Wiadomości

Ruszył proces za zamieszki z 11 listopada. „Hasła manifestantów odbieraliśmy jako patriotyczne”

2018-05-29, Autor: Bartosz Senderek

Przed wrocławskim sądem ruszył proces ośmiu osób, które są obwinione o próbę zakłócenia Marszu Wielkiej Polski Niepodległej, który 11 listopada przeszedł przez Wrocław. Działacze ugrupowań Obywatele RP oraz Ogólnopolski Strajk Kobiet na wysokości przejścia Świdnickiego stanęli w poprzek ulicy Kazimierza Wielkiego, próbując uniemożliwić przejście świętującym narodowcom i patriotom.

Reklama

Na ławie oskarżonych zasiadło łącznie osiem osób. Są to zarówno kobiety, jak i mężczyźni w różnym wieku, wykonujący różne zawody. 11 listopada połączyła ich chęć zaprotestowania przeciwko „faszyzmowi”. Ich zdaniem to właśnie ta ideologia miała być propagowana przez uczestników Marszu Wielkiej Polski Narodowej, na którego czele szli m.in. były ksiądz Jacek Międlar oraz odbywający wówczas wyrok za spalenie kukły Żyda Piotr Rybak.

Gdy marsz narodowców zbliżał się do przejścia Świdnickiego, grupa kilkunastu osób wyszła na ulicę, trzymając m.in. transparenty z hasłem „Faszyzm nie przejdzie”. Kontrmanifestanci nie reagowali na polecenia policjantów, którzy nakazali im opuszczenie trasy marszu. To właśnie wtedy między uczestnikami obu manifestacji wywiązała się sprzeczka, jednemu z kontrmanifestantów wyrwano transparent, a w stronę przystanku, na który kontrmanifestacja została zepchnięta przez policję, ktoś rzucił zapaloną racę.

Podczas wtorkowego przesłuchania przed sądem cała ósemka obwinionych nie przyznała się do zarzucanych im czynów. Piątka z nich odmówiła składania wyjaśnień w tej sprawie, pozostała trójka odczytała wcześniej przygotowane wyjaśnienia, które złożyła sądowi na piśmie.

Jeden z obrońców tuż po odczytaniu aktu oskarżenia wnioskował o umorzenie sprawy, ze względu na to, że w dokumentacji procesowej policja obwiniała jego klienta o próbę zakłócenia wydarzenia o nazwie „Marsz Niepodległości”, a takie we Wrocławiu się nie odbywało (na plakatach widniała nazwa „Marsz Wielkiej Polski Niepodległej”). Sąd jednak przyjął tłumaczenia oskarżyciela policji, który tłumaczył, że skróconej nazwy „Marsz Niepodległości” używali w swoich zeznaniach m.in. organizatorzy wydarzenia i nakazał dalsze procedowanie sprawy.

Najmłodszy z obwinionych, 24-letni Patryk Iwanicki tłumaczył w swoim oświadczeniu, że chciał, by obchodzony 11 listopada Dzień Niepodległości był świętem wszystkich Polaków, bez względu na poglądy polityczne, wyznanie lub bezwyznaniowość czy tło etniczne. – Niestety od kilku lat obserwuję zawłaszczania tego święta przez środowiska skrajnie nacjonalistyczne. Grupy te są w dużej mierze skupione w ramach i wokół Obozu Narodowo-Radykalnego – organizacji odwołującej się wprost do swojego jawnie faszystowskiego przedwojennego odpowiednika – oraz bliskiej mu ideologicznie Młodzieży Wszechpolskiej – mówił jeden z członków ugrupowania Obywatele RP, tłumacząc, że biorąc udział w kontrmanifestacji, protestował przeciwko propagowaniu nienawiści. – Naszym protestem nie zakłóciliśmy przebiegu tego niezakazanego, lecz odrażającego zgromadzenia prowadzonego przez znanych głosicieli antysemickich, antyukraińskich i faszystowskich treści – mówił przed sądem Iwanicki.

Bartosz Gawroński, inny z uczestników kontrmanifestacji prosił o uniewinnienie go, bo jak przyznał, jako osoba niepełnosprawna swoimi warunkami fizycznymi nie miał żadnych szans na stawianie jakiegokolwiek oporu. – Jako osoba niepełnosprawna ruchowo chciałem zaprotestować przeciw mowie nienawiści, ksenofobii, nietolerancji i jakikolwiek wykluczeniom społecznym – oświadczył aktywista.

We wtorek przed sądem przesłuchiwany w charakterze świadka był też mł. insp. Roman Bojdoł, komendant komisariatu z ul. Trzemeskiej, który tego dnia odpowiadał za zabezpieczenie przemarszu spod Dworca Głównego na Rynek. To właśnie ten policjant najpierw wzywał uczestników kontrmanifestacji do zejścia z trasy marszu, a później zarządził przesunięcie kilkunastoosobowej grupy na pobliski przystanek tramwajowy.

– Panie wyszły na ulicę, w tym momencie poprosiłem je o opuszczenie jezdni. Panie nie zareagowały na moje wezwanie, wtedy po raz drugi poprosiłem o opuszczenie jezdni. Usłyszałem, że panie nie opuszczą jezdni, w związku z powyższym policjanci OP (Oddziału Prewencji) zepchnęli panie na pobocze i marsz poszedł dalej zgodnie z trasą – zeznawał przed sądem komendant, który tłumaczył, że decyzja o siłowym zepchnięciu kontrmanifestacji miała na celu zapobiegnięcie zwiększenia skali zamieszek.

Obrońcy obwinionych dopytywali komendanta m.in. o to, czy poza incydentem przy przejściu Świdnickim na trasie marszu dochodziło do innych przypadków łamania prawa. Policjant przyznał, że w toku jest postępowanie wobec uczestnika marszu, który używał słów wulgarnych, a także przed sądem odbyło się kilka rozpraw związanych z odpalaniem środków pirotechnicznych podczas zgromadzenia. Osoby, które dopuściły się tych czynów, były ścigane na podstawie zapisu z kamer, bo policja nie chciała ich zatrzymywać podczas manifestacji, by nie podgrzewać emocji. – Zatrzymanie przemarszu i rozpoczęcie legitymowania (tych osób – przyp. red.) doprowadziłoby do większych zamieszek. Z drugiej strony marsz był legalnym zgromadzeniem, a panie uczestniczyły w niezgłoszonym zgromadzeniu, które zakłócało legalne zgromadzenie – zeznawał funkcjonariusz.

Policjant odpowiedzialny za zabezpieczenie imprezy musiał zmierzyć się też z pytaniami o hasła wznoszone przez uczestników marszu. – Od początku marszu do jego końca były skandowane różne hasła. Hasła te odbieraliśmy i analizowaliśmy z przedstawicielem miasta, generalnie jako hasła patriotyczne – mówił przed sądem mł. insp. Roman Bojdoł, który zaznaczył, że słyszał podczas przemarszu m.in. hasło „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” i „Śmierć wrogom ojczyzny”.

Obrońcy dopytywali też, czy policja swoim działaniem nie uniemożliwiła grupie Obywateli RP wzięcia udziału w marszu, który był imprezą otwartą dla wszystkich. – Marsz się zaczął przy Dworcu Głównym i w jego trakcie można było dochodzić do marszu. Każdy mógł dołączyć do tego marszu, a nie blokować jego trasę – odpowiadał policjant.

Podczas pierwszej rozprawy przesłuchani zostali też dwaj policjanci operacyjni, którzy na miejscu zdarzenia legitymowali uczestników kontrmanifestacji.

Kolejnym etapem procesu będzie m.in. przesłuchanie organizatora Marszu Wielkiej Polski Niepodległej, który na wtorkowej rozprawie się nie stawił oraz obejrzenie zapisu wydarzeń z monitoringu i materiałów dostarczonych przez obronę. Sprawa będzie kontynuowana w drugiej połowie sierpnia.

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~FeliksKoneczny 2018-05-30
    08:07:40

    8 9

    Słuszna reakcja policji, niech się ludzie w końcu nauczą prawa i respektu do prawa, a nie, że mi się nie podoba, więc to jest nielegalne i zablokujmy wszelkimi sposobami.
    Oskarżenia o zawłaszczanie są bezpodstawne, do marszu może dołączyć każdy. Ubywatele PRLu zamiast dołączyć do marszu, to go złośliwie blokowali. Inna rzecz, to jak można nie rozróżniać takich pojęć jak nacjonalizm, faszyzm, patriotyzm, szowinizm. To są totalnie różne pojęcia, a ci niedoedukowani ludzie pod patriotyzm podpinają faszyzm. Przecież to się kupy nie trzyma.
    Przykre, że w Polsce są ludzie, którzy nie potrafią uszanować święta narodowego. To istny upadek kultury. To święto narodowe, więc idź na niego jak każdy normalny Polak. A jak masz jakieś obiekcje to uczestniczących w nich ludzi czy organizacji to rozwiąż te problemy poza manifestacją. Chyba, że Twoim jedynym celem jest zniszczenie święta i wszystkiego co polskie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.