Sport
Rywal odprawiony z kwitkiem. Śląsk Wrocław - Cracovia 3:0 [VIDEO]
Cristian Diaz strzelił pierwszego gola w meczu z Cracovią
Mecz z Cracovią był dla Śląska Wrocław doskonałą okazją, by przełamać złą wiosenną passę. Do czasu potyczki z “Pasami” wrocławianie nie wygrali, a rywale skwapliwie skorzystali z niemocy wicemistrzów Polski. Legia Warszawa strąciła Śląsk z fotela lidera T-Mobile Ekstraklasy, a Polonia Warszawa, Ruch Chorzów i Korona Kielce coraz mocniej depczą po piętach wrocławskiej drużynie. Zespół trenera Oresta Lenczyka nie zmarnował jednak okazji, pewnie rozprawiając się z ostatnią w tabeli Cracovią.
Na niedzielne spotkanie wrocławski szkoleniowiec wystawił nieco zmieniony skład. Trochę z konieczności, przez kontuzje i zawieszenia za kartki, przemeblował blok obronny. W bramce zobaczyliśmy Mariana Kelemena, na prawej obronie wystawił Tadeusza Sochę, a Piotra Celebana przesunął do środka bloku obronnego. Z kolei w środku pola Roka Elsnera zastąpił Sebastianem Dudkiem. Patrząc na zmiany kadrowe z perspektywy wyniku, okazały się trafione. Ale trzeba też przyznać, że mecz z Cracovią dobrze się Śląskowi ułożył. Bo już w 6. minucie wrocławianie mogli się cieszyć z gola. Wynik spotkania otworzył Cristian Diaz, pewnie zamieniając na bramkę rzut karny, podyktowany za faul bramkarza “Pasów” Wojciecha Kaczmarka na argentyńskim napastniku Śląska. To czwarty gol latynoskiego napastnika wrocławskiej ekipy w tym sezonie.
Cracovia chciała szybko zrewanżować się za cios i sekundy później groźnie strzelał Steblecki. Później jednak na murawie niepodzielnie panowali wrocławianie. Śląsk grał ofensywnie, narzucił rywalom swoje warunki gry, po wrocławskich piłkarzach było też widać sportową złość. I na kolejnego gola nie trzeba było długo czekać. W 22. minucie ładnym podaniem popisał się Łukasz Madej, a Sebastian Mila był w polu karnym we właściwym miejscu i we właściwym czasie, pewnie pokonując Kaczmarka.
Po stracie dwóch goli, Cracovia nie miała wielkiego pola manewru. Chcąc marzyć o choćby remisie, zespół Tomasza Kafarskiego musiał poluzować szyki obronne i próbować gry do przodu. Tyle, że Śląsk nie pozwalał rywalowi na wiele, a sam ochoczo punktował “Pasy” za każdy błąd. Wrocławianom brakowało jednak precyzji w wykańczaniu akcji i ich strzały przeważnie mijały bramkę Cracovii. Aż do 45. minuty. Wtedy Hesdey Suart w głupi sposób stracił piłkę na własnej połowie boiska, zabrał mu ją Tadeusz Socha i precyzyjnie dośrodkował w pole karne. A tam kropkę nad “i” postawił znów Sebastian Mila, strzelając trzeciego gola dla Śląska.
Druga połowa niedzielnego meczu stała na niższym poziomie. Śląsk już niczego nie musiał, a Cracovia też nie bardzo miała pomysł, jak zagrozić dobrze dysponowanemu rywalowi. Zespół z Krakowa nieźle prezentował się przez mniej więcej kwadrans po wznowieniu gry. W tym czasie Marian Kelemen dwukrotnie, po akcjach Stebleckiego i Bartczaka, musiał interweniować. Później wrocławianie wrócili na wysokie obroty i zdominowali rywala. Efekt? Piłkarze “Pasów” do końca meczu tylko raz groźnie zaatakowali. W 80. minucie strzał Vladimira Boljevicia z rzutu wolnego zatrzymał się na poprzeczce bramki Śląska. Wrocławianie zaś okazji strzeleckich wykreowali sobie sporo. W sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem fatalnie spudłował Madej, próbował Dudek, na listę strzelców mógł też się wpisać Celeban i Patrik Mraz. Ale więcej goli w potyczce Śląska z Cracovią kibice już nie zobaczyli.
Chciałoby się powiedzieć: wreszcie! Piłkarzom Śląska Wrocław trzeba było miesiąca, by wygrać wiosenny mecz w T-Mobile Ekstraklasie. Gdy jednak wreszcie się przełamali, zrobili to w dobrym stylu, pewnie rozprawiając się z rywalem. Do gry wrocławskiej jedenastki można rzecz jasna mieć pewne zastrzeżenia, nie ma też co zachłystywać się wynikiem, bo Cracovia rywalem z górnej półki nie jest i pozwoliła Śląskowi rozegrać mecz po swojemu. Zwycięzców jednak się nie sądzi. Zespół trenera Oresta Lenczyka zanotował niezłe zawody, wrocławianie wyglądali też dobrze pod względem kondycyjnym, a o ich przygotowanie do wiosennych bojów po wcześniejszych wpadkach poważnie się obawiano.Wydaje się jednak, że po meczu z Cracovią można pozwolić sobie na umiarkowany optymizm. Tym bardziej, że wygrana z "Pasami" sprawiła, iż Śląsk traci do prowadzącej w lidze Legii Warszawa tylko punkt. I ekipa trenera Oresta Lenczyka ciągle ma o co grać. O kolejne ligowe punkty Śląsk powalczy za tydzień - w niedzielę (25 marca br.) wrocławianie w Poznaniu zmierzą się z miejscowym Lechem.
Śląsk Wrocław - Cracovia 3:0 (3:0)
Bramki: Cristian Diaz (4.), Mila (22., 45.)
Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Pietrasiak, Pawelec - Madej (86. Mraz), Kaźmierczak, Dudek, Mila (75. Cetnarski), Sobota - Cristian Diaz (75. Voskamp).
Cracovia: Kaczmarek - Nykiel, Boljević, Żytko, Suart (46. Dudzic) - Struna, Steblecki, Bartczak (72. Budziński), Hosek (46. Kosanović), Szałachowski - van der Biezen.
Żółte kartki: Pietrasiak, Dudek - Kaczmarek, Nykiel.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: ok. 12 tys.
Zobacz także
Zobacz kulisy meczu Śląska Wrocław z Cracovią:
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~Pepe 2012-03-19
11:43:37
...i znów niedziela 14.30... znów nie zagram... to nie jest pora do gry w piłkę...