Wiadomości

Schetyna adieu! A schetynowcy pójdą „na transfery”?

2022-03-18, Autor: Arkadiusz Franas

To chyba musi być już faktyczny koniec politycznej potęgi Grzegorza Schetyny, bo nie boi się go nawet Jacek Sutryk. Pytanie, czy ludzie Schetyny teraz boją się Sutryka, bo zagrożone są ich posady, które prezydentowi mogą być potrzebne przy transferach politycznych. No chyba, że Sikorski miał rację…

Reklama

Kiedyś miałem taki lekko surrealistyczny pomysł, aby posłom i samorządowcom w trakcie kadencji zabronić zmiany klubów. Taki kolejny element profilaktyki antykorupcyjnej, ale ponieważ politykowi wierność jest bardziej obca niż Jerzemu Kalibabce, więc oczywiście nie było szans na realizację postulatu.

A to tak a propos tego, co się dzieje w naszej miejskiej polityce lub też dziać będzie już niedługo. Przypomnijmy tylko, że obecny prezydent miasta to polityczny pomysł Rafała Dutkiewicza i Grzegorza Schetyny. Jacek Sutryk od pierwszego z panów dość szybko się odciął. Zrobił to szybko, bo mógł bez większych konsekwencji. Jednak ze Schetyną musiał się mocno liczyć, bo na głosach jego radnych zasadzała się możliwość w miarę sprawnego rządzenia miastem. Oddał jego ludziom, choć w jednym przypadku nie bez oporów, dwa fotele wiceprezydenckie i trochę stanowisk w spółkach. A w szczególności piłkarski Śląsk i pozwolił na obsadzenie fotela wiceprezesa w spółce TBS przez Marka Łapińskiego, człowieka Schetyny, by ten przypilnował sponsorowania przez tę spółkę koszykarskiego Śląska. Jak wiadomo pan Grzegorz zakochany jest w sporcie i tu żądania były zdecydowane. Kasa miejska grubo się lała na oba przedsięwzięcia, a pan prezydent ani śmiał się wtrącać. A tu nagle, jak mawia klasyk, zaszła zmiana.

Po wprowadzeniu kosmicznych podwyżek w mieszkaniach miejskiej spółki TBS mieszkańcy się zbuntowali, często wypominając to finansowanie koszykarskiego zawodowego zespołu. Jedna wielka klapa wizerunkowa ekipy Sutryka. Początkowo pan prezydent miał dla mieszkańców porady w stylu Bronisława Komorowskiego „zmień pracę, weź kredyt”, ale potem uległ presji i nakazał ogłoszenie, że już niedługo umowa ze Śląskiem się kończy i nie będzie przedłużona. No, no… Zabrzmiało heroicznie. Niektórzy mówili, że prezydent niezbyt był zadowolony z aktywności Łapińskiego i jego ludzi, którzy nie potrafili wybronić spółki przed tymi oskarżeniami. Ale to jeszcze pikuś.

W weekend prezydent posunął się o wiele dalej. W mediach społecznościowych opublikował taki wpis: "W trakcie różnych dzisiejszych obowiązków udało się wpaść na drugą połowę meczu WKS Śląsk Wrocław. Niestety słaby remis - i choć nie są to dzisiaj sprawy najważniejsze, w kontekście wydarzeń na Ukrainie, to publicznie wyrażam złość. Proszę Zarząd i cały management klubu o szybką reakcję i plan naprawczy, zanim ja to zrobię".

Szybka reakcja prezydenta wobec zaufanych Grzegorza Schetyny? To jeszcze niedawno wyglądałoby jak próba zaatakowania scyzorykiem batalionu czołgów. A tu proszę…

Gdy zacząłem wypytywać polityków skąd ta odwaga, wszyscy wskazywali w stronę prezesa MPK mówiąc: on tak nakręca prezydenta. Ale wszyscy też dodają, że Sutryk wielokrotnie upewniał się w centrali PO, czy Schetyna ma jeszcze takie uważanie jak kiedyś. Gdy usłyszał, że niekoniecznie, to podobno nakręcony przez fanatycznego kibica, a jednocześnie prezesa od tramwajów, zaczął próbę sił. Niektórzy politycy „ z góry” PO nawet podkreślają, że gdyby naprawdę chciał z nimi współpracować, to mógłby odwagi nabrać wcześniej.

Ale teraz trzeba przypomnieć jak wygląda układ sił we wrocławskiej radzie miasta. Wystarczy, że Sutrykowi ubędzie choćby jeden zwolennik i już nie ma szans na przegłosowanie czegokolwiek, a opozycja tylko na to czeka. I choć w klubie prezydenta morale wiernych żołnierzy Schetyny może już nie jest za wysokie, ale żołnierz to żołnierz i nigdy nie wiadomo, kiedy wierność wygra z koniunkturalizmem. Bo co może zrobić prezydent, by zabezpieczyć tyły? To co robił przez ostatnie kilkanaście miesięcy, czyli podkupywać radnych z innych klubów. Nie zawsze są to intratne finansowo posady, czasami wystarczy jakieś honorowe stanowisko. Wydaje się, że z opozycji będzie ciężko już podbierać. PiS wydrenował na maksa, bo w czasie kadencji z tego klubu przejął aż pięciu radnych, co tylko świadczy o słabości tej partii we Wrocławiu. A klub Nowa Nadzieja to ludzie raczej rozczarowani Sutrykiem. Ale jak prezydent pożegna się z kilkoma ludźmi Schetyny, którzy nie są w radzie, a zajmują dość ciekawe posady w ratuszu czy miejskich spółkach, to będzie znowu czym rządzić i kusić. Jednym słowem ludzie Schetyny od momentu ogłoszenia tych dwóch kwestii na pewno nie śpią spokojnie. A ich patron? Oto jest pytanie, prawie godne Hamleta. Nikt nie młodnieje, ale pan Grzegorz na emeryta jeszcze nie wygląda.

I jeśli te wszystkie zagrywki Sutryka nie są kolejnym przebiegłym planem Schetyny, a znając go nie można tego wykluczyć, to mimo wszystko nie zapominałbym o jednej kwestii. Dość obrazowo przedstawił ją, na tych słynnych nagraniach z ośmiorniczkami, długoletni towarzysz partyjny niedawnego lidera PO Radosław Sikorski: „Boję się, że Grzesiu się odwinie (…). On jest z żulii lwowskiej”. Może niezbyt elegancko, to styl Sikorskiego, ale jakiś przekaz poszedł w świat i trochę pokazuje ewentualne perspektywy.

Oceń publikację: + 1 + 43 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.