to kierowcy czy rowerzyści nie mają wyobraźni na drogach, dominuje głupota. Kierowcy niestety stwarzają wiele zagrożeń dla rowerzystów, np nie ustępowanie pierwszeństwa przy jeździe na wprost ddr, ale najgorsza jest nieumiejętność wyprzedzania rowerzystów. Staram się jak najmniej jeździć rowerem ulicami ale jak czasem jadę to często mi się zdarza, że kierowcy zamiast zmienić pas ruchu (ja zawsze tak robię), to mijają mnie na żyletkę, zdarza siè, że ewidentnie z premedytacją przyspieszają i jadą jak najbliżej. Psychopaci, frustraci drogowi.

Slajdy nie są warte przeglądania, ale jako pieszy uważam, że rowerzyści to najgorsi uczestnicy ruchu i najczęściej pozwalają sobie na zbyt wiele. Na drogach pieszo-rowerowych nie ustępują pierwszeństwa pieszym. Na chodnikach często też. Gdy droga rowerowa przebiega przy przystanku, utrudniają ludziom wysiadanie. Przejeżdżanie wzdłuż przejść dla pieszych jest nagminne. Jeżdżą, którędy im wygodnie - dowolnie zmieniają trasę z jezdni na chodnik i z powrotem. Na jezdniach widuję takich (ale to głównie kurierzy), którzy potrafią przejechać przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Przyznaję jednak równocześnie, że odpowiedzialność ponoszą też władze, które wyznaczają drogi dla rowerów w miejscach, które się do tego nie nadają.